Profesor Aleksandr Czubarian, dyrektor Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk (RAN), nie widzi potrzeby, aby Rosja kajała się przed Polską za II wojnę światową. Ten jeden z najbardziej znanych historyków rosyjskich nie zgadza się też z opinią, że stalinowski ZSRR na równi z hitlerowskimi Niemcami odpowiada za rozpętanie wojny.
Czubarian, członek powołanej przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania fałszowaniu historii na szkodę Rosji, mówi o tym w wywiadzie, który ukazał się we wtorek w rządowej "Rossijskiej Gaziecie". Rozmowa poświęcona jest 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
"Jestem pryncypialnym przeciwnikiem kajania się za historię" - oświadczył Czubarian, zapytany, czy oprócz Niemiec jakieś inne państwa też powinny prosić Polskę o przebaczenie.
"Absolutnie nigdzie - ani w zachodnich podręcznikach, ani zachodniej prasie - nie wspomina się o tym, że my już przeprosiliśmy. Czym wszak było nasze przyznanie się do zbrodni w Katyniu?" - powiedział.
Historyk przypomniał, że obecny szef rządu Rosji Władimir Putin, będąc prezydentem, krytykował również działania ZSRR na Węgrzech w 1956 roku i w Czechosłowacji w 1968 roku. "Jednak wymaga się od nas, abyśmy robili to stale - od jubileuszu do jubileuszu" - zauważył.
Czubarian podkreślił, że "współczesna Rosja nie ponosi odpowiedzialności za czyny Związku Radzieckiego". "Sprawa wojny - to sfera historyków" - oznajmił szef Instytutu Historii Powszechnej RAN.
Czubarian skrytykował także Zgromadzenie Parlamentarne Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) za jego niedawną rezolucję z okazji przypadającej 23 sierpnia 70. rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow, w której winą za rozpętanie wojny w jednakowym stopniu obarczono Adolfa Hitlera i Józefa Stalina.
"Jest to problem nie nauki, lecz polityki. Rezolucja OBWE - to decyzja polityczna. Trwa jawny proces aktywnego ingerowania polityki w historię, wykorzystywania historii w celach politycznych" - ocenił rosyjski historyk.
Mówiąc o powojennym podziale Europy, Czubarian przypomniał, że wszystkie decyzje dotyczące krajów Europy Wschodniej były podejmowane wspólnie przez ZSRR i zachodnich aliantów.
"W Polsce, Czechach i innych państwach jakoś nie ruga się dzisiaj Amerykanów za to, co podpisali w Jałcie w 1945 roku; za to, że postąpili tak, jak chciał Stalin" - powiedział. "Wystawianie rachunku tylko Związkowi Radzieckiemu wydaje mi się niekonstruktywne, nierozsądne i sprzeczne z faktami historycznymi" - dodał historyk.
Czubarian zauważył też, że nikt na Zachodzie nie wspomina także o międzynarodowej reakcji na przyłączenie krajów bałtyckich do ZSRR.
"Francja i Anglia przełknęły to. Na przykład, gdy we wrześniu 1939 roku wkroczyliśmy do Polski w angielskim parlamencie wiele mówiło się o gwarancjach dla tego państwa. Jednak dotyczyły one tylko ataku z zachodu, ze strony Niemiec. Ale nie ze wschodu" - powiedział.
"Co więcej, angielscy parlamentarzyści oświadczyli, że Związek Radziecki przywrócił linię Curzona, którą kiedyś miał. Słowem - postanowili się nie wtrącać" - wskazał rosyjski historyk. (PAP)
mal/ ap/ jra/