Rekonstrukcje historyczne - m.in. Bitwa pod Grunwaldem i oblężenie Malborka, Powstanie Wielkopolskie i Bitwa Warszawska z 1920 r. - z roku na rok stają się coraz popularniejsze. Uczestnicy inscenizacji przekonują, że mają one sens, bo popularyzują historię Polski. Jednak historyk ostrzega przed _ popkulturowością _.
Rekonstrukcje coraz częściej zastępują tradycyjne formy upamiętnień rocznic ważnych wydarzeń czy postaci. Walki piechoty i kawalerzystów z bolszewikami na przedpolach Warszawy pod Ossowem, inscenizacja bitwy Słowian i Wikingów, zmagania średniowiecznych wojów czy epizody z Powstania Warszawskiego to słynne już wydarzenia, gromadzące każdego roku i miłośników historii - _ rekonstruktorów _, i publiczność.
Rekonstrukcje łączą w sobie elementy gry, zabawy i edukacji. Mają swoich wielkich zwolenników, ale budzą też zastrzeżenia nadmierną widowiskowością, co powoduje, że dramat historycznych wydarzeń zamienia się w rozrywkę._ _
Wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, historyk i socjolog dr Dariusz Gawin podkreśla, że rekonstrukcje wypływają z potrzeby uczestnictwa w procesie upamiętniania wydarzeń, które są istotne dla narodowej tożsamości. - _ W ten sposób zaciera się granicę pomiędzy uczestnikiem a widzem. W inscenizacjach nie ma sztywnych reguł; by w nich uczestniczyć nie musisz być naukowcem czy artystą. Każdy może zostać rycerzem czy członkiem grupy rekonstrukcyjnej _ - zauważa.
W ocenie Gawina, coraz popularniejsze w ostatnich latach inscenizacje są przejawem zmiany kulturowego wzorca dotyczącego tego, jak upamiętniać ważne wydarzenia.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/251/t26107.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/lapowki;zmienily;obraz;ii;wojny;swiatowej,242,0,378354.html) Łapówki zmieniły obraz II Wojny Światowej _ - Widać wyraźnie, że przesuwają się tradycyjne formy upamiętnień, takie jak: oficjalne uroczystości państwowe, apele poległych czy msze św. - w stronę upamiętnień, które już odpowiadają nowoczesnym formom kultury. To może być, np. koncert, gra miejska czy właśnie rozgrywana w jakiejś realnej przestrzeni inscenizacja _ - tłumaczył Gawin.
Rekonstrukcji nie przygotowują profesjonalne firmy, których działanie jest obliczone na zysk, ale wynikają z entuzjazmu ludzi, którzy przez krótki czas zamieniają się w postaci sprzed lat. - _ W pewnym sensie to jest tak, że grupy rekonstrukcyjne są elementem społeczeństwa obywatelskiego, one są absolutnie dobrowolne i powstają na zasadzie samoorganizacji. To dobrze, że tym ludziom nikt nie karze tego robić, ale sami się tym zajmują _ - dodał historyk.
Jednak w inscenizacjach historycznych wątpliwości może budzić ich nadmierna widowiskowość. _ - Nie ma problemu, o ile dotyczy to rekonstrukcji np. Bitwy pod Grunwaldem, która rozegrała się 600 lat temu i w związku z tym nie angażuje politycznych emocji. Natomiast rekonstrukcje, które dotykają historii najnowszej, dotyczące II wojny światowej, mogą zbliżać się do granicy, kiedy taka rzecz staje się dyskusyjna. Np. był pomysł w Warszawie robienia rekonstrukcji w rocznicę likwidacji getta warszawskiego. Nasuwa się pytanie, czy można rekonstruować gwałty i zbrodnie, które wówczas w kwietniu 1943 r. rozgrywały się na ulicach Warszawy? Wątpię. Tym bardziej, że wciąż mogą żyć świadkowie i ofiary tej tragedii _ - ocenił historyk.
Według Gawina z samej swej istoty widowiskowość zakłada rozrywkę, co czyni inscenizację _ popkulturową _. - _ To jest duży problem, który pojawia się przy rekonstrukcjach i będzie się pojawiał. Z pewnością jednak spektakularność jest atutem widowisk, ponieważ żaden apel poległych ani msza święta ku czci poległych czy rocznicy nie przyciągnie młodych ludzi tak skutecznie jak rekonstrukcja _ - podsumował historyk.
Największą rekonstrukcją w tym roku w Polsce była Bitwa pod Grunwaldem, którą na Warmii i Mazurach odtwarzało ponad 2 tys. rycerzy, w tym stu konnych, z wykorzystaniem dziesiątek bombard. Widowisku, które przygotowano w związku z 600. rocznicą wielkiego zwycięstwa polskiego i litewskiego oręża, towarzyszyła osada rycerska, setki kramów rzemieślników i prawdopodobnie 200 tys. widzów. Wielu nie dojechało, bo utknęli w korkach.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/62/t102974.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/stolica;oddaje;hold;powstancom,48,0,650544.html) Stolica oddaje hołd powstańcom
_ - Podliczyłem, ile sami rekonstruktorzy wydali na uzbrojenie, transport, pobyt. Wyszło mi w sumie 24 mln zł. Jestem pełen podziwu dla tych ludzi. Szczególnie w tym roku, gdy w zbrojach wyszli w pole przy 30-stopniowym upale _ - powiedział Jacek Szymański, jeden z organizatorów części historycznej, od 12 lat odtwórca roli króla Jagiełły.
W jego ocenie, w Polsce na widowiskach historycznych zbyt często pojawiają się politycy._ - Znam inscenizacje bitwy pod Hastings czy pod Agincourt i tam nikt nie wchodzi z polityką, nikt nie zasłania turystom widoku namiotem dla vipów, czy nie zabiera czasu na bitwę wręczaniem odznaczeń. Po prostu jest szacunek dla tradycji i dla widzów, a nie puste słowa o tożsamości _ - mówi Szymański.
Jedną z najciekawszych imprez plenerowych było także związane z Bitwą pod Grunwaldem _ Oblężenie Malborka _, które przedstawiło Muzeum Zamkowe w Malborku. Pod krzyżackim zamkiem swój obóz rozbili polscy rycerze, którzy prezentowali potyczki rycerskie, były też pokazy średniowiecznego rzemiosła, kuchni, muzyki i tańca.
Kulminacyjnym punktem _ Oblężenia Malborka _ była inscenizacja bitwy nawiązująca do wydarzeń z 1410 r., kiedy to wojska polsko-litewskie pod wodzą króla Władysława Jagiełły szturmem natarły na malborską twierdzę.
Jak zapewniła Katarzyna Spychała z firmy zajmującej się organizacją spektaklu, rekonstruktorzy byli wyposażeni w pełen przegląd uzbrojenia charakterystycznego dla początku XV wieku. _ - Był więc trebusz, bombardy i hakownice _ - powiedziała Spychała.
Alicja de Rosset z Muzeum Zamkowego w Malborku powiedziała, że _ takie inscenizacje historyczne warto robić, bo są one wyjątkową okazją do zobaczenia na własne oczy tego, co działo się i jak wyglądało 600 lat temu _. Poinformowała, że organizacja _ oblężenia _ finansowana jest z budżetu muzeum oraz dzięki sponsorom.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/211/t45779.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/dzis;mija;67;rocznica;rzezi;wolynskiej,153,0,642713.html) Dziś mija 67. rocznica "rzezi wołyńskiej"
O tym, że warto upamiętniać zwycięstwa polskiego oręża mówią także miłośnicy kawalerii, którzy każdego roku przedstawiają m.in. walki z bolszewikami na przedpolach Warszawy pod Ossowem. Jedną z pierwszych grup rekonstruktorskich, która już od kilkunastu lat zajmuje się odtwarzaniem przebiegu Bitwy Warszawskiej z 1920 r. jest Stowarzyszenie Miłośników Kawalerii im. 1 Pułku Ułanów Krechowieckich w Kobyłce.
Według jego prezesa Andrzeja Michalika, wcielającego się w postać rotmistrza i prowadzącego szarże kawaleryjskie, rola słynnego Cudu nad Wisłą jest w Polsce nadal niedoceniana. - _ To, co Polacy zrobili w 1920 r. dla Polski, a przede wszystkim dla Europy i całego świata, tego się nie da opowiedzieć. Gdyby nie to zwycięstwo może nie mówilibyśmy po polsku. Na szczęście jest grupa zapaleńców, która poświęca swój czas i pieniądze, żeby tę historię przypomnieć _ - przekonywał Michalik.
Inscenizacja bitwy Słowian i Wikingów to cieszący się największą popularnością punkt programu Festiwalu Słowian i Wikingów, który co roku odbywa się w zachodniopomorskim Wolinie.
Podczas bitwy wykorzystywana jest zrekonstruowana broń średniowieczna - skandynawska, wikińska. Wykonywana jest przez rzemieślników z materiałów, które były wykorzystywane już w czasach średniowiecza. Najczęściej jest to broń z metalu i drewna. Każdy z uczestników musi samodzielnie zaopatrzyć się w narzędzia służące do walki oraz strój z lnu, wełny czy skóry.
W bitwie bierze udział około 400 uczestników, którzy są podzieleni na 2 drużyny. Wynik nie jest wyreżyserowany. Wygrywa silniejsza i bardziej zaprawiona w boju drużyna.
Festiwal zazwyczaj finansowany jest przez sponsorów indywidualnych. Jedna z edycji została dofinansowana przez resort kultury. Na festiwal co roku przyjeżdżają uczestnicy, m.in. z Rosji, Litwy, Czech, Niemiec, Anglii, Francji, Islandii i Stanów Zjednoczonych.
Rekonstrukcje wydarzeń z czasów Powstania Wielkopolskiego przygotowują od lat przy okazji rocznic powstania w Poznaniu miłośnicy historii ze Stowarzyszenia Grupy Rekonstrukcji Historycznej 3 Bastion Grolman.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/58/t75578.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/ipn;podal;liczbe;polskich;ofiar;ii;wojny;swiatowej,213,0,523989.html) IPN podał liczbę polskich ofiar II wojny światowej
Z kolei Grupa Rekonstrukcji Historycznej _ Grupa Operacyjna Śląsk _ interesuje się okresem międzywojnia i kampanii wrześniowej. Jej członkowie uczestniczą w inscenizacjach batalii w różnych częściach kraju, na Śląsku - m.in. w inscenizacji bitwy wyrskiej, określanej też jako bitwa pod Mikołowem. To jeden z epizodów obrony Górnego Śląska we wrześniu 1939 r. w dniach 1-3 września w rejonie miejscowości Wyry i Gostyń starło się kilkanaście tysięcy żołnierzy polskich i niemieckich.
Inscenizacje wydarzeń ze znacznie starszych historycznych czasów - np. bitwy pod Racławicami czy pokazy walk wojów z X i XI wieku - można często oglądać na zamku w Chudowie. Co roku w wakacje organizowany jest Jarmark Średniowieczny - wielka, tradycyjna impreza rycerska w międzynarodowej obsadzie. Widzowie mogą oglądać turnieje i bitwy rycerzy, pokazy konne i prezentację starych rzemiosł.
Na Dolnym Śląsku jedną z najprężniej działających grup rekonstrukcyjnych jest Infanterie - Regiment von Alvensleben (No. 33). Grupa nawiązuje do pułku pruskiej piechoty, którego III batalion stacjonował w twierdzy w Srebrnej Górze w latach 1777-1807.
Grupa rekonstrukcyjna dysponuje umundurowaniem, które jest wierną kopią mundurów pruskich piechoty linowej z lat 1806-1807. W rekonstrukcjach wykorzystują broń palną - karabiny strzałkowe, armaty i moździerze - oraz przedmioty codziennego użytku z przełomu XVIII i XIX w.
Na co dzień Infanterie - Regiment von Alvensleben (No. 33) stacjonuje w twierdzy w Srebrnej Górze, gdzie odbywa się co roku największa inscenizacja z jego udziałem - rekonstrukcja obrony twierdzy przed Wielką Armią Napoleona z 1807. Co roku w tej rekonstrukcji bierze udział prawie 200 osób, zużywane jest ponad 100 kilogramów prochu strzelniczego.
Jak powiedział prezes Sowiogórskiego Towarzystwa Historyczno-Krajoznawczego Kazimierz Gądek, w którego ramach działa grupa rekonstrukcyjna, inscenizacje są częściowo finansowane z budżetu gminy, która dostała na ten cel pieniądze z projektu unijnego. _ - My, jako organizatorzy nie czerpiemy z tego zysku, a do wyjazdów w teren musimy częstokroć dokładać _ - powiedział Gądek.