Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydium "hazardowej" komisji śledczej ustaliło częstotliwość posiedzeń

0
Podziel się:

Komisja śledcza ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej będzie pracować
cztery lub trzy dni w tygodniu - takie ustalenie zapadło na wtorkowym posiedzeniu jej prezydium. Na
razie nie wiadomo, kto będzie pierwszym świadkiem przed komisją, ani którym okresem prac nad ustawą
hazardową śledczy zajmą się w pierwszej kolejności.

Komisja śledcza ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej będzie pracować cztery lub trzy dni w tygodniu - takie ustalenie zapadło na wtorkowym posiedzeniu jej prezydium. Na razie nie wiadomo, kto będzie pierwszym świadkiem przed komisją, ani którym okresem prac nad ustawą hazardową śledczy zajmą się w pierwszej kolejności.

W posiedzeniu prezydium komisji "hazardowej" wzięli udział wszyscy jej członkowie, oprócz Beaty Kempy (PiS). Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) powiedział dziennikarzom, że prezydium ustaliło, iż komisja będzie pracować od wtorku do piątku, a w tygodniach sejmowych we wtorki, piątki i być może środy.

"Podjęliśmy decyzję, że pierwszym świadkiem komisji będą dokumenty. One nie kłamią i mają dosyć dobrą pamięć" - powiedział po posiedzeniu prezydium komisji jej wiceprzewodniczący Bartosz Arłukowicz (Lewica).

Sekuła i Arłukowicz wyjaśnili, że na razie nie podjęto żadnych decyzji politycznych. "Najpierw zgromadzimy podstawowe informacje, a potem podejmiemy dalsze decyzje. Przypuszczam, że potrzebujemy na to co najmniej trzech, czterech posiedzeń komisji" - powiedział Sekuła.

Komisja nie wystąpiła na razie o udostępnienie jakichkolwiek dokumentów. Sekuła tłumaczy to tym, że w czwartek - na posiedzeniu komisji - zaproponuje pozostałym śledczym przyjęcie uchwały, która upoważni go, jako przewodniczącego komisji, do występowania w jej imieniu do różnych instytucji o potrzebne materiały. "Dopiero jak komisja się na to zgodzi, będę mógł występować o potrzebne dokumenty" - dodał.

Z kolei Arłukowicz powiedział, że jeśli Zbigniew Wassermann (PiS) zrezygnuje z prac w komisji śledczej badającej sprawę porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika, to wówczas on zgłosi jego kandydaturę na wiceszefa "hazardowej" komisji śledczej.

Sekuła nie potwierdził jednak, że poprze kandydaturę Wassermanna. "Przyjęliśmy, że komisja będzie pracowała szybko i skutecznie" - odpowiedział pytany, czy Wassermann może liczyć na miejsce w prezydium komisji "hazardowej".

Polityk PiS nie musi jednak zabiegać o poparcie Platformy, bo poparcie dla jego kandydatury deklaruje też Franciszek Stefaniuk (PSL) - PiS, Lewica i Stronnictwo mają większość w komisji.

Stefaniuk powiedział PAP, że od początku był za tym, żeby PiS, jako drugi co wielkości klub w Sejmie, miał swojego przedstawiciela w prezydium komisji i na pewno poprze ewentualną kandydaturę Wassermanna.

Sam Wassermann zapowiedział, że być może jeszcze w tym tygodniu zrezygnuje z pracy w komisji badającej sprawę porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika; zamierza również zrezygnować z pracy w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Jeśli pozwoli mu na to czas, będzie nadal zasiadał w Komisji ds. Służb Specjalnych.

Wassermann mówił dziennikarzom po posiedzeniu prezydium, że nie wyobraża sobie, by komisja rozpoczęła pracę inaczej jak zwróceniem się do jej "kontrahentów", czyli odpowiednich służb i instytucji, które mają informacje i analizy mogące pomóc w sejmowym śledztwie.

Chodzi m.in. o policję, prokuraturę (mają wykaz ewentualnych śledztw dotyczących nieprawidłowości podczas prac nad tzw. ustawą hazardową), Kancelarię Premiera (posiada informacje dotyczące tego, jak wyglądał obieg dokumentów w tej sprawie) oraz służby finansowe i specjalne (mają analizy rynku hazardowego).

Po zapoznaniu się z dokumentami - zdaniem Wassermanna - posłowie powinni spotkać się z przedstawicielami prokuratury, Komendy Głównej Policji i Ministerstwa Finansów i zapytać ich, jak mogą pomóc komisji. Dopiero później przed śledczymi - zdaniem posła PiS - mieliby stanąć świadkowie.

Najmniej racjonalnym punktem wyjścia prac komisji - w opinii Wassermanna - jest rozpoczęcie badania przebiegu prac legislacyjnych nad tzw. ustawą hazardową od początku, czyli od czasu rządów SLD. Polityk uważa, że w takim wypadku komisji zabrakłoby czasu na badanie okresu rządów PO.

Innego zdania jest Franciszek Stefaniuk (PSL), który uważa, że komisja powinna się zająć pracami nad ustawą hazardową chronologicznie, czyli od roku 2002. "Żeby efekt prac komisji był widoczny, trzeba się tą sprawą zająć od początku" - ocenił.

Stefaniuk uważa, że tempo prac, jakie narzuciła sobie komisja, jest bardzo duże. "Mamy się spotykać cztery razy w tygodniu, a do tego trzeba dodać odrabianie lekcji, czyli zapoznawanie się z materiałami. Czeka nas bardzo dużo pracy" - podkreślił.

Przeszkodą w szybkim przebiegu prac może być kwestia braku certyfikatów dostępu do informacji tajnych. Wassermann podkreśla, że służby mają aż trzy miesiące na rozpatrzenie wniosku, a minimum oczekiwania na ten certyfikat to miesiąc. Obecnie, spośród członków komisji, posiadają go jedynie Wassermann i Kempa.

Wassermann podkreślał, że posiedzenie poszerzonego prezydium przebiegało spokojnie. "Uzgodniliśmy wiele rzeczy, jeśli to będzie realizowane, to jest szansa na spokój" - uważa polityk PiS. W jego ocenie termin zakończenia prac komisji - koniec lutego - jest na pewno nierealny. "Ale nie ma prawnych przeszkód, żeby go urealnić" - dodał.

Na posiedzeniu prezydium rozmawiano też o mechanizmie powołania ekspertów oraz o tym, czy status obserwatora prac komisji będą mogły otrzymać fundacje, które zajmują się zwalczaniem korupcji.

Następne posiedzenie komisji odbędzie się w czwartek. Być może wtedy posłowie zdecydują, czy swoje prace rozpoczną od badania przebiegu nowelizacji ustawy hazardowej za rządów SLD, czyli roku 2002, czy obecnego rządu, czyli od roku 2007.(PAP)

pat/ stk/ mok/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)