Premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek, że nie uważa, by MSZ utrudniało szefowi sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorzowi Schetynie wyjazd na Ukrainę. Ministerstwo chyba nie ma nawet takiego rodzaju narzędzi - zauważył.
Odniósł się w ten sposób do doniesień najnowszego "Wprost", że MSZ odradzało Schetynie wyjazd na Ukrainę i ostatecznie "załatwił sobie oficjalne zaproszenie sam i poleciał do Kijowa bez rekomendacji Sikorskiego".
"Nie sądzę. Chyba MSZ nie ma nawet takiego rodzaju narzędzi" - tak premier, który przebywał w Poznaniu, odpowiedział na pytanie dziennikarzy, czy MSZ utrudniało Schetynie wyjazd na Ukrainę.
"Zauważyłem, że postać Grzegorza Schetyny budzi dużo więcej emocji u dziennikarzy niż w moim sercu, chociaż nie do końca rozumiem dlaczego" - dodał premier.
Pytany, jak ocenia wyjazd Schetyny - dobrze czy źle - premier stwierdził, że nie jest to dobrze sformułowane pytanie. "Nie oceniam tego w tej kategorii" - zaznaczył. Tusk podkreślił zarazem, że jego zdaniem Schetyna jako szef sejmowej komisji spraw zagranicznych "umie podjąć decyzję, gdzie ma być w danej chwili".
Schetyna w środę pojechał do Kijowa razem z wiceszefem komisji spraw zagranicznych Robertem Tyszkiewiczem (PO) oraz przewodniczącym komisji ds. mniejszości narodowych Mironem Syczem (PO). W piątek Schetyna i Tyszkiewicz spotkali się z prezydentem Bronisławem Komorowskim; przedstawili mu "swoje oceny dotyczące rozwoju sytuacji na Ukrainie" oraz "wnioski płynące z rozmów przeprowadzonych na Majdanie, w parlamencie Ukrainy oraz z Filaretem, przywódcą Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego".
W Kijowie od końca listopada trwają protesty zwolenników stowarzyszenia Ukrainy z UE. Uczestnicy prounijnych demonstracji domagają się dymisji władz, które odmówiły w listopadzie podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. 3 grudnia ukraiński parlament odrzucił w głosowaniu wniosek opozycji w sprawie dymisji rządu, obarczanego winą za użycie siły wobec demonstrantów w ostatni weekend listopada. Opozycja pikietuje siedziby instytucji państwowych i nawołuje do całkowitego unieruchomienia ich pracy.
Według mediów w niedzielę na kijowskim Majdanie zgromadziło się około 100 tysięcy ludzi. Opozycja mówi o milionie. W mieście skoncentrowane są duże siły wojsk wewnętrznych MSW i jednostek specjalnych milicji Berkut, które w sobotę 30 listopada nad ranem rozpędziły manifestantów, a dzień później brutalnie odpierały ataki tłumu na siedzibę prezydenta. (PAP)
wni/ son/ mhr/