Starając się nie dopuścić do głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad przyjęciem do organizacji Palestyny, prezydent Barack Obama jest pod silną presją proizraelskich nastrojów w USA i antypalestyńskiej kampanii republikańskiej opozycji.
Według najnowszego sondażu ośrodka badania opinii Pew Research Center, 42 procent Amerykanów popiera uznanie przez USA Palestyny jako niepodległego państwa, 26 procent sprzeciwia się temu, a 32 procent nie wyraża poglądu w tej sprawie.
Sympatie społeczeństwa amerykańskiego kierują się jednak raczej ku Izraelowi niż Palestyńczykom. 40 procent respondentów w sondażu mówi, że bardziej solidaryzuje się z Izraelem, a tylko 10 procent - że bardziej z Palestyńczykami. Reszta wyraża równe sympatie dla obu stron lub nie ma zdania w tej kwestii.
Poparcie dla uznania państwa palestyńskiego jest zdecydowanie silniejsze wśród wyborców Partii Demokratycznej - 54 procent - niż wśród Republikanów (27 procent).
Przed rozpoczęciem sesji ONZ, na której sprawa palestyńska staje na porządku dziennym, główni republikańscy kandydaci do nominacji prezydenckiej zadeklarowali mocne, bezwarunkowe poparcie dla Izraela i ostro skrytykowali Obamę za jego politykę wobec konfliktu bliskowschodniego.
Prowadzący w sondażach Rick Perry powiedział, że do starań o uznanie państwowości Palestyny bez porozumienia z Izraelem skłoniła Palestyńczyków polityka nieustannych ustępstw wobec ich żądań, prowadzona jakoby przez Obamę.
"Nie znaleźlibyśmy się w tej groźnej sytuacji, gdyby polityka Obamy na Bliskim Wschodzie nie była tak naiwna, arogancka, błędna i niebezpieczna" - powiedział Perry, gubernator Teksasu.
Wypomniał prezydentowi, że na wiosnę poparł utworzenie państwa palestyńskiego w granicach sprzed wojny sześciodniowej w 1967 r. Jak powiedział, stanowisko takie doprowadziło do izolacji Izraela.
W podobny sposób skrytykował politykę Obamy wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego główny rywal Perry'ego w wyścigu do nominacji, Mitt Romney.
Republikanie domagają się, aby na zapowiadany wniosek prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa o przyjęcie Palestyny do ONZ ze statusem pełnoprawnego członka odpowiedzieć cofnięciem pomocy ekonomicznej USA dla Autonomii. Perry wezwał nawet, by zamknąć biuro Autonomii w Waszyngtonie.
Jak podaje środowy "New York Times", skrajne stanowisko GOP skłoniło administrację Obamy do szukania wsparcia u izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. Na jej prośbę premier przekonywał w Izraelu przybywających tam z USA kongresmanów, aby nie cofali pomocy dla Autonomii Palestyńskiej.
GOP groziła zablokowaniem nowej pomocy dla Palestyńczyków w wysokości 50 milionów dolarów. Republikanie mają większość w Izbie Reprezentantów, która decyduje o budżecie państwa.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/