Prezydent Bronisław Komorowski w radiu TOK FM, pytany o powołanie byłego dowódcy Wojsk Lądowych, generała Waldemara Skrzypczaka na doradcę szefa MON:
"Jak rozumiem pan gen. Skrzypczak jest doradcą, nie jest elementem samodzielnego wykonywania zadań na jakimś odcinku. Ma doradzać ministrowi Siemoniakowi w zakresie istotnym, gdzie jest potrzebna wiedza dowódcza, ale także i charakter - to jest w zakresie reformy systemu dowodzenia.
Z satysfakcją odnotowuję, że moje wystąpienie w czasie święta 15 sierpnia zdaje się, przyniosło przekonanie o nieuchronności i potrzebie tej głębokiej reformy. I zdaje się, że pan gen. Skrzypczak też mniej więcej widzi podobnie kierunek reformy, czyli ujednolicenie systemu dowódczego, jego uproszczenie, potanienie także, a więc także zwiększenie jego efektywności, odejście od zasady, że się co trzy lata dobudowuje do starego systemu kolejne dowództwo. Bo to jest droga donikąd.
Chciałbym podkreślić to, że prezydent swoje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi sprawuje za pośrednictwem ministra obrony. Minister ma prawo dobierania sobie doradców na własne ryzyko, na własną odpowiedzialność. Sądzę, z dotychczasowych takich opinii, że w przypadku wyznaczenia jasnego odcinka odpowiedzialności: +Masz doradzać w tym, a tym obszarze, czyli reformy systemu dowodzenia+, to może być bardzo dobra decyzja.
Tym bardziej, że tam gdzie trzeba robić reformy, tam zawsze też są potrzebni ludzie z charakterem. A oprócz tego każdy minister obrony narodowej staje przed prostym wyborem: czy popularnego w kręgach żołnierskich dowódcę mieć przeciw sobie czy też mieć za swoimi plecami, jako element wspierający. Jak rozumiem, pan minister Siemoniak dokonał takiego wyboru i teraz trzeba wykorzystać ten wybór jak najlepiej, zarówno na rzecz Sił Zbrojnych, jak i ich reformy. (PAP)
eaw/ jra/
