Zarzut podpalenia domu, w którym mieszkało kilkanaście osób, w tym dzieci, postawiła w poniedziałek prokuratura w Malborku 23-letniemu mieszkańcowi małej wioski na Żuławach (Pomorskie). Drewniany dom spłonął doszczętnie.
Jak poinformował PAP zastępca prokuratora rejonowego w Malborku Piotr Wojciechowski mężczyźnie przedstawiono zarzut narażenia zdrowia i życia wielu osób. Za taki czyn grozi kara do 10 lat więzienia.
Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowy areszt dla mężczyzny. W czasie przesłuchania nie przyznał się on do zarzutu. "Twierdził, że nie było go na miejscu zdarzenia, zaprzeczają temu jednak zeznania świadków i inne dowody" - powiedział Wojciechowski.
Do pożaru doszło w sobotę wieczorem w miejscowości Nowotna (powiat nowodworski). Mieszkańcy domu zamieszkałego przez dwie wielodzietne rodziny w porę się ewakuowali. Jeszcze, gdy strażacy gasili pożar, policjanci - w rozmowach ze świadkami - ustalili, że związek z pożarem może mieć 23-letni mężczyzna. Zatrzymano go po kilku godzinach: był pijany, niedzielę spędził w izbie zatrzymań.
Policja ustala szczegółowe okoliczności i możliwe motywy działania mężczyzny. Zdaniem prokuratury mogły nim powodować osobiste niesnaski z którymś z mieszkańców domu. (PAP)
aks/ bno/