Zatrudnieni na kontraktach lekarze ze Śląska tworzą Ogólnopolskie Stowarzyszenie Zawodowe Lekarzy Kontraktowych. Ma ono reprezentować interesy tej grupy lekarzy w kontaktach z pracodawcami, na przykład przy negocjacjach podwyżek.
Jak mówili uczestnicy sobotniego spotkania lekarzy kontraktowych w Katowicach, powołanie stowarzyszenia jest koniecznością. Lekarzy kontraktowych nie mogą reprezentować związki zawodowe, ponieważ nie są pracownikami, tylko funkcjonują jak firmy działające na zlecenie. Pracodawcy nie chcą tymczasem negocjować z pojedynczymi osobami.
Jak podkreśla pomysłodawca utworzenia stowarzyszenia Zbigniew Zdónek, ta forma zatrudnienia oznacza, że lekarze są pozbawieni wielu pracowniczych przywilejów i świadczeń. Kiedy idą na urlop, nie zarabiają, sami muszą sobie też finansować sobie konieczne szkolenia.
Dlatego rejestrowane właśnie stowarzyszenie ma reprezentować lekarzy kontraktowych w zabiegach o wyższą stawkę za tzw. godzinę kontraktową. "Chcemy negocjować wyższe stawki, co jest możliwe, bo pieniędzy w systemie jest więcej. Interesuje nas wzrost rzędu 50 proc." - powiedział dr Zdónek PAP.
Przytoczył tez przykład lekarza kontraktowego, potrąconego przez samochód w momencie, gdy udzielał pomocy innej osobie. Lekarz przez wiele tygodni walczył o życie, potem był sparaliżowany, wciąż musi być rehabilitowany.
"W tej chwili nie ma żadnych świadczeń pracowniczych. Normalny pracownik dostałby rentę w wysokości 100 proc. apanaży, olbrzymie odszkodowanie za każdy procent uszczerbku na zdrowiu, tymczasem on jest pozbawiony tych pieniędzy. Dlatego uważamy, że powinniśmy dostawać wyższe stawki za tak trudną i odpowiedzialną pracę, a cel ten pomoże osiągnąć właśnie nasze stowarzyszenie" - podsumował Zdónek. (PAP)
lun/ wkr/
