W województwie pomorskim w kilkunastu placówkach szpitalnych trwa tzw. strajk absencyjny. W lecznicach pozostali jedynie lekarze dyżurni - przyjmowani są pacjenci w stanie zagrożenia życia.
"Mamy 308 wypowiedzeń lekarzy" - powiedział PAP we wtorek szef Pomorskiego Centrum Zdrowia Publicznego (PCZP), Jerzy Karpiński.
Zaznaczył, że w dalszym ciągu istnieje szansa na dojście do porozumienia ze strajkującymi. Karpiński zwrócił się o informacje, w jakiej placówce - po 30 września, kiedy skończą się wypowiedzenia - trzeba będzie podjąć nadzwyczajne środki.
Dodał, że PCZP musi wiedzieć, jak zabezpieczyć pacjentów, czy jest zagrożenie w funkcjonowaniu szpitala, żeby można było wprowadzić w życie plan awaryjny.
Szef pomorskiego NFZ Mirosław Górski przypomniał podczas wtorkowej konferencji prasowej, że szpitale do końca roku otrzymają więcej pieniędzy niż planowano na początku roku, ze względu choćby na lepszą ściągalność składek. Pieniądze te mogą być wykorzystane m.in. na podwyżki dla strajkujących.
"Tak się w wielu miejscach dzieje i w tych miejscach są osiągane porozumienia. To jest normalna droga i ja, jako dyrektor szpitali, w przeszłości wielokrotnie negocjowałem możliwy do uzyskania wzrost wynagrodzeń. Tylko można o tym dyskutować na bazie rzeczywistości, czyli liczyć i negocjować te pieniądze, które w systemie obecnie są, albo stawiać życzenia o charakterze abstrakcyjnym. Nie ma takich środków w systemie, które spełniłyby stawiane dzisiaj roszczenia" - powiedział dyrektor Górski.
W ocenie Górskiego, sytuacja w służbie zdrowia nie jest tak zła jak to miało miejsce w przeszłości. "Wtedy kiedy było rzeczywiście najgorzej w systemie, to była najmniejsza reakcja jeżeli chodzi o różnego rodzaju działania, było poczucie pełnej beznadziejności i braku jakichkolwiek możliwości działań" - powiedział Górski. Obecnie sytuacja finansowania służby zdrowia ma się wyraźnie poprawić - m.in. "pojawia się zgoda na dojście do 6 proc. PKB w nakładach na opiekę zdrowotną" - podkreślił. (PAP)
kli/ bno/ gma/
