Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prof. Barcz o procedurze ratyfikacji Traktatu Reformującego UE

0
Podziel się:

Do ratyfikowania przez prezydenta umowy
takiej jak Traktat Reformujący UE, wymagana jest zgoda albo w
drodze ustawy, albo w drodze referendum ogólnokrajowego - mówi
profesor prawa międzynarodowego Jan Barcz. RPO apeluje do premiera
i marszałka Sejmu o referendum w tej sprawie.

Do ratyfikowania przez prezydenta umowy takiej jak Traktat Reformujący UE, wymagana jest zgoda albo w drodze ustawy, albo w drodze referendum ogólnokrajowego - mówi profesor prawa międzynarodowego Jan Barcz. RPO apeluje do premiera i marszałka Sejmu o referendum w tej sprawie.

W swym liście Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski napisał, że "nie można mówić o budowaniu demokratycznej wspólnoty wolnych obywateli celowo pozbawiając ich możliwości bezpośredniego wyrażenia opinii".

W miniony czwartek przywódcy państw i rządów UE podpisali w stolicy Portugalii nowy Traktat Reformujący UE, potocznie zwany już Traktatem z Lizbony. Jego główne postanowienia to usprawnienie unijnych instytucji poprzez przyjęcie nowego systemu podejmowania decyzji w UE, a także nadanie Unii osobowości prawnej oraz wiążącego charakteru Karcie Praw Podstawowych. Traktat reguluje też sposób wychodzenia z Unii państwa, które zdecydowałoby się na taki krok.

"Umowy międzynarodowe w Polsce ratyfikuje prezydent. W przypadku umowy takiej jak Traktat Reformujący UE wymagana jest zgoda albo w drodze ustawy, albo w drodze referendum ogólnokrajowego" - powiedział PAP Jan Barcz.

Decyzję o tym, która z tych form zostanie wybrana podejmuje Sejm, przyjmując uchwałę w tej sprawie. W miniony czwartek Sejm przyjął uchwałę, w której opowiedział się jedynie za jak najszybszą ratyfikacją Traktatu z Lizbony, bez podejmowania decyzji o jej sposobie.

Barcz przypomniał obowiązującą w tym przypadku procedurę: Rada Ministrów kieruje do marszałka Sejmu podpisany traktat z uzasadnieniem i innymi, towarzyszącymi mu dokumentami. Marszałek przedstawia go Izbie, a Sejm podejmuje uchwałą decyzję, czy wybrać drogę wyrażenia zgody na ratyfikację w drodze ustawy, czy w drodze referendum.

Jeżeli zapada decyzja, że będzie to ten pierwszy sposób przygotowuje się bardzo krótką ustawę, która ogranicza się wyłącznie do stwierdzenia, że Sejm wyraża zgodę, by prezydent podpisał dokumenty ratyfikacyjne danego traktatu.

W myśl konstytucji, ratyfikacja umów międzynarodowych dotyczących m.in. układów politycznych czy członkostwa Polski w organizacjach międzynarodowych wymaga bowiem zgody Sejmu w formie ustawy.

Jednak wtedy, gdy ustawa dotyczy umowy wiążącej się z "przekazaniem organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach" - a tak jest właśnie w wypadku Traktatu Lizbońskiego - musi ją przyjąć zarówno Sejm, jak i Senat, większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby członków tych Izb.

W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa, ustawa zasadnicza dopuszcza także przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum. Zarządza je Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub prezydent za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Jednak - podkreślił Barcz - procedura takiego referendum jest w Polsce "więcej niż wymagająca" i trudniejsza nawet niż wtedy, gdy chodzi o referendum wyrażające zgodę na zmianę konstytucji, gdzie wystarczy większość głosów osób biorących udział w referendum.

Tymczasem, żeby referendum mogło uprawnić prezydenta do ratyfikowania unijnego traktatu, musi wziąć w nim udział ponad połowa uprawnionych do głosowania. "Jest to niezmiernie trudno osiągnąć" - podkreślił profesor. "Więc trzeba bardzo uważać, bo może się tak zdarzyć, że ci co wzywają do przeprowadzenia referendum w istocie mogą doprowadzić do przedłużenia, a nawet zahamowania procedury ratyfikacyjnej" - dodał.

Barcz zwrócił uwagę, że przy podejmowaniu decyzji o przeprowadzeniu referendum trzeba uwzględnić również fakt, że co najmniej w kilku państwach UE taka droga ratyfikacji grozi odrzuceniem traktatu. "Więc wszystkie państwa podchodzą bardzo wstrzemięźliwie do przeprowadzania referendum, żeby nie wywołać reakcji łańcuchowej" - powiedział.

Profesor przypomniał również, że ustawa o referendum nie ma w Polsce tzw. karencji czasowej, czyli gdyby w referendum wzięło udział zbyt mało uprawnionych, to nie ma przeszkód, żeby Sejm nawet następnego dnia zadecydował o wyrażeniu zgody na ratyfikację traktatu w drodze ustawy lub zdecydował o rozpisaniu kolejnego referendum.

Ponadto Barcz zauważył, że Traktat Z Lizbony jest typowym traktatem rewizyjnym, a w takich przypadkach państwa członkowskie UE - z wyjątkiem Irlandii, która ma konstytucyjny obowiązek rozpisania referendum - zwykle stosują procedurę wyrażania zgody na ratyfikację w drodze ustawy.

Barcz podkreślił też, że na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego pozostało niezbyt dużo czasu, bo cała procedura powinna być zakończona do końca przyszłego roku. Nowy Traktat ma wejść bowiem w życie na początku 2009 roku.(PAP)

bba/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)