Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier Dżafari ostrzega USA, by nie mieszały się do irackiej polityki

0
Podziel się:

Tymczasowy premier Iraku Ibrahim
Dżafari, na którego ustąpienie coraz mocniej nalega Waszyngton,
oświadczył, że ma wszelkie prawo zachować swój urząd i ostrzegł
Amerykanów, by nie mieszali się do irackiej polityki.

Tymczasowy premier Iraku Ibrahim Dżafari, na którego ustąpienie coraz mocniej nalega Waszyngton, oświadczył, że ma wszelkie prawo zachować swój urząd i ostrzegł Amerykanów, by nie mieszali się do irackiej polityki.

W wywiadzie na łamach czwartkowego "New York Timesa" Dżafari wystąpił też w obronie swego sojuszu z radykalnym duchownym szyickim Muktadą as-Sadrem, obecnie najpotężniejszym sprzymierzeńcem premiera. Powiedział, że Sadr i jego milicja, wielotysięczna Armia Mahdiego, są częścią irackiej rzeczywistości i najlepiej będzie, jeśli włączy się ich do normalnego życia politycznego.

Sadr wszczął w 2004 roku dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom USA i do dziś odnosi się wrogo do amerykańskiej obecności w Iraku. Dżafari uważa jednak, iż 31-letni Sadr złagodniał, bo nie napada już na wojska koalicyjne; niedawno nazwał 31-letniego radykała jednym z "katalizatorów pokoju".

Amerykanie nadal nie ufają Sadrowi, który o wszystkie trudności Iraku obwinia USA. Niedawno oświadczył, że ekstremiści, którzy 22 lutego zniszczyli szyicki Złoty Meczet w Samarze, działali "w zmowie z okupantem", i określił USA, W. Brytanię i Izrael jako "triadę zła".

Po zamachu w Samarze Sadr apelował o spokój, ale jego milicjanci podpalali sunnickie meczety i dokonywali samosądów na sunnitach. W fali sekciarskiej przemocy zginęło dotychczas około 2000 osób, a Irak znalazł się na krawędzi wojny domowej.

Waszyngton obawia się, że jeśli Dżafari pozostanie premierem, będzie pobłażał sadrystom, tym bardziej, że swoją kandydaturę na szefa stałego rządu irackiego zawdzięcza ich poparciu w nowym parlamencie.

Blok szyickich partii religijnych zdobył w nim 130 z 275 mandatów i dlatego miał prawo zaproponować kandydata na premiera. Jednak w tajnym głosowaniu na posiedzeniu frakcji szyickiej Dżafari uzyskał nominację nieznaczną większością, głównie dzięki głosom 32 sadrystów. Jego przeciwnicy chcieli, by premierem został Adil Mahdi, pragmatyczny polityk szyicki, obecny wiceprezydent Iraku.

Po głosowaniu politycy ruchu Sadra oświadczyli, że w zamian za poparcie Dżafari obiecał spełnić wszystkie ich żądania.

Przeciwko kandydaturze Dżafariego są pozostałe ugrupowania w parlamencie: sunnickie, kurdyjskie i świeckie. Uważają one, że z uwagi na uległość wobec szyickich radykałów nie nadaje się na premiera rządu jedności narodowej.

Dżafari nie zamierza jednak kapitulować. W wywiadzie dla "NYT" oświadczył, że jego kandydaturę na premiera zgłasza "największy blok w parlamencie" i zarzucił Amerykanom, iż występując przeciwko tej decyzji "szkodzą wynikom procesu demokratycznego".

W ostatni wtorek politycy szyiccy wyjawili, że ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad powiedział przywódcy bloku szyickiego w parlamencie, Abdelowi Hakimowi, iż prezydent Bush nie chce, by Dżafari pozostał premierem. Waszyngton tego nie potwierdził, ale jeden z dyplomatów amererykański w Bagdadzie oświadczył, że USA pragną, aby w nowym rządzie zasiedli ludzie "mający poparcie wszystkich społeczności i nie popierani przez milicje".

Gdy po zamachu w Samarze podniosła się w Iraku fala przemocy, Khalilzad kilkakrotnie ostrzegał przed pobłażaniem milicjom, a 25 marca oświadczył, że obecnie więcej Irakijczyków ginie z ręki bojówkarzy religijnych niż od rebelianckich bomb. Choć nie wymienił wtedy z nazwy żadnej milicji, wcześniej przedstawiciele administracji USA wskazywali na Armię Mahdiego.

Dżafari powiedział "NYT", że nie zamierza tolerować samowoli organizacji paramilitarnych, takich jak Armia Mahdiego, ale argumentował, iż lepsze skutki przyniesie włączanie ich bojowców do policji i armii niż izolowanie tych organizacji.

Premier zapewniał, że bojowcy włączeni do sił bezpieczeństwa "będą słuchać armii lub policji, a nie milicji". Jednak na razie - jak pisze "NYT" - policja iracka nie spisuje się dobrze, gdy ma przywoływać do porządku bojówki milicyjne. W pierwszych dniach po zamachu w Samarze posterunki policyjne wpuszczały bojówkarzy Sadra do dzielnicy sunnickich. W niektórych miastach policjanci umieszczają w swych samochodach patrolowych portrety Sadra i innych duchownych szyickich.

Wciąż przybywa też oskarżeń, że kontrolowane przez szyitów irackie MSW osłania umundurowane "szwadrony śmierci", które pod pretekstem walki z rebelią rozprawiają się z niewygodnymi dla partii szyickich sunnitami. Dlatego Khalilzad nalega, aby na czele resortów spraw wewnętrznych i obrony w nowym rządzie postawić osobistości bardziej neutralne.

Część polityków szyickich uznała te zabiegi Khalilzada za dowód, że sprzyja on arabskim sunnitom, a nawet sunnickim rebeliantom. Jednak Dżafari oświadczył, że w tej sprawie jest podobnego zdania jak Amerykanie.

"Nalegamy - powiedział premier - aby ministrowie w przyszłym gabinecie, zwłaszcza ministrowie obrony i spraw wewnętrznych, nie byli powiązani z żadnymi milicjami i nie mieli sekciarskich uprzedzeń".

Dżafari, przywódca szyickiej partii Zew Islamu (Dawa), jest z wykształcenia lekarzem i pochodzi z Karbali, świętego miasta szyitów. W pierwszym okresie po upadku Saddama Husajna zdobył znaczną popularność, ale gdy został tymczasowym premierem Iraku w kwietniu 2005 roku, zaczął być krytykowany za brak sukcesów w walce z rebelią i faworyzowanie społeczności szyickiej. (PAP)

xp/ ap/

int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)