Przed Sądem Rejonowym w Brzozowie (Podkarpackie) w piątek rozpoczął się proces policjanta oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęli dwaj 3-letni bracia, a dwie kolejne osoby zostały ciężko ranne.
Według aktu oskarżenia, kierowca jechał z prędkością nie mniejszą niż 107 km na godzinę. Potwierdziły to też zeznania świadków, którzy w śledztwie twierdzili, że policjant chcąc uniknąć zderzenia z psem, który nagle wybiegł na drogę, skręcił w lewo, ale stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik. Badania na alkomacie wykazały, że był trzeźwy.
Krzysztof T. na rozprawie wyraził żal, ale nie przyznał się do winy. Składając wyjaśnienia zaprzeczył, by jechał z taką prędkością. Wyjaśniał, że wyprzedzając jadący przed nim w prędkością około 50 km samochód zobaczył psa, przebiegającego przez jezdnię. Wówczas chcąc uniknąć potrącenia najpierw zaczął hamować, a później przyspieszył, i chcąc wyprowadzić auto "na prostą" skręcił kierownicą i wjechał na chodnik.
Do wypadku doszło w sierpniu ubiegłego roku w miejscowości Blizne koło Brzozowa. Samochód kierowany przez 42-letniego policjanta Krzysztofa T. uderzył w idącą chodnikiem grupę ludzi- dwie matki z czwórką dzieci. Na miejscu zginęli 3-letnie bliźnięta Piotruś i Pawełek. Do szpitala zaś trafiła matka chłopców i 5-letnia Kinga.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Policjant z 17-letnim stażem w policji został zawieszony w czynnościach służbowych. Wcześniej pracował w oddziale prewencji KWP. W czasie wypadku prowadził prywatny samochód. Jechał do jednego z posterunków policji w Bieszczadach, gdzie został oddelegowany na czas lata z KWP w Rzeszowie.(PAP)
api/ wkr/ rad