Przebywający z wizytą w USA premier Danii Anders Fogh Rasmussen skrytykował wykroczenia, jakich dopuściły się wojska amerykańskie w Iraku. Mówił o torturach w więzieniu Abu Ghraib pod Bagdadem i niedawno ujawnionym zabiciu bezbronnych cywilów w Hadisie.
Rasmussen wypomniał to prezydentowi George'owi Bushowi w piątek podczas wspólnej z nim konferencji prasowej w Camp David, gdzie amerykański przywódca zaprosił premiera.
"Kiedy w Abu Ghraib dzieją się rzeczy nie do przyjęcia i kiedy wysuwa się oskarżenia na temat strasznych wydarzeń w Hadisie, jest to nie tylko tragedia dla ofiar. Szkodzi to także naszym własnym wysiłkom i obraża nasze własne wartości" - powiedział duński premier, stojąc obok Busha.
Dodał jednak: "Prezydent zapewnił mnie, że wszystkie oskarżenia będą zbadane i jeśli ktoś postąpił źle, zostanie ukarany".
Bush nie odniósł się do wypowiedzi Rasmussena, ale sam wspomniał, że szef duńskiego rządu w rozmowie z nim wyraził zatroskanie przetrzymywaniem podejrzanych o terroryzm w więzieniu w bazie amerykańskiej w Guantanamo na Kubie.
Są oni tam przetrzymywani bezterminowo bez sankcji prokuratorskiej, a jednocześnie nie mają statusu jeńców wojennych, co nie daje im praw wynikających z konwencji genewskich.
Bush powiedział, że "sam chciałby", żeby więzienie w Guantanamo "było puste", ale czeka na decyzję Sądu Najwyższego, który ma rozstrzygnąć, czy niektórzy znajdujący się tam więźniowie mogą być sądzeni przed normalnymi sądami w USA.
Na razie status przetrzymywanych w Guantanamo rozpatrują tylko specjalne trybunały wojskowe, powołane po ataku terrorystycznym 11 września 2001 r.
Podczas konferencji z Rasmussenem prezydent wystąpił także w obronie kontrowersyjnej praktyki wysyłania przez USA niektórych podejrzanych o terroryzm do krajów ich pochodzenia - głównie arabskich - gdzie często stosuje się tortury.
Rząd Rasmussena od początku popiera wojnę w Iraku. Dania ma w tym kraju około 500 swoich żołnierzy, a w Afganistanie 360.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/