Proceder handlu informacjami o zgonach spowodował, że oskarżonym nie opłacało się ratować ludzi, jak wynika z wyjaśnień jednego z nich, b. sanitariusza Andrzeja N. Przekonywał o tym prokurator Robert Tarsalewski.
W poniedziałek oskarżyciel wygłasza mowę końcową w toczącym się przed łódzkim Sądem Okręgowym głośnym procesie tzw. łowców skór. Mowy mają też wygłosić niektórzy pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. Głosy stron mają się zakończyć w połowie grudnia.
Prokurator przypomniał, że przesłuchiwany kilkadziesiąt razy w śledztwie N. przyznał się do podawania pacjentom pavulonu. Oskarżony przyznał, że uśmiercał pacjentów, aby uzyskać więcej pieniędzy od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. "Ci ludzie przyjeżdżali po to, aby nie udzielać pomocy, bo nie opłacało się im ratować pacjentów" - powiedział prokurator.
N. w śledztwie wskazał także sanitariusza Karola B., jako drugą osobę, która fałszowała receptariusze i podawała pavulon, pacjentom. Prokurator omawia poszczególne przypadki zgonów, objęte aktem oskarżenia.
Dwaj b. sanitariusze Andrzej N. i Karol B. oskarżeni są o zabójstwa w latach 2000-2001, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w sumie pięciu pacjentów (Karol B. - jednego), którym mieli podać preparat zwiotczający mięśnie - pavulon. Przed sądem obaj nie przyznali się do popełnienia zbrodni (N. przyznał się do nich w trakcie śledztwa). Obaj przyznali się za to do przyjmowania pieniędzy od firm pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów oraz do fałszowania recept.
Do winy nie przyznają się również dwaj lekarze: Janusz K. i Paweł W. Prokuratura oskarżyła ich o narażenie łącznie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci oraz branie łapówek od zakładów pogrzebowych. Byłym sanitariuszom grozi dożywocie; lekarzom, którzy odpowiadają z wolnej stopy, do 10 lat więzienia.(PAP)
szu/ bno/ fal/