Zwycięstwo w I turze w wyborach parlamentarnych we Francji prawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego otwiera nowy rozdział we francuskiej polityce - uważa politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Marek Bankowicz.
W niedzielnych wyborach na główną partię prawicy - UMP głosowało 39,54 proc. wyborców, na Partię Socjalistyczną, jej główną konkurentkę na lewicy, tylko 24,73 proc. Za tydzień druga tura.
"Kropka nad +i+ zostanie postawiona za tydzień, bo w wielu okręgach wyborczych rozstrzygnięcie nastąpi w drugiej turze, ale możemy być pewni tego, iż ugrupowanie prezydenta Sarkozy'ego uzyska w Zgromadzeniu Narodowym olbrzymią przewagę i będzie - co najważniejsze - rozporządzało absolutną większością mandatów" - powiedział PAP Bankowicz.
Jak zaznaczył, pozwoli to prezydentowi bez kłopotu realizować swój program reform politycznych i gospodarczych.
"Działa wielki kredyt zaufania dla prezydenta Sarkozy'ego. Wyborcy wiążą z nim wielkie nadzieje" - ocenia politolog. Jego zdaniem, zwycięstwo prawicy wiąże się z wielkim pragnieniem zmian jakich oczekuje francuskie społeczeństwo.
"Francja była krajem pozostającym od szeregu lat w wyraźnym marazmie. Ja bym zaryzykował twierdzenie, że ten marazm trwał nieustannie od momentu odejścia gen. De Gaulle'a. Francja nie miała pomysłu na swoją aktywność polityczną na świecie" - podkreślił profesor.
Inna kwestia, w której oczekuje się zmian nad Sekwaną, związana jest z pogłębiającym się kryzysem gospodarczym. Politolog zaznacza, że Francja od co najmniej 10 lat jest w zapaści gospodarczej i wciąż tkwi przy pochodzących z lat 60. i 70. rozwiązaniach państwa dobrobytu.
"Wszystkie te negatywne procesy objawiły się z całą mocą w drugiej kadencji pana Chiraca. Po raz pierwszy Francuzi zobaczyli, iż jeśli nie będzie gwałtownych zmian w kraju to konsekwencje tej wieloletniej zapaści będą nie tylko generalnymi konsekwencjami dla państwa, ale i dla nich jako obywateli" - podkreślił Bankowicz.
To wszystko - mówił - stworzyło znakomite podglebie dla Sarkozy'ego, który się objawił jako kandydat charyzmatyczny, proponujący zdecydowane działania reformatorskie.
"Zgodnie z logiką systemu francuskiego, gdzie to prezydent jest tym pierwszoplanowym czynnikiem decyzyjnym, może on realizować swoją linię polityczna o ile ma zaplecze w Parlamencie" - zauważa politolog.
W związku z tym - dodał - prezydentowi Francji będzie łatwiej przeprowadzać reformy i wywiązywać się ze swoich obietnic wyborczych.
"Będzie realizował to, co zapowiadał i rzeczywiście Francuzi bardzo wyraźnie liczą, że Sarkozy to nie jest polityczny blagier, który dla osiągnięcia władzy jest w stanie opowiadać wyborcom korzystne dla nich rzeczy, natomiast w momencie, gdy osiąga ten swój cel, to zapomina o obietnicach" - ocenił Bankowicz. (PAP)
stk/ par/ mhr/