Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier Bośni podał się do dymisji

0
Podziel się:

Szef centralnego rządu Bośni i Hercegowiny, Serb
Nikola Szpirić, podał się do dymisji tłumacząc, że nie mógł
właściwie wykonywać swych obowiązków, gdyż jego pracy przeszkadzał
wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej.

Szef centralnego rządu Bośni i Hercegowiny, Serb Nikola Szpirić, podał się do dymisji tłumacząc, że nie mógł właściwie wykonywać swych obowiązków, gdyż jego pracy przeszkadzał wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej.

Wysłannik międzynarodowy, słowacki dyplomata Miroslav Lajczak wprowadził w tym miesiącu w Bośni procedury upraszczające funkcjonowanie bośniackiego rządu centralnego, którego praca była dotychczas paraliżowana przez przedstawicieli rywalizujących grup etnicznych. Serbowie i Muzułmanie tworzą w Bośni dwie osobne struktury wchodzące w skład państwa: Federację Muzułmańsko- Chorwacką oraz Republikę Serbską.

Bośnia i Hercegowina została podzielona na Republikę Serbską i Federację Muzułmańsko-Chorwacką na mocy traktatu z Dayton z 1995 roku, które położyło kres wojnie po rozpadzie Jugosławii.

Wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej jest w praktyce administratorem BiH, którego pełnomocnictwa uczyniły faktycznym "gubernatorem". Ma on prawo narzucania ustaw i dymisjonowania urzędników państwowych, jeśli odmawiają współpracy w realizacji układu z Dayton.

"Od 12 lat tym krajem rządzą tym krajem obcokrajowcy i nie jest to właściwe. Ustępuję" - oświadczył Szpirić na konferencji prasowej w Sarajewie.

"Przedstawiłem rezygnację prezydium i spodziewam się, że procedura zostanie przeprowadzona zgodnie z prawem" - dodał.

To właśnie liczące trzech członków prezydium wyda decyzję, czy zgadza się z odejściem premiera. Analitycy twierdzą, że prawdopodobnie dymisja zostanie odrzucona, a Szpirić będzie musiał powrócić na stanowisko.

Politycy bośniackich Serbów uważają, że rozporządzenia Lajczaka prowadzi do ograniczenia serbskiej autonomii. Kilku z nich zagroziło porzuceniem stanowisk i blokowaniem działań władz aż do chwili, gdy wysłannik wycofa swoje decyzje.

"Są to decyzje nie do zaakceptowania, których nie możemy wcielić w życie. Tym razem Lajczak przekroczył czerwoną linię" - powiedział po ogłoszeniu rozporządzeń premier Republiki Serbskiej Milorad Dodik.

Zgodnie z postanowieniami Słowaka bośniacki rząd, złożony z ośmiu ministrów i premiera, będzie mógł odbywać swe posiedzenia w obecności sześciu ministrów i podejmować decyzje zwykłą większością głosów. Do tej pory decyzje rządu były przyjmowane, jeśli opowiedziało się za nim co najmniej sześciu członków gabinetu.

Lajczak zażądał też od parlamentu bośniackiego uproszczenia od 1 grudnia reguł jego działania. Skomplikowana procedura, blokowana w każdej chwili przez nieobecność jednej z trzech wspólnot bośniackich - Chorwatów, Muzułmanów lub Serbów, powodowała, że rocznie udawało się przyjąć w parlamencie jedynie trzy ustawy. (PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)