Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezes SDP wzywa do debaty o niezależności dziennikarskiej

0
Podziel się:

Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Krystyna Mokrosińska zaproponowała niezwłoczne przeprowadzenie
dziennikarskiej debaty o "niezależności, granicach prowokacji, o
staranności zawodowej i interesie publicznym w udostępnieniu
informacji publicznej". Termin debaty ma być znany do końca
tygodnia.

Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska zaproponowała niezwłoczne przeprowadzenie dziennikarskiej debaty o "niezależności, granicach prowokacji, o staranności zawodowej i interesie publicznym w udostępnieniu informacji publicznej". Termin debaty ma być znany do końca tygodnia.

W liście otwartym do dziennikarzy Mokrosińska podkreśliła, że "całe środowisko dziennikarskie zostało wmanewrowane w politykę, w skompromitowane przez polityków +interpretacje+". "Jesteśmy wykorzystywani do niegodnych, brudnych rozgrywek. Podważa to naszą wiarygodność i niezależność" - napisała Mokrosińska dodając, że "nie możemy dopuścić do rozbicia środowiska, a chyba nam to grozi, być może nawet komuś na tym zależy".

"Możemy i powinniśmy rozmawiać o dopuszczalnych granicach dziennikarskich prowokacji, o zawodowej staranności. To nasze prawo i obowiązek zawodowy" - napisała prezes SDP, która po 10- dniowym pobycie za granicą wróciła w środę do kraju, gdzie w tym czasie wyniknęła sprawa tzw. taśm Beger. "Nie wolno jednak w imię emocji wzajemnie się zabijać, dlatego, że ktoś ma inne od mojego zdanie. To jest fundamentalizm" - dodała, odnosząc się do szeregu oświadczeń stowarzyszeń dziennikarskich w tej sprawie.

Mokrosińska odpiera też zarzuty grupy dziennikarzy, którzy 30 września oświadczyli, że "przez ostatni rok przedstawiciele władzy wielokrotnie atakowali media i poszczególnych dziennikarzy", a Zarząd Główny SDP milczał wobec tych ataków, na straży których obowiązany jest stać".

"Pamięć wybiórcza cechowała zawsze polityków, chcę wierzyć, że dziennikarze - sygnatariusze tego i innych listów w rozpętanej wojnie - poddali się jedynie emocji chwili" - napisała prezes SDP przytaczając przykłady wystąpień SDP w obronie dziennikarzy: Jerzego Jureckiego oraz Bertolda Kittela i Anny Marszałek.

"Nie ma obowiązku kochania SDP, ale nie wolno wyrażać krzywdzących, niesprawiedliwych, a przede wszystkim nieprawdziwych opinii. To Zarząd Główny SDP broni pluralizmu różnorodności, nie godząc się na jednolity obowiązkowy samorząd zawodowy z obowiązkową składką i biurokratycznym aparatem. Jednak nie może to oznaczać, że godzimy się na rozbicie autentycznej organizacji dziennikarskiej" - podkreśliła.

Po ujawnieniu w programie TVN "Teraz My" nagrania z rozmową ministrów w Kancelarii Premiera Adama Lipińskiego i Wojciecha Mojzesowicza z posłanką Samoobrony Renatą Beger m.in. o jej propozycji przejścia do PiS w zamian za otrzymanie stanowiska w Ministerstwie Rolnictwa, organizacje dziennikarskie wydały liczne oświadczenia.

Pierwszym z nich było stanowisko Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w którym napisano m.in., że "przygotowywanie materiałów dziennikarskich w celu propagandowym nie mieści się w kanonie rzetelnego dziennikarstwa". Stanowisko wywołało wiele kontrowersji i oddawanie przez dziennikarzy legitymacji SDP.

W reakcji na to grupa 23 dziennikarzy różnych mediów podpisała się pod listem stwierdzającym, że ZG SDP odebrał sobie legitymację do reprezentowania środowiska i wypowiadania się w jego sprawach.

W tej sytuacji warszawski oddział SDP stwierdził, że oświadczenie ZG "nie jest to głos całego Stowarzyszenia" i zaapelował o zwołanie nadzwyczajnego zjazdu organizacji, a honorowy prezes Stowarzyszenia Stefan Bratkowski powiedział, że zjazd ten powinien wybrać nowy zarząd.

Rada Etyki Mediów stwierdziła z kolei m.in., że "prowokacja i podsłuch w śledztwie dziennikarskim mogą być usprawiedliwione pod bezwzględnym warunkiem działania w interesie społecznym i absolutnie samodzielnie, to znaczy bez ingerencji zewnętrznej", a "w tym konkretnym przypadku posłanka Renata Beger wiedziała, iż prowadzone przez nią rozmowy są nagrywane, mogła zatem wpływać na ich przebieg. Tak więc, publicznie zaprezentowane fragmenty zapisu rozmów mogą wzbudzić podejrzenie o stronniczość".

Wyraźnie po stronie dziennikarzy TVN stanęło natomiast Prezydium Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, które oświadczyło, że Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski, przygotowując materiał na temat tzw. taśm Beger "dobrze wykonali pracę dziennikarską, w niczym nie uchybiając najwyższym standardom etycznym".(PAP)

js/ malk/ fal/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)