Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces pilota Sokoła rozbitego w Iraku - odroczony

0
Podziel się:

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie
odroczył rozpoczęcie procesu pilota por. Sylwestra M., oskarżonego
o nieumyślne spowodowanie w 2004 roku w Iraku katastrofy śmigłowca
Sokół, w której zginęło trzech żołnierzy.

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie odroczył rozpoczęcie procesu pilota por. Sylwestra M., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie w 2004 roku w Iraku katastrofy śmigłowca Sokół, w której zginęło trzech żołnierzy.

Sądowi po raz kolejny nie udało się ustalić miejsca pobytu żon dwóch zmarłych w katastrofie żołnierzy.

Jak wyjaśnił w czwartek sędzia ppłk Wojciech Oziębło, wdowy mają niezbywalne prawo do uczestniczenia w procesie jako oskarżycielki posiłkowe. Muszą więc zostać skutecznie powiadomione o rozpoczęciu procesu. Nie jest to łatwe - obie kobiety zmieniły miejsce zamieszkania, a jedna z nich ma takie samo imię i nazwisko jak 240 innych Polek - powiedział.

Kolejny termin rozpoczęcia procesu to 24 kwietnia.

Śmigłowiec W-3 Sokół, służący w polskim kontyngencie w Iraku, rozbił się 15 grudnia 2004 roku pod Karbalą. W katastrofie zginęli: drugi pilot mł. chor. Paweł Jelonek, strzelec pokładowy mł. chor. Karol Szlązak i lekarz ppłk Jacek Kostecki. Drugi strzelec i drugi pasażer - także lekarz - zostali ranni. Dowódca Sylwester M. też doznał obrażeń. Przez dłuższy czas leczył się i przechodził rehabilitację.

Sylwestrowi M. prokurator zarzuca umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lotniczym i nieumyślne spowodowanie w ten sposób katastrofy lotniczej z ofiarami śmiertelnymi. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Komisja Badania Wypadków Lotniczych MON stwierdziła, że przyczyną tragedii był błąd pilota, który zbyt gwałtownymi manewrami doprowadził do wyłączenia silników przez automat zapobiegający nadmiernemu rozpędzeniu turbiny.

Jak ustaliła komisja, śmigłowiec, lecąc na wysokości 18 m, wspiął się wyżej, by przelecieć nad linią wysokiego napięcia, po czym gwałtownie zanurkował. Po tym manewrze nie zdołał wznieść się, by uniknąć zderzenia z drzewami. Lecąc z wyłączonymi silnikami maszyna zawadziła o drzewa i uderzyła w ziemię, łamiąc belkę ogonową. Wprawiło to w ruch wirowy kabinę, która uderzyła o ziemię najpierw jednym, potem drugim bokiem. Według komisji, gdyby wyłączenie silników nastąpiło na większej wysokości, załoga miałaby dość czasu, by śmigłowiec mógł wylądować.

Komisja - której wnioski były jedną z podstaw ustaleń prokuratury - podkreśliła jednak, że loty w Iraku odbywają się w specyficznych warunkach; wobec ryzyka ostrzału piloci są zmuszeni latać bardzo nisko, wykonując szybkie manewry. (PAP)

dnt/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)