Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces Iwanek-Migalski zawieszony

0
Podziel się:

Katowicki sąd rejonowy zawiesił w poniedziałek proces o zniesławienie
wytoczony przez profesora Uniwersytetu Śląskiego Jana Iwanka doktorowi z tej samej uczelni, obecnie
eurodeputowanemu PiS, Markowi Migalskiemu. Powodem był niezniesiony dotąd immunitet europosła.
Proces zostanie wznowiony, gdy PE wyda decyzję w tej sprawie.

Katowicki sąd rejonowy zawiesił w poniedziałek proces o zniesławienie wytoczony przez profesora Uniwersytetu Śląskiego Jana Iwanka doktorowi z tej samej uczelni, obecnie eurodeputowanemu PiS, Markowi Migalskiemu. Powodem był niezniesiony dotąd immunitet europosła. Proces zostanie wznowiony, gdy PE wyda decyzję w tej sprawie.

Iwanek - dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ - poczuł się urażony wypowiedziami i publikacjami Migalskiego na temat jego współpracy z SB i postępowania w związku z lustracją w środowisku akademickim.

Iwanek zarzuca też Migalskiemu, że ten bezpodstawnie - jego zdaniem - sugerował, że to przez niego Migalski, pracujący w tym samym instytucie, miał problemy ze zrobieniem habilitacji. Profesor złożył prywatny akt oskarżenia przeciwko europosłowi. Sprawa trafiła do wydziału grodzkiego Sądu Rejonowego Katowice-Wschód.

Po zakończeniu poniedziałkowego posiedzenia sądu Migalski wskazał, że jego pełnomocnik mec. Rafał Wypiór wnioskował o umorzenie postępowania - m.in. ze względu na to, że przez kilka miesięcy strona przeciwna nie wnioskowała skutecznie o uchylenie immunitetu europosłowi PiS.

"Okazało się, że - według naszych informacji - strona przeciwna przesłała wniosek o uchylenie immunitetu z wadami prawnymi, tzn. wniosła go kancelaria, podczas gdy przepisy europejskie stanowią, że musi to być uprawniony organ państwa. Kancelaria () takim organem nie jest, a więc to wszystko będzie się przedłużać" - wyjaśnił europoseł PiS.

Pełnomocnik prof. Iwanka mec. Roman Mirek wyjaśnił w poniedziałek PAP, że sąd oddalił ten wniosek; wniosek o uchylenie immunitetu nie został złożony poza jakimkolwiek prawnym terminem. Dodał, że wobec dotychczasowego braku polskich regulacji w sprawie uchylenia immunitetu europarlamentarzystom procedura ta została wszczęta dwutorowo.

"Państwo polskie było zobowiązane protokołem z kwietnia 2004 r. do wskazania organu, za pośrednictwem którego będą kierowane do PE ewentualne wnioski o uchylenie immunitetu europosłowi. Do dzisiaj tego organu nie wskazano" - zaznaczył mec. Mirek, wyjaśniając, że to dlatego wniosek wysłano do przewodniczącego PE oraz do ministra sprawiedliwości.

Mec. Mirek ocenił, że skoro w niektórych z nowych krajów unijnych nie wskazano dotąd organu właściwego do prowadzenia tej procedury, być może PE zdecyduje się procedować wnioski składane doń bezpośrednio. Z kolei minister sprawiedliwości w tej sytuacji jest - jego zdaniem - najwłaściwszym polskim organem do prowadzenia tego typu spraw.

Migalski przypomniał, że w PE - inaczej niż w polskim parlamencie - on sam nie może wnioskować o uchylenie własnego immunitetu. Zaznaczył też, że podczas poprzedniego posiedzenia sądu 20 października jego pełnomocnik sugerował, że najlepszym sposobem jest przeprowadzenie procedury przez marszałka Sejmu.

"Jestem przekonany, że niestety komisja prawna PE dotychczas złożony wniosek uzna za bezprawny, wobec tego procedura rozpocznie się od początku. () Mamy niejasne podejrzenie, że stronie przeciwnej nie chodzi o wyjaśnienie sprawy, o doprowadzenie do wyroku, lecz o to, bym ciągle był w świetle podejrzeń" - ocenił europoseł PiS.

Migalski poinformował, że wnioski o uchylenie immunitetu rozpatruje komisja prawna PE, która m.in. po przesłuchaniu europarlamentarzystów, których dotyczy sprawa, kieruje swoją rekomendację na forum parlamentu, gdzie odbywa się głosowanie. Zdaniem europosła PiS, procedura ta w PE trwa dłużej niż w polskim parlamencie.

Pytany o sygnalizowaną podczas poprzedniego posiedzenia sądu w tej sprawie przez pełnomocników obu stron teoretyczną możliwość ugody, Migalski odparł, że teoretycznie istnieje możliwość, że przeprosi prof. Iwanka za nazwanie go "ubeckim kapusiem" i potwierdzi jednocześnie, że był "esbeckim kapusiem".

"Nie sądzę, żeby to było to, na czym mu zależy. () Prof. Iwanek i jego pełnomocnik słusznie uważają, że UB zostało rozwiązane w 56 r., gdy prof. Iwanek miał dwa lata, więc nie mógł donosić do UB (). Więc rzeczywiście tu popełniłem straszny, niewybaczalny błąd, nazywając go +ubeckim kapusiem+, () natomiast twierdzę, i to podtrzymuję: prof. Jan Iwanek współpracował z SB w latach siedemdziesiątych" - mówił Migalski.

Warunkiem ugody - przedstawionym podczas poprzedniego posiedzenia sądu - byłyby "dobre, rzetelne przeprosiny" i wycofanie się Migalskiego z oskarżeń, jakoby prof. Iwanek był współpracownikiem SB. Innym zniesławieniem, zdaniem Iwanka, są sugestie, że to przez niego pracujący w tym samym instytucie Migalski miał problemy ze zrobieniem habilitacji.

Prof. Iwanek - jak zapewniał 20 października mec. Mirek - przyznał "okoliczność jakiegoś incydentalnego spotkania z oficerem SB", natomiast nie był ani "ubeckim kapusiem", jak nazwał go Migalski, ani przeciwnikiem lustracji.

"Jeśli pan Migalski cofnie te słowa, złoży ubolewanie i przeprosi, to nie sadzę, żeby pan prof. Iwanek był przeciwny zawarciu ugody" - podkreślił mec. Mirek. Adwokat Migalskiego ocenił natomiast, że warunkiem ugody byłoby zmodyfikowanie oskarżeń i "znaczne stępienie ostrza krytyki i urazy do oskarżonego". Zdaniem mec. Wypióra, Iwanek nadinterpretował słowa jego klienta.

Proces przeciw Migalskiemu nie jest jedynym, jaki profesor wytoczył po publikacjach na temat jego współpracy z SB. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach dobiega końca sprawa cywilna Iwanka przeciwko byłemu wojewodzie śląskiemu Tomaszowi Pietrzykowskiemu. W tamtym procesie Iwanek domaga się przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel charytatywny.

Pietrzykowski - który na UŚ jest adiunktem w Katedrze Teorii i Filozofii prawa - nie zgadza się, że naruszył dobra osobiste Iwanka. Jak podkreśla, przeszłość agenturalna Iwanka nie budzi wątpliwości - sam się do tego przyznał w oświadczeniu lustracyjnym i wypowiedziach prasowych. Wyrok w tej sprawie prawdopodobnie zostanie ogłoszony 30 grudnia.

Kiedy w 2007 r. media opisywały sprawę lustracji w środowisku akademickim, Iwanek potwierdził fakt swej współpracy z SB w czasie studiów. Za "oczywiste kłamstwo" uznał natomiast, że zainicjował i lansował powstanie uchwały, która wstrzymała lustrację na dwóch wydziałach UŚ. Jak mówił wówczas, sprzeciwiał się jedynie jej obalonej później przez Trybunał Konstytucyjny formie. (PAP)

mtb/ itm/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)