Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Posłowie PE: Barroso będzie odważniejszy w drugiej kadencji

0
Podziel się:

Jose Barroso będzie lepszym i odważniejszym szefem Komisji Europejskiej w
drugiej kadencji, bo nie starając się już o kolejny mandat, będzie mniej zależny od stolic państw
UE - zapewniali w środę PAP m.in. b. belgijski komisarz UE, liberał Louis Michel, europoseł CDU
Elmar Brok i Jacek Saryusz-Wolski (PO). Dla socjalistów Barroso pozostanie "najgorszym
przewodniczącym" KE w historii UE.

Jose Barroso będzie lepszym i odważniejszym szefem Komisji Europejskiej w drugiej kadencji, bo nie starając się już o kolejny mandat, będzie mniej zależny od stolic państw UE - zapewniali w środę PAP m.in. b. belgijski komisarz UE, liberał Louis Michel, europoseł CDU Elmar Brok i Jacek Saryusz-Wolski (PO). Dla socjalistów Barroso pozostanie "najgorszym przewodniczącym" KE w historii UE.

"Jeśli nie musisz zabiegać już o reelekcję, jesteś bardziej wolny, i to daje Barroso więcej możliwości działania" - powiedział PAP Elmar Brok, pochodzący z tej samej co Barroso rodziny politycznej Europejskiej Partii Ludowej. "To, czego naprawdę teraz potrzebujemy, to, by przewodniczący Komisji Europejskiej i jego komisarze wykazali się odwagą, a nie rozglądali cały czas, co mówi ten czy inny premier lub kanclerz" - dodał niemiecki polityk.

Także dla byłego komisarza ds. rozwoju Louisa Michela, który został wybrany w czerwcu do Parlamentu Europejskiego, Barroso ma dziś "najlepsze warunki", by być znacznie lepszym szefem KE od wszelkich innych kandydatów. "To będzie jego drugi mandat, nie będzie musiał już nikogo do siebie przekonywać. Będzie w tym kontekście lepszym partnerem Parlamentu Europejskiego niż ktokolwiek inny. Wyobraźmy sobie, że przewodniczącym KE byłby ktoś nowy. Też myślałby o drugim mandacie" - powiedział PAP Michel, deklarując, że poparł Barroso w tajnym głosowaniu.

Dla europejskich socjalistów Barroso pozostanie jednak "najgorszym przewodniczącym" Komisji Europejskiej w historii UE, jak wyraził się lider socjalistów Martin Schulz, a uzyskany wynik, "zaledwie 13 głosów więcej, niż wymaga większość kwalifikowana", nie jest powodem do dumy. Za Barroso opowiedziało się w środę 382 europosłów, 219 było przeciw, a 117 się wstrzymało.

"To, że Barroso został wybrany dzięki głosom eurosceptyków, z którymi w niczym się nie zgadza, czyni go jeszcze słabszym" - dodał Schulz, który za eurosceptyków uważa grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów z PiS, czeskim ODS i brytyjskimi torysami.

"Spodziewałem się większej przewagi głosów za Barroso. Uzyskał słabą większość, bo przy dużej frekwencji ledwo przekroczył 50 proc. To oznacza, że musi zbudować solidną podstawę dla inicjatyw KE w Parlamencie Europejskim, i to nie bazując na konserwatystach, ale z socjalistami" - powiedział przewodniczący polskiej delegacji w grupie socjalistów Bogusław Liberadzki.

Z taką interpretacją wyniku nie zgadzają się chadecy, którzy wystawili kandydaturę Barroso. "Wynik był dla nas miłym zaskoczeniem, bo spodziewaliśmy, że Barroso będzie mieć zwykłą większość, a nie lizbońską (czyli kwalifikowaną, którą stanowi ponad połowa wszystkich europosłów, podczas gdy zwykłą większość w Traktacie Nicejskim stanowi większość głosujących - PAP)" - powiedział PAP Saryusz-Wolski. A to oznacza jego zdaniem, że nawet po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, przeciwnicy polityczni Barroso: socjaliści, Zieloni i komuniści "nie będą mogli domagać się powtórzenie głosowania na warunkach lizbońskich".

Saryusz-Wolski podkreślił, że chadecy są też usatysfakcjonowani "ekonomicznym kursem" Barroso. "To też dobra wiadomosć z punktu widzenia Polski, bo Barroso był Polsce przychylny" - dodał. Także on zwrócił uwagę, że Barroso, nie ubiegając sie o relekcję, "będzie bardziej odważny".

Jednak te słowa w ustach zwolenników Barroso są niejako potwierdzeniem krytyki socjalistów, którzy uważają, że Portugalczyk był zbyt "służebny" wobec rządów państw UE podczas pierwszej kadencji. Zarzucają mu, że przed zgłaszaniem nowych propozycji legislacyjnych dzwonił najpierw po instrukcje do Paryża, Londynu i Berlina, zamiast wysoko stawiać poprzeczkę "unijną". Zwłaszcza w kontekście walki z kryzysem socjaliści zarzucają Barroso, że nie wymógł na przywódcach stworzenia jednego, prawdziwie europejskiego planu pobudzania gospodarki. Zamiast wspólnego było 27 planów narodowych.

"Barroso to może i człowiek inteligentny, ale z pewnością najgorszy przewodniczący KE w historii UE, a na pewno najbardziej liberalny" - powiedział PAP były minister ds. europejskich Francji, deputowany francuski Pierre Moskovici. "Powiedzmy wprost: to człowiek, który nie potrafił walczyć z różnicami społecznymi i kryzysem. Reprezentuje lata 90. To człowiek, który poparł George'a W. Busha w momencie wybuchu wojny w Iraku. To człowiek, który ciągle domaga się, by było mniej przepisów i zasad. Tymczasem potrzebujemy ich więcej" - dodał.

Inga Czerny (PAP)

icz/ kar/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)