Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura chce dla ginekologów za błąd lekarski kar więzienia w zawieszeniu

0
Podziel się:

Kar półtora roku więzienia w zawieszeniu na
trzy lata zażądała w środę prokuratura podczas procesu dwóch
lekarzy-ginekologów ze szpitala wojewódzkiego w Olsztynie,
oskarżonych o brak nadzoru nad rodzącą. W wyniku tego noworodek
urodził się ciężko chory, niezdolny do samodzielnego życia.

Kar półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata zażądała w środę prokuratura podczas procesu dwóch lekarzy-ginekologów ze szpitala wojewódzkiego w Olsztynie, oskarżonych o brak nadzoru nad rodzącą. W wyniku tego noworodek urodził się ciężko chory, niezdolny do samodzielnego życia.

Sąd rejonowy w Olsztynie zakończył proces; wyrok wydany zostanie we wtorek, 28 kwietnia. Prokuratura chce także by ginekolodzy zapłacili kary grzywny po 5 tys. zł każdy oraz nawiązki dla pokrzywdzonej po 8 tys. zł każdy. Obrońcy oskarżonych wnieśli o uniewinnienie.

Dwaj ginekolodzy Mariusz P. i Tomasz W. są oskarżeni o to, że w sierpniu 2004 roku nie zachowali należytej ostrożności, nie prowadzili stałego nadzoru nad jedną z rodzących i płodem, w wyniku czego doszło do komplikacji, które spowodowały nieodwracalną, ciężką chorobę u noworodka.

Jak ustaliła prokuratura, przyszła matka trafiła na oddział patologii ciąży szpitala wojewódzkiego w Olsztynie ze szpitala miejskiego. Podczas akcji porodowej doszło do tzw. dystocji barkowej. Bark płodu zaklinował się w miednicy matki po urodzeniu główki. Doszło także do zaciśnięcia pępowiny i niedotlenienia dziecka. Akcja reanimacyjna przywróciła wprawdzie funkcje życiowe, jednak niedotlenienie spowodowało nieodwracalne zmiany w mózgu.

Dziecko nie było w stanie samodzielnie żyć i po trzech latach zmarło. Prokuratura i oskarżyciele posiłkowi, jakim są rodzice dziecka, dowodzą, że przeprowadzenie cesarskiego cięcia mogło uratować noworodka.

Jednak niektóre opinie biegłych wskazują, że dystocja barkowa jest nieprzewidywalna i lekarz ma małe szanse, by odebrać prawidłowy poród i zdrowego noworodka.

Lekarze w ostatnim słowie powiedzieli, że komplikacje i śmierć pacjenta to ogromny dramat dla rodziny, ale także i dla nich samych.

"Przez 22 lata pracy na oddziale położniczym nauczyłem się pokory i tego że nie zawsze udaje się odebrać prawidłowy poród. Wobec pewnych zdarzeń jesteśmy bezsilni" - powiedział dr Mariusz P.

Z kolei mąż pacjentki podkreślił, że mimo przeżytego wielkiego dramatu z żoną zdecydowali się na drugie dziecko. Poród odbył się w szpitalu w Warszawie i został wykonany metodą cesarskiego cięcia. Dziecko urodziło się zdrowe.

"Będę warszawskim lekarzom wdzięczny za to do końca życia"- dodał mężczyzna. (PAP)

ali/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)