Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ponowny pochówek Mazurów, czyli jak gmina sprzedała cmentarz

0
Podziel się:

W Szymonce pod Rynem odbędzie się w sobotę powtórny pochówek dawnych
mieszkańców tej wsi. Ich szczątki wykopał przypadkowo właściciel kupionej od gminy Ryn działki,
która okazała się przedwojennym cmentarzem.

W Szymonce pod Rynem odbędzie się w sobotę powtórny pochówek dawnych mieszkańców tej wsi. Ich szczątki wykopał przypadkowo właściciel kupionej od gminy Ryn działki, która okazała się przedwojennym cmentarzem.

Szczątki Mazurów z Szymonki umieszczono w jednej drewnianej trumnie. W sobotę będą się nad nią wspólnie modlić katolicki proboszcz z Szymonki ks. Wojciech Chmielecki i pastor z parafii ewangelicko-augsburskiej w Rynie ks. Jan Neumann.

"Nie wiemy dokładnie czyje to szczątki, ale są to z pewnością kości Mazurów - ewangelików, grzebanych na cmentarzu wokół starego kościoła od XVI do XIX wieku. Dlatego urządzamy im ekumeniczny pochówek. Najważniejsze, że będą spoczywać we wsi, w której większość z nich mieszkała, w swojej ziemi" - powiedział PAP archeolog dr Jerzy Łapo, który wspólnie z giżyckim historykiem Janem Sektą organizuje ponowny pochówek dawnych mieszkańców Szymonki.

Szymonka to niewielka ale niezwykle malownicza wieś na trasie z Giżycka do Mikołajek, w gminie Ryn. Działkę leżącą w sąsiedztwie neogotyckiego kościoła gmina wystawiła w ubiegłym roku na sprzedaż, bo - jak powiedział PAP burmistrz Józef Karpiński - "jednym ze sposobów pozyskiwania przez gminę dochodów jest sprzedaż ziemi, której gmina nie użytkuje".

Działka figurowała w gminnych rejestrach jako "nieużytki" i tak gmina ją sprzedawała. Nie było na nią chętnych, dlatego w kolejnych przetargach cenę obniżano. W trzecim przetargu 23 ary nieużytków za ok. 40 tys. zł. kupił mieszkaniec Szymonki.

"Wylicytowałem w maju, akt notarialny podpisałem we wrześniu tamtego roku" - powiedział PAP właściciel parceli, który nie wiedział, że wylicytował fragment dawnego cmentarza. Gmina mu nic o tym nie powiedziała, bo sama tego też nie wiedziała.

"Na stare niemieckie mapy nie patrzymy, bo nie mamy ani takich możliwości, ani obowiązku. A na naszych mapach, i na mapach w starostwie, no w ogóle w żadnej ewidencji gruntów o tym cmentarzu nigdzie nic nie było" - powiedział burmistrz Karpiński.

To, że nieużytki przy kościele w Szymonce są dawnym cmentarzem okazało się przypadkowo po roku. Tej jesieni właściciel działki postanowił zniwelować teren. Wsiadł do traktora, zaczął wyrywać krzaki i nagle zobaczył wystającą z ziemi obutą nogę.

"Przez ten całkiem jeszcze dobry but uznałem, że to nie są jakieś stare kości. Myślałem, że ktoś tu kogoś zakopał, że ukrył zwłoki. Dlatego wezwałem policję" - powiedział PAP właściciel parceli.

Szczęśliwym trafem o obutej nodze wyciągniętej z ziemi w Szymonce dowiedziała się giżycka policjantka, która wcześniej pracowała z węgorzewskim archeologiem Jerzym Łapo. Poinformowała go o sprawie a ten wyruszył w teren zabierając ze sobą historyka Jana Sektę.

"Prospekcja terenowa wykazała, iż na całej powierzchni działki znajdowały się przemieszane kości ludzkie pochodzące ze zniszczonych grobów. Wiązać je należy najpewniej z kilkunastu-kilkudziesięcioma grobami. Odkryto różne części szkieletów osób w różnym wieku. Na powierzchni stwierdzono także duże kamienie, które mogą być reliktami fundamentów oraz skupiska zlasowanych cegieł - relikty krypt lub niewielkich budynków gospodarczych (...)" - napisał Łapo w notatce służbowej sporządzonej po wizycie w Szymonce. Dodał w niej, że działka, którą określił jako "dawną parcelę cmentarną (...) obejmuje we wschodniej części relikty wiejskiej nekropolii z dwoma zbiorowymi mogiłami".

Łapo z Sektą wyszperali też przedwojenne mapy Szymonki, na których część terenów obecnych "nieużytków" jest zaznaczona jako cmentarz, a w giżyckim periodyku "Masovia" z 1999 roku w tekście prof. Grzegorza Białuńskiego wyczytali, że funkcjonował on w latach 1566-1877.

"Nekropolia została zamknięta, gdy wzniesiono nowy, istniejący do dnia dzisiejszego kościół, który stanął po drugiej stronie drogi - 96 kroków od starej świątyni. (...) Mimo zamknięcia cmentarza jeszcze w XIX w., to na jego terenie pogrzebano szczątki żołnierzy niemieckich poległych w czasie I i II wojny światowej oraz mieszkańców wsi zmarłych w styczniu 1945 r." - powiedział PAP Łapo, który razem z Sektą postanowił urządzić pochówek Mazurów.

"Miałem świadomość, że gdy sprawa pochówku zostanie zepchnięta na gminę, zapewne zmarli zostaną pochowani w Rynie. A ich ziemia to Szymonka" - podkreślił archeolog, dla którego ideałem byłaby sytuacja, w której gmina skomunalizowałaby tę działkę i urządziła na niej miejsce pamięci o Mazurach, uczytelniając odnalezione fundamenty. Czegoś podobnego nie ma dotąd na Mazurach.

Gmina Ryn nie czuje się w tej sprawie winna, choć - jak przyznał PAP burmistrz Karpiński - niezbyt fajnie się wszyscy urzędnicy poczuli, gdy usłyszeli, że sprzedali kawałek cmentarza. "Ale wyjaśniałem tę sprawę gruntownie, moi ludzie błędu nie popełnili. Nikt o tym cmentarzu nie wiedział" - zarzekał się burmistrz. "To jest urok Mazur, nie wiadomo, co gdzie ziemia kryje. Wykopany został cmentarz, a jakby tak ktoś na bursztynową komnatę trafił?! Pani sobie wyobraża? To wcale nie takie nierealne..." - mówił Karpiński.

Właściciel parceli, na której odkopano zwłoki Mazurów także nie ma do gminy pretensji. Nie interesował się ile szczątków archeolodzy znaleźli.

"Na pogrzeb raczej się nie wybiorę, bo mam dużo zajęć" - powiedział PAP.

Joanna Wojciechowska (PAP)

jwo/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)