Ładunek wybuchowy domowej produkcji zdetonowali policyjni pirotechnicy w pobliżu miejscowości Powroźnik na południu Małopolski. Jego konstruktorem okazał się 15-latek - podał w piątek PAP rzecznik policji w Nowym Sączu, starszy aspirant Jacek Kubiak.
Podejrzany słoik z nieznaną substancją, do którego prowadziły przewody elektryczne, znalazł przypadkiem w czwartek wieczorem jeden z okolicznych mieszkańców. O znalezisku powiadomił policję.
We wskazane miejsce wysłano patrol, w skład którego wchodził policjant z przeszkoleniem pirotechnicznym. Potwierdził on, że prawdopodobnie jest to domowej produkcji ładunek wybuchowy. Wezwano policyjny zespół minersko-pirotechniczny z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Krakowscy pirotechnicy postanowili zneutralizować ładunek w miejscu znalezienia, czyli nad potokiem Muszynka, z dala od ludzkich siedzib. Podłożyli tzw. kontrładunek i o godzinie trzeciej w nocy zdetonowali niebezpieczne znalezisko. W wyniku eksplozji w ziemi powstał lej o średnicy 2,5 metra.
Pies tropiący, przeszkolony do poszukiwania materiałów wybuchowych, doprowadzi policjantów do jednego z domów w pobliskim Powroźniku. Mieszkający tam 15-latek przyznał się do skonstruowania ładunku. Policjanci ustalają, co sprawiło, że nie zdecydował się wysadzić go od razu.
"Jest to chłopiec z dobrą opinią, nie był notowany i nie był karany, nie stwarzał żadnych problemów wychowawczych, pasjonujący się chemią i fizyką" - dodał st. asp. Jacek Kubiak.(PAP)
czo/ bno/