Pracownicy lizbońskiego metra rozpoczęli we wtorek nad ranem strajk, powodując paraliż ruchu samochodowego na wielu ulicach stolicy Portugalii. Do protestu chcą przyłączyć się też firmy obsługujące promy na rzece Tag - poinformowała agencja Lusa.
Rozpoczęty o godz. 6.30 strajk metra sprawił, że dojazdy do centrum miasta są zakorkowane. Z informacji przekazanych przez strajkujących wynika, że praca metra zostanie wznowiona w godzinach popołudniowych.
Protestujący domagają się kilkuprocentowych podwyżek płac. Podobne żądania wysunęła też załoga prywatnych promów Transtejo i Soflusa realizujących przewozy na rzece Tag w ramach transportu publicznego. Przedstawiciele obu spółek zapowiedzieli, że przystąpią do strajku jeszcze w tym miesiącu.
Jak poinformował Amavel Alves, koordynator w Federacji Związków Zawodowych Pracowników Transportu (Fectrans), wtorkowy strajk jest kontynuacją protestu z 7 lutego. "Niestety, tamten protest został zlekceważony przez rząd Jose Socratesa. Jeśli dzisiejsza akcja nie przyniesie rezultatu, metro wznowi strajk 24 marca" - powiedział Alves.
Strajk z 7 lutego naraził metro w Lizbonie na straty w wysokości 40 mln euro.
Rozpoczęty w poniedziałek rano protest kontynuują też kierowcy i właściciele portugalskich firm transportowych. Domagają się oni od rządu zmniejszenia opłat za korzystanie z autostrad oraz dopłat rekompensujących wprowadzone w lutym i marcu podwyżki cen paliwa.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)
zat/ klm/ kar/