Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Polska polityka po 10 kwietnia 2010 roku

0
Podziel się:

Katastrofa smoleńska w największym stopniu zaważyła w mijającym roku na
życiu społecznym i politycznym kraju. Jej konsekwencją były m.in. przedterminowe wybory
prezydenckie oraz intensyfikacja relacji z Rosją. Po wyborach katastrofa stała się główną osią
sporu politycznego w Polsce.

Katastrofa smoleńska w największym stopniu zaważyła w mijającym roku na życiu społecznym i politycznym kraju. Jej konsekwencją były m.in. przedterminowe wybory prezydenckie oraz intensyfikacja relacji z Rosją. Po wyborach katastrofa stała się główną osią sporu politycznego w Polsce.

W katastrofie, oprócz pary prezydenckiej, zginał ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, 18 parlamentarzystów; w tym dwóch wicemarszałków Sejmu i wicemarszałek Senatu, dowódcy wszystkich rodzajów wojsk, w tym szef sztabu generalnego Wojska Polskiego, duchowni, przedstawiciele Rodzin Katyńskich, funkcjonariusze BOR, ministrowie Kancelarii Prezydenta i jej pracownicy, wiceministrowie: SZ, ON oraz kultury, załoga samolotu, a także m.in. prezes NBP, prezes IPN, Rzecznik Praw Obywatelskich, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn katastrofy polskiego samolotu, na jej czele stanął premier Rosji Władimir Putin. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiedział odrębne, polskie śledztwo w sprawie katastrofy, niezależne od rosyjskiego.

Na miejsce katastrofy udał się premier Donald Tusk. Do Smoleńska przybył premier Putin, który towarzyszył Tuskowi w miejscu katastrofy. Do Smoleńska udał się też Jarosław Kaczyński brat tragicznie zmarłego prezydenta z najbliższymi współpracownikami. Nie spotkał się jednak z premierem. Prezes PiS zidentyfikował ciało brata.

Trumny z ciałami Marii i Lecha Kaczyńskich zostały wystawione na widok publiczny w Pałacu Prezydenckim, przed którym gromadziły się tłumy; ludzie stali w wielogodzinnych kolejkach, by pożegnać parę prezydencką.

18 kwietnia Lech i Maria Kaczyńscy zostali pochowana na Wawelu. W uroczystościach pogrzebowych w Bazylice Mariackiej uczestniczył m.in. prezydent Miedwiediew. Inni przywódcy, w tym prezydent USA Barack Obama, odwołali swój przylot do Krakowa z powodu zalegającego nad Europą pyłu wulkanicznego.

Katastrofa z 10 kwietnia doprowadziła nie tylko do przyspieszonych wyborów prezydenckich, ale też do uzupełniających wyborów do Senatu. W Sejmie zasiadło 15 nowych posłów, konieczne okazało się wybranie nowych prezesów NBP, IPN, Rzecznika Praw Obywatelskich; powołani zostali nowi dowódcy armii.

Trzy dni po pogrzebie Marii i Lecha Kaczyńskim marszałek Sejmu zdecydował, że wybory prezydenckie odbędą się 20 czerwca; ruszyła kampania wyborcza. Do walki o fotel prezydenta stanęli m.in. Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński.

Kampania przebiegała spokojnie; J.Kaczyński apelował o zakończenie wojny polsko-polskiej, a w wywiadach i wystąpieniach niewiele mówił na temat katastrofy z 10 kwietnia. Komorowski powtarzał, że nie chce dzielić i konfliktować, ale łączyć i jednoczyć naród.

Wybory prezydenckie wygrał w II turze, 4 lipca, Komorowski, uzyskując 53,01 proc. głosów.

Do tematu katastrofy smoleńskiej prezes PiS powrócił już podczas wieczoru wyborczego. Mówił, że ta sprawa została zawieszona w trakcie kampanii, ale trzeba ją wyjaśnić w każdym wymiarze "moralnym, politycznym i prawnym". Apelował, by pamiętać o tych, którzy zginęli w Smoleńsku, bo "z ich męczeńskiej śmierci wyrósł ruch", który doprowadził do jego dobrego wyniku wyborczego.

W kolejnych tygodniach potężnym elementem sporu dotyczącym katastrofy smoleńskiej, który podzielił Polaków, stał się krzyż przed Pałacem Prezydenckim postawiony tam 15 kwietnia spontanicznie przez harcerzy. Zgodnie z umową kurii warszawskiej z prezydencką kancelarią i harcerzami krzyż miał zostać przeniesiony na początku sierpnia do kościoła św. Anny. Jednak w dniu planowanego przeniesienia tzw. obrońcy krzyża uniemożliwili to, gromadząc się przed Pałacem Prezydenckim.

Do połowy września, kiedy krzyż został przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim, na Krakowskim Przedmieściu obrońcy krzyża czuwali przy nim. Pod Pałac przychodziły też - umawiając się m.in. na portalu społecznościowym Facebook - grupki młodych ludzi, którzy protestowali przeciwko obecności krzyża. Ostatecznie 10 listopada krzyż trafił do kościoła św. Anny.

Politycy PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, ostro krytykowali Bronisława Komorowskiego za decyzje Kancelarii Prezydenta w sprawie krzyża. Prezes PiS odmówił udziału w pracach Rady Bezpieczeństwa Narodowego, argumentując, że po sprawie krzyża nie uważa prezydenta za partnera do rozmowy.

Na początku lipca z inicjatywy PiS w Sejmie powstał zespół parlamentarny ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, na którego czele stanął Antoni Macierewicz. W skład zespołu weszło ponad stu parlamentarzystów PiS. Powstanie zespołu skrytykowała zarówno rządząca PO, jak i opozycyjny SLD, nazywając go m.in. zespołem "ds. tworzenia mitów wokół katastrofy".

Prezes PiS mówił w tamtym czasie, że zajmowanie się sprawą katastrofy jest jego moralnym obowiązkiem wobec osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Mówił też o politycznej i moralnej odpowiedzialności rządu za katastrofę.

Powrót do ostrej retoryki przez Jarosława Kaczyńskiego spotkał się z krytyką części członków PiS, zaliczanych do tzw. liberalnego skrzydła partii, w tym szefowej jego kampanii w wyborach prezydenckich Joanny Kluzik-Rostkowskiej oraz członków jego sztabu: Elżbiety Jakubiak i Pawła Poncyljusza i eurodeputowanego Marka Migalskiego.

Ostatecznie Jakubiak i Kluzik-Rostkowska zostały na początku listopada usunięte z partii. Wcześniej - na początku września - Jakubiak została zawieszona w prawach członka PiS; tę decyzje poprzedziło usunięcie Migalskiego z delegacji PiS do Parlamentu Europejskiego.

Konsekwencją tych wydarzeń było utworzenie w Sejmie pod koniec listopada nowego klubu parlamentarnego - Polska Jest Najważniejsza (hasło J.Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich), liczącego obecnie 17 posłów. Oprócz Jakubiak i Kluzik-Rostkowskiej w jego skład weszli byli posłowie PiS, którzy sami zrezygnowali z członkostwa w tej partii bądź w klubie.

Wcześniej twórcy PJN poinformowali o utworzeniu stowarzyszenia pod tą nazwą. Wśród jego inicjatorów znaleźli się także słynni spin-doktorzy PiS-u eurodeputowani Adam Bielan i Michał Kamiński, którzy wystąpili z partii.

Katastrofa smoleńska, która w kwietniu zjednoczyła Polaków w żałobie, zaczęła dzielić nie tylko polityków, ale i społeczeństwo.

PiS skupił wokół siebie środowiska niezadowolone z przebiegu badań przyczyn katastrofy; w tym z powierzenia śledztwa w tej sprawie Rosjanom. Wytykano premierowi jego "uściski" z Putinem w Smoleńsku; w grudniu składającego w Warszawie oficjalną wizytę prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa przywitały okrzyki: "chcemy prawdy".

Podczas wizyty Miedwiediewa w Warszawie prezydenci Polski i Rosji zapowiedzieli objęcie patronatem obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej, a także wzniesienie monumentu na jej miejscu.

Każdego 10 dnia miesiąca politycy PiS - z Jarosławem Kaczyńskim na czele - w towarzystwie swoich sympatyków składają kwiaty przed Pałacem Prezydenckim. W Warszawie, ale też w innych miastach, organizowane są marsze pamięci. Trwają prace nad powołaniem ruchu społecznego związanego z dorobkiem Lecha Kaczyńskiego.

PiS domaga się również powołania międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy; w tym celu Macierewicz i b.szefowa MSZ Anna Fotyga w połowie listopada w USA rozmawiali na ten temat m.in. z republikańskimi kongresmenami.

Tę wyprawę rzecznik rządu Paweł Graś nazwał "absolutnym skandalem, ocierającym się wręcz o zdradę". Premier ocenił, że to, co wyprawia wokół katastrofy smoleńskiej grupa polityków związana z PiS "jest rzeczą z gruntu nieprzyzwoitą". Z kolei szef MSZ Radosław Sikorski mówił o tym, że czuje się upokorzony tą wizytą.

Rząd Donalda Tuska zachowuje się jak wystraszony piesek w stosunku do Rosji - skwitował Kaczyński. Podkreślił, że Rosja "niekoniecznie musi być zainteresowana pokazaniem prawdy" w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Podział pojawił się także wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Dał on o sobie znać m.in. podczas spotkań z premierem Donaldem Tuskiem, które odbyły się w listopadzie i grudniu. Niektóre rodziny domagają się m.in. powołania międzynarodowej komisji badającej przyczyny katastrofy i wyrażają niezadowolenie z przebiegu śledztwa; inne uważają takie postulaty za chęć czerpania korzyści politycznych.

Pół roku po katastrofie część rodzin wzięła udział w organizowanej pod patronatem pierwszej damy Anny Komorowskiej pielgrzymce do Smoleńska. W uroczystościach na miejscu katastrofy uczestniczyła żona prezydenta Rosji Swietłana Miedwiediewa.

Rezultatem październikowej pielgrzymki były m.in. dwa spotkania organizowane przez Annę Komorowską dla bliskich ofiar katastrofy; w grudniu w Belwederze odbyło się spotkanie opłatkowe, w którym uczestniczyła pierwsza para.

Krytyczną ocenę działań Rosji podejmowanych w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy - jak wynika z sondaży - ma ponad połowa Polaków.

W ostatnich dniach katastrofa smoleńska znów trafiła na czołówki gazet. 17 grudnia premier oświadczył, że rosyjski projekt raportu w tej sprawie jest nie do przyjęcia. Zdaniem Tuska dokument nie opisuje "zakresu odpowiedzialności" Rosjan za tragedię. Tusk obawia się też, że "są po stronie rosyjskiej ludzie zainteresowani tym, żeby cała prawda nie wyszła na jaw".

W odpowiedzi na to PiS wystąpił o uzupełnienie pierwszego w nowym roku posiedzenia Sejmu o informację premiera na temat aktualnego stanu postępowań wyjaśniających przyczyny katastrofy.

Tuż przed końcem roku akredytowany przedstawiciel Polski przy MAK płk Edmund Klich nie wykluczył, że Polska napisze własny raport na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. W ten sposób odpowiedział na pytanie co stanie się, jeśli raport MAK będzie nie do zaakceptowania przez stronę polską.

Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak poinformowała, że prace polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej zakończy raport. Znajdą się w nim m.in. wnioski i zalecenia, które mają ograniczyć ryzyko tego rodzaju tragedii w przyszłości.

Mimo, że od pogrzebu ostatniej z ofiar katastrofy smoleńskiej minęło już prawie osiem miesięcy wróciła sprawa ewentualnych ekshumacji ciał. Prezes PiS powiedział w ostatnich dniach, że nie rozpoznał ciała swojego brata Lecha Kaczyńskiego po przywiezieniu go do Polski; zaznaczył jednak, że ani on, ani córka zmarłego prezydenta Marta, nie podjęli decyzji ws. ekshumacji.

Może dziwić, że ta dość bulwersująca deklaracja pojawia się teraz - w ten sposób do słów Kaczyńskiego odniósł się premier.

Tuż przed świętami liderzy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, skierowali i upublicznili list do rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, w którym napisali m.in., że w przeszłości próbowano dzielić Polaków, upowszechniając kłamstwo katyńskie, a dziś próbuje się zakłamywać tragedię smoleńską.

"W sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, tym najważniejszym życzeniem, które sobie wzajemnie przekazujemy, jest dojście do prawdy o przyczynach, przebiegu i skutkach tragedii, która pochłonęła naszych bliskich" - napisali liderzy PiS do rodzin ofiar 10 kwietnia.

Agata Jabłońska-Andrzejczuk i Elwira Krzyżanowska (PAP)

hgt/ eaw/ par/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)