Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier: Chlebowski nie powinien kierować klubem PO

0
Podziel się:

Premier Donald Tusk powiedział w czwartek, że do czasu wyjaśnienia
ewentualnych nieprawidłowości w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej Zbigniew Chlebowski
nie powinien pełnić funkcji szefa klubu parlamentarnego PO i przewodniczącego sejmowej Komisji
Finansów Publicznych.

*Premier Donald Tusk powiedział w czwartek, że do czasu wyjaśnienia ewentualnych nieprawidłowości w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej Zbigniew Chlebowski nie powinien pełnić funkcji szefa klubu parlamentarnego PO i przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych. *

Premier podkreślił na konferencji prasowej, że sam nie ma żadnych powodów sądzić dzisiaj, aby Zbigniew Chlebowski usiłował wpływać na proces legislacji w sposób negatywny. "Nie mam żadnych materiałów, które by to potwierdzały" - zaznaczył szef rządu. Tusk powiedział też, że według jego wiedzy "nie ma żadnego wskazania", by minister sportu Mirosław Drzewiecki działał na korzyść branży hazardowej. Oświadczył też, że jego zaufanie do szefa CBA Mariusza Kamińskiego jest "mniejsze niż kiedykolwiek".

Premier na konferencji prasowej nazwał działania Chlebowskiego "niestosownymi, które trudno akceptować u osoby, która powinna mocno przestrzegać standardów". Podkreślił, że szef klubu PO i sejmowej komisji finansów musi cieszyć się "nieposzlakowaną opinią".

Dlatego - zapowiedział - na czwartkowym posiedzeniu zarządu Platformy zaproponuje, by Chlebowski do czasu wyjaśnienia sprawy nie pełnił funkcji szefa klubu i przewodniczącego komisji finansów. "Kto mógłby go zastąpić, będziemy się zastanawiać" - dodał Tusk. Nie wykluczył powrotu Chlebowskiego na stanowisko szefa klubu.

Premier mówił o Chlebowskim, że zaprezentował "nieudolną formę asertywności". "Tzn. próbę uspokajania znajomego czy kolegi: +tak, tak wszystko będzie dobrze+, a równocześnie nie było żadnych działań. Czwartkowa "Rzeczpospolita" przytacza fragmenty z nagrań rozmów Chlebowskiego z biznesmenami: "Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem" - mówi Chlebowski według stenogramów z tych nagrań.

Tusk zapewnił jednocześnie - w kontekście prac nad ustawą o grach, że "żaden interes ekonomiczny państwa nie jest zagrożony".

Premier zadeklarował, że nie dziwi się ocenie ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który stwierdził, że na podstawie zebranego przez CBA materiału ws. nieprawidłowości przy pracach nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski są "absolutnie niewinni".

W czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzucił na konferencji prasowej Czumie, że ten "z góry przesądza kto jest winny, kto jest niewinny". "Mamy atak na tego, który przestępców ściga, na Mariusza Kamińskiego (...) Czy Polska jest krajem, w którym ściga się przestępców, czy krajem, w którym się ściga tych, którzy przestępców ścigają?" - pytał.

"Byłbym zdziwiony, gdyby minister Czuma stwierdził winę na podstawie tego materiału, tym bardziej, że ten materiał w ocenie ministra Kamińskiego wtedy, kiedy po raz pierwszy mi go przedstawiał, był niewystarczający nie tylko do sformułowania aktu oskarżenia, ale - w jego ocenie - niewystarczający, żeby kierować zawiadomienie do prokuratury" - powiedział Tusk.

Premier mówił w czwartek, że szef CBA Mariusz Kamiński jeszcze w sierpniu informował go, iż w związku z pracami nad projektem nowelizacji tzw. ustawy hazardowej nie ma powodów, aby kierować sprawę do prokuratury, trzeba zaś szybko podjąć działania zabezpieczające przed lobbingiem.

Szef rządu powiedział, że spotkał się z Kamińskim w połowie sierpnia i uzyskał informację "mniej więcej zbieżną" z tym, co pisze "Rzeczpospolita".

"Zapytałem (wówczas) szefa CBA, jak ocenia analizę, którą mi przedstawił. (...) Uzyskałem informację, że według CBA materiał ten przede wszystkim nakazuje, aby podjąć możliwie szybko działania zabezpieczające legislację od ewentualnego lobbingu. Otrzymaliśmy także informację, że według CBA materiał analityczny nam przedstawiony nie świadczy o popełnieniu przestępstwa, nie ma tam powodów, czy przesłanek, aby kierować sprawę do prokuratury" - dodał szef rządu.

Tusk oświadczył, że jego zaufanie do szefa CBA Mariusza Kamińskiego jest mniejsze niż kiedykolwiek, ale - jak zadeklarował - nie będzie "szukał pretekstu" do tego, aby Kamiński przestał kierować Biurem. Prokuratura ma postawić zarzuty Kamińskiemu w związku z toczącym się od sierpnia 2007 r. śledztwem ws. nadużyć funkcjonariuszy CBA przy tzw. aferze gruntowej. "Jeśli zarzuty będą poważne, wtedy podejmę decyzję" - powiedział Tusk zaznaczając, że skonsultuje się w tej sprawie z ministrem sprawiedliwości.

Podkreślił jednocześnie, że odnosi wrażenie, iż Kamiński "szczególnie w ostatnich tygodniach niezwykle emocjonalnie podchodzi do swojej pracy, z wielkim pożytkiem politycznym dla swojego zaplecza". Premier zadeklarował przy tym, że nie chce "życzliwych szefów służb", ani "życzliwych prokuratorów".

"Chociaż nie miałem w ostatnich miesiącach wątpliwości, że - przynajmniej z punktu widzenia kierownictwa CBA - namiętność, aby coś znaleźć na władzę, zaczyna przekraczać pewne granice, to i tak uważam, że w interesie publicznym jest to, aby władza nie dysponowała służbami, które walczą z korupcją" - powiedział szef rządu.

Tusk oczekuje od szefa CBA, aby jak najszybciej ujawnił wszystkie możliwe materiały w związku z "aferą hazardową". Ocenie szefa CBA pozostawił, które materiały nie mogą być ujawnione, jeśli wymaga tego dobro postępowania. Zadeklarował natomiast, że jest osobiście zainteresowany, jako premier polskiego rządu, aby wszystko co możliwe w ocenie prowadzonego sprawę, a więc także szefa CBA, było jawne".

Premier zadeklarował, że jest do dyspozycji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jeśli chodzi o piątkowe spotkanie ws. prac nad ustawą hazardową.

Jak ocenił, wydaje się zasadnym, aby prezydent zasięgnął informacji od niego, od ministra sprawiedliwości, od szefa CBA, ministra Jacka Cichockiego (który w imieniu Tuska nadzoruje służby specjalne). Premier zadeklarował, że bardzo chciałby, żeby ta sprawa nie była uwikłana w kampanię polityczną. "To dzisiaj jest w rękach prezydenta Lecha Kaczyńskiego, na ile ta kwestia będzie oceniana jako walka z użyciem CBA przeciwko swoim konkurentom, a na ile jest to dobra wola w celu wyjaśnienia każdego szczegółu tej sprawy" - zaznaczył szef rządu. Prezydent chce się w piątek spotkać z Tuskiem oraz z prezydiami Sejmu i Senatu.

Szef rządu ocenił, że sugestie, iż w jego kancelarii doszło do przecieku w tzw. aferze hazardowej, mają na celu "upolitycznienie" całej sprawy. Oświadczył, że zarzuty formułowane przez liderów PiS nie mają żadnego pokrycia w faktach. "To, że prezes PiS Jarosław Kaczyński, czy jego partnerzy z PiS rozpoczęli taką wielką kampanię, czy atak, frontalny atak na PO uważam za niedopuszczalne nadużywanie CBA i materiałów dotyczących tej sprawy i te kwestie także będą musiały zostać wyjaśnione" - powiedział premier.

Tusk pytany był, czy wobec kogoś - poza szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim - będą wyciągnięte konsekwencje polityczne w związku z ewentualnymi nieprawidłowościami w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. W przedstawionych przez czwartkową "Rzeczpospolitą" zapisów rozmów Zbigniewa Chlebowskiego, pojawiają się nazwiska ministra SWiA Grzegorza Schetyny oraz szefa resortu sportu.

Premier oświadczył, że wyjaśnienia dotyczące działalności poszczególnych urzędników w trakcie procesu legislacyjnego "nie pozwalają formułować żadnych oskarżeń czy zarzutów pod ich adresem".

Odnosząc się do pisma Drzewieckiego do Ministerstwa Finansów w sprawie projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, Tusk powiedział, że dotyczyło ono tego, iż "w związku z tempem i potrzebą gwarancji finansowych dla przedsięwzięć związanych z EURO 2012 zostały (one) przygotowane w inny sposób niż przygotowali to poprzednicy".

"Wydaje się zasadne, że przedsięwzięcia wymagające szybkich decyzji inwestycyjnych, organizacyjnych, ich finansowanie nie może polegać na ustawie, która jeszcze nie weszła w życie" - dodał Tusk.

Jak podkreślił, proces legislacyjny w sprawie zmian w ustawie nie został zatrzymany wskutek czyjeś interwencji. "Dochodzimy do finału, jeśli chodzi o precyzyjne założenia dotyczące tej najbardziej newralgicznej części ustawy i one jednoznacznie zwiększą wymiar opodatkowania wymiar danin z tego sektora" - zaznaczył Tusk.

Jak dodał, nikt nie ubiega się o to, by w ustawie opłaty, daniny, czy dowolne inne przepisy, były korzystne z punktu widzenia tej branży".

Tusk oświadczył też, że jest przekonany, iż jedyny przeciek, jaki miał miejsce w związku z tzw. aferą hazardową, to przeciek informacji z materiałów operacyjnych CBA do dziennika "Rzeczpospolita". Według Tuska, z analizy stenogramów rozmów między szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim, a biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem wynika, że sprawiali oni wrażenie przesadnie ostrożnych na długo przed tym, zanim szef CBA poinformował go o całej sprawie.

Premier mówił, że otrzymał informację od Kamińskiego 12 sierpnia i wówczas zapadło ustalenie, że powinien podjąć jak najszybsze działania dla ochrony legislacji przed działaniami lobbingowymi. "Te działania podjąłem. Oparte one były nie o informacje o charakterze operacyjnym, tylko polegały na zadawaniu pytania: jaka jest pańska rola w procesie legislacji i jakie są powody, że podejmuje pan takie, a nie inne inicjatywy dotyczące legislacji" - relacjonował swoje działania premier.

Jak dodał, po rozmowie z szefem CBA miał dwie możliwości: albo podjąć działania i narazić się na zarzut opozycji, że mogło ono doprowadzić do uczulenia najbardziej zainteresowanych sprawą, albo nie podejmować żadnych działań i być oskarżanym, że toleruje działania uznane przez szefa CBA za niewłaściwe.

"Dzisiaj wiem, a za jakiś czas, mam nadzieję, ta wiedza będzie udokumentowana i powszechna, że jedyny przeciek, jaki miał miejsce, to był przeciek, którego efektem jest publikacja w +Rzeczpospolitej+" - ocenił szef rządu.

PiS domaga się powołania sejmowej komisji śledczej ws. afery hazardowej. Premier zadeklarował, że nie ma nic przeciwko powoływaniu komisji śledczych, ale - dodał - gdyby następna komisja miała tak działać jak te, które działają w tej chwili, to nie sądzi, abyśmy mieli szanse chociaż o krok posunąć się w tej kwestii.

Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według "Rz" - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.

Według "Rz" dwaj zamieszani w sprawę politycy PO to: Zbigniew Chlebowski oraz Mirosław Drzewiecki. Obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych. (PAP)

laz/ agy/ joko/ la/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)