Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Proces Skrzypek kontra Winiecki; zeznawała żona byłego prezesa NBP

1
Podziel się:

Żona zmarłego tragicznie pod Smoleńskiem byłego prezesa NBP Sławomira
Skrzypka zeznawała w środę w Poznaniu w procesie wytoczonym ekonomiście Janowi Winieckiemu za
pomówienie byłego prezesa w środkach masowego przekazu.

Żona zmarłego tragicznie pod Smoleńskiem byłego prezesa NBP Sławomira Skrzypka zeznawała w środę w Poznaniu w procesie wytoczonym ekonomiście Janowi Winieckiemu za pomówienie byłego prezesa w środkach masowego przekazu.

Proces z prywatnego aktu oskarżenia wytoczył w 2008 roku ekonomiście Janowi Winieckiemu nieżyjący już prezes NBP Sławomir Skrzypek. Skrzypek zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem; wdowa po nim zdecydowała o kontynuowaniu procesu i występuje w imieniu zmarłego męża.

W 2007 r. w swoim felietonie Winiecki napisał, że Skrzypek nie ma żadnych kompetencji do sprawowania funkcji szefa NBP: nie zna ekonomii i języków. Z felietonu wynikało też, że Skrzypek nie ma dyplomu MBA Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse w USA, a jedynie przeszedł tam szkolenie dla pracowników administracji publicznej.

Dorota Skrzypek zeznawała w procesie jako świadek. Powiedziała, że ona i jej rodzina jest odporna na krytykę i niepochlebne oceny, ale w felietonie Winieckiego zawarte były nieprawdziwe fakty.

"Chodzi mi wyłącznie o fakty dotyczące wykształcenia mojego męża i znajomości, czy - według pana profesora - nieznajomości języków obcych. Chodzi o najbardziej rażące przekłamania. Jestem w stanie przyjąć do wiadomości każdą opinię na swój temat i na temat moich najbliższych nawet najbardziej niepochlebną. Granicą dla wolności słowa jest dla mnie kłamstwo, szczególnie w życiu publicznym i nie wolno się nim posługiwać" - zeznała Dorota Skrzypek.

Sąd wypytywał świadka o wykształcenie jej zmarłego męża i znajomość języków obcych.

"Wszystkie tytuły naukowe mąż zdobył i nostryfikował zgodnie z obowiązującym prawem, i zrobił to na wiele lat przed tym jak został prezesem NBP i wtedy nie myślał o tym, że będzie pełnił tak zaszczytną funkcję. Co do znajomości języków to znał biegle język angielski i swobodnie się nim porozumiewał w pracy, czego byłam świadkiem, kiedy towarzyszyłam mu jako żona w zagranicznych spotkaniach i kongresach" - powiedziała Skrzypek.

NBP na początku procesu, w sierpniu 2008 r., na swojej stronie internetowej podał, że prezes Skrzypek był absolwentem Politechniki Śląskiej w Gliwicach i w drodze nostryfikacji dyplomu Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse, magistrem nauk ekonomicznych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Posiadał dyplom ukończenia studiów MBA Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse, z rozszerzonym programem w zakresie finansów oraz dyplom Business Management Uniwersytetu Georgetown.

W środę oprócz żony byłego prezesa NBP zeznawali także ekonomiści Bogusław Grabowski i Jerzy Pruski, którzy negatywnie wypowiadali się o kompetencjach byłego prezesa NBP oraz Marek Rocki z SGH w Warszawie, który twierdził, że były prezes w sposób nieuprawniony używał tytułu magistra nauk, a nostryfikacja zagranicznego dyplomu nie jest równoznaczna z dyplomem uczelni, która go nostryfikowała.

Jest to drugi proces w tej sprawie. W sierpniu 2009 r. Sąd Rejonowy w Poznaniu orzekł, że Winiecki pomówił prezesa NBP, za co został skazany na 10 tys. zł grzywny i 20 tys. zł na rzecz Caritas Polska. W styczniu 2010 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił wyrok skazujący ekonomistę i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zdaniem sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji nie powinien kończyć procesu i wydawać wyroku pod nieobecność oskarżonego i jego obrońcy.(PAP)

kpr/ bno/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(1)
WYRÓŻNIONE
Michał
10 miesięcy temu
Sławomir Skrzypek był niestety ekonomicznym głupkiem. I nie zmieni tego proces jego żony, ani nawet wyrok sędziów, którzy w zakresie ekonomii też zwykle nie należą do bystrych. Na dodatek był tak nieogarniętym, że aż po prostu dosłownie cieleśnie przykro było mi słuchać jego niezbornych wypowiedzi. Aż mi serce się zaciskało od słuchania jego bzdur i gaf. Może nawet część z tych nostryfikacji uzyskał na siłę przy poparciu kościółkowych struktur dla Opus Dei. Nie wiem. Tak tylko przypuszczam, bo był bardzo, ale to bardzo mułowaty i na dodatek długo nie był w stanie ogarnąć nawet żargonu ekonomicznego, który ogarniają bardzo szybko średniointeligentni dziennikarze lub przedszkolanki i tak nic nie rozumiejących z ekonomii, ale potrafiących sklejać zasłyszane i zapamiętane ekonomiczne hasła i zwroty w jakąś tam całość, czasami nawet sensownie. Po prostu był żenującą chodzącą tragedią ekonomiczną. Dobrze chociaż, że czując swoją ekonomiczną beznadzieję, zlecał praktycznie całą robotę znającym się na rzeczy. Nie był buńczuczny, więc mało szkodził.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (1)
Michał
10 miesięcy temu
Sławomir Skrzypek był niestety ekonomicznym głupkiem. I nie zmieni tego proces jego żony, ani nawet wyrok sędziów, którzy w zakresie ekonomii też zwykle nie należą do bystrych. Na dodatek był tak nieogarniętym, że aż po prostu dosłownie cieleśnie przykro było mi słuchać jego niezbornych wypowiedzi. Aż mi serce się zaciskało od słuchania jego bzdur i gaf. Może nawet część z tych nostryfikacji uzyskał na siłę przy poparciu kościółkowych struktur dla Opus Dei. Nie wiem. Tak tylko przypuszczam, bo był bardzo, ale to bardzo mułowaty i na dodatek długo nie był w stanie ogarnąć nawet żargonu ekonomicznego, który ogarniają bardzo szybko średniointeligentni dziennikarze lub przedszkolanki i tak nic nie rozumiejących z ekonomii, ale potrafiących sklejać zasłyszane i zapamiętane ekonomiczne hasła i zwroty w jakąś tam całość, czasami nawet sensownie. Po prostu był żenującą chodzącą tragedią ekonomiczną. Dobrze chociaż, że czując swoją ekonomiczną beznadzieję, zlecał praktycznie całą robotę znającym się na rzeczy. Nie był buńczuczny, więc mało szkodził.