Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Prokurator: za wcześnie przesądzać, że UOP sfałszował "lojalkę" J.Kaczyńskiego

0
Podziel się:

Za wcześnie jest, by przesądzać, że to
faktycznie w Urzędzie Ochrony Państwa sfałszowano rzekomą
"lojalkę" Jarosława Kaczyńskiego ze stanu wojennego - powiedział
we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej
Kujawski.

Za wcześnie jest, by przesądzać, że to faktycznie w Urzędzie Ochrony Państwa sfałszowano rzekomą "lojalkę" Jarosława Kaczyńskiego ze stanu wojennego - powiedział we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski.

Wtorkowy "Super Express" napisał, że dwaj byli oficerowie UOP potwierdzili tej gazecie, iż "lojalkę", która miała skompromitować J. Kaczyńskiego, stworzyli sami oficerowie UOP na polecenie kierownictwa Urzędu. "W 1993 r. jeden z agentów miał dostarczyć sfałszowaną lojalkę J. Kaczyńskiego dziennikarzom" - napisał "SE".

Sprawę tego dokumentu - na wniosek J.Kaczyńskiego - bada Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Kujawski ujawnił, że specjalistyczne badania "lojalki" zlecono laboratorium kryminalistycznemu Komendy Głównej Policji. Uchylił się od odpowiedzi na pytanie PAP, kiedy prokuratura będzie mogła potwierdzić fakt fałszerstwa.

Śledztwo w sprawie domniemanego sfałszowania "lojalki", rzekomo podpisanej przez Kaczyńskiego w stanie wojennym, prokuratura wszczęła w czerwcu - z zawiadomienia lidera PiS. Kaczyński sugeruje, że fałszerstwa mógł się dopuścić płk Jan Lesiak w ramach inwigilacji prawicy przez Urząd Ochrony Państwa w latach 90. Tajny proces Lesiaka trwa przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Kodeks karny przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia dla tego, kto "w celu użycia za autentyczny", podrabia dokument lub go przerabia.

Według stanowiska Ministerstwa Sprawiedliwości z czerwca, "istnieją dowody", że doszło do sfałszowania dokumentów J. Kaczyńskiego z teczki, założonej mu przez SB, a obecnie znajdującej się w IPN. Zdaniem resortu, nie budzi wątpliwości to, że "w ramach inwigilacji prawicy w latach 90. służby specjalne fałszowały dokumenty, m.in. w celu skompromitowania działaczy prawicy, a szczególnie braci Kaczyńskich".

W 1998 r. stołeczny sąd uznał już, że Kaczyński nie podpisywał w 1981 r. żadnej "lojalki". Tak zakończył się proces karny wytoczony przez J. Kaczyńskiego tygodnikowi "Nie" za opublikowanie w nim w 1993 r. sfałszowanej "lojalki". Marka Barańskiego z "Nie" skazano za to na karę grzywny (jeszcze przed wyrokiem przyznał, że "lojalka" była fałszywa, a on sam padł ofiarą "prowokacji UOP", za co przeprosił Kaczyńskiego).

J. Kaczyński, ujawniając swą teczkę, oświadczył, że są w niej dwa sfałszowane, jego zdaniem - prawdopodobnie w 1992 lub 1993 r. w UOP - dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Pytany, dlaczego nie ujawnił teczki wcześniej, lider PiS odparł, że "tam ślady działania pana Lesiaka". Lesiak stał na czele tajnego zespołu w UOP, który od 1992 r. prowadził operacje przeciw ugrupowaniom prawicowym, m.in. Porozumieniu Centrum - partii braci Kaczyńskich. (PAP)

sta/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)