Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces Wachowskiego wciąż nie może się skończyć

0
Podziel się:

Wbrew oczekiwaniom, w poniedziałek nie
skończył się proces oskarżonego o fałszywe zeznania Mieczysława
Wachowskiego, b. ministra w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy.
Nie stawił się świadek obrony, którego sąd wezwał ponownie na
kolejny termin rozprawy 16 stycznia 2008 r.

Wbrew oczekiwaniom, w poniedziałek nie skończył się proces oskarżonego o fałszywe zeznania Mieczysława Wachowskiego, b. ministra w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Nie stawił się świadek obrony, którego sąd wezwał ponownie na kolejny termin rozprawy 16 stycznia 2008 r.

57-letniego Wachowskiego prokuratura oskarżyła o złożenie fałszywych zeznań w 2003 r. w prokuraturze w Piasecznie (grozi za to do 3 lat więzienia). Zaprzeczył on wtedy, by w 2001 r. dostał od biznesmena Sławomira M. 30 tys. dolarów jako zwrot części zainwestowanych przez siebie pieniędzy. W 2001 r. Wachowski "włożył" bowiem 159 tys. dolarów w tworzoną przez niego i M. spółkę. Wspólny biznes nie powiódł się.

M. - który ma oddzielny proces za oszustwo wobec Wachowskiego - twierdzi, że jeszcze w maju 2001 r. zwrócił mu część zainwestowanej kwoty - 30 tys. dolarów. Głównym dowodem jest pokwitowanie odbioru przez Wachowskiego. On sam twierdzi, że pieniędzy nie dostał, a M. spreparował pokwitowanie, wykorzystując kartkę z jego podpisem "in blanco".

Proces Wachowskiego, który toczy się przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów, prześladuje szczególny pech, który od dłuższego czasu uniemożliwia jego zakończenie. Mógł się on skończyć już w grudniu 2006 r., ale sędzia - w zaawansowanej ciąży - poszła na zwolnienie. W maju tego roku sprawa ruszyła pod przewodnictwem asesora Grzegorza Romaniuka, który we wrześniu ujawnił, że 1 listopada upływa mu czteroletni okres asesury, po którym powinien otrzymać nominację. Wkrótce potem prezydent Lech Kaczyński powołał go na urząd sędziego.

W poniedziałek okazało się, że wezwań nie odbiera ostatni świadek, który ma zeznawać w sądzie, Piotr Z. Ten były wspólnik M. miał - według obrony - złożyć korzystne zeznania dla Wachowskiego w sprawie, w której sam odpowiada. Sąd na wniosek obrony wezwie go na kolejny możliwy adres, bo pod poprzednim nie przebywa od dwóch lat.

Wachowski - który nie ukrywał rozgoryczenia z długiego trwania procesu - twierdzi, że M. spreparował pokwitowanie po to, by uwiarygodnić twierdzenia Lecha Kaczyńskiego z 2001 r. (obecny prezydent RP był wtedy ministrem sprawiedliwości - PAP), że Wachowski to przestępca. "Właśnie dlatego to pokwitowanie nosi datę z maja 2001 r." - mówił Wachowski, dla którego wątek polityczny sprawy jest "oczywisty".

W sprawie konfliktu Wachowskiego z biznesmenem jest też odrębny wątek: Sławomir M. twierdzi, że wręczył b. ministrowi 25 tys. dol. za załatwienie mu wizy do USA. Nie mógł jej dostać normalną drogą, ponieważ w latach 80. został wydalony z USA za używanie fałszywego paszportu. Wachowski jednak przedstawił dowód, że w dniu, o którym mówi biznesmen, przebywał w Hiszpanii, czego mają dowodzić pieczątki w paszporcie.

W oddzielnym postępowaniu łódzka prokuratura zarzuca Wachowskiemu usiłowanie wyłudzenia 2 mln zł od biznesmena irackiego pochodzenia, w zamian za pomoc w zwolnieniu go z aresztu, próbę oszukania na milion zł łódzkich biznesmenów oraz ukrywanie tajnych dokumentów. B. minister nie przyznaje się do zarzucanych czynów. W tej sprawie Wachowski przez miesiąc przebywał w areszcie.

Wobec Wachowskiego wysuwano też wcześniej inne zarzuty, m.in. że w latach 90. za łapówkę wpłynął na prezydenta Wałęsę, by uniewinnił członka gangu pruszkowskiego Andrzeja Z., pseud. Słowik. Prokuratura tego nie potwierdziła. (PAP)

sta/ pz/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)