Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Prokuratura umorzyła sprawę wypadku dorożki na Rynku w Krakowie

0
Podziel się:

Umorzeniem z powodu niestwierdzenia przestępstwa zakończyło się śledztwo w
sprawie wypadku dorożki na Rynku Głównym w Krakowie, do którego doszło w lipcu ub. r. -
poinformowano we wtorek PAP w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie.

Umorzeniem z powodu niestwierdzenia przestępstwa zakończyło się śledztwo w sprawie wypadku dorożki na Rynku Głównym w Krakowie, do którego doszło w lipcu ub. r. - poinformowano we wtorek PAP w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie.

20 lipca ub. r. jeden z koni zaprzężonych do dorożki wpadł na dwie siedzące na murku kościoła św. Wojciecha nastoletnie turystki. Dziewczyny zostały ranne.

Śledztwo dotyczyło spowodowania wypadku poprzez naruszenie zasad bezpieczeństwa przez woźnicę. Naruszenie to, zdaniem prokuratury, "mogło polegać na nienależytym obserwowaniu zachowań innych uczestników ruchu drogowego i niezachowaniu bezpiecznego odstępu od murku podczas manewru wymijania grupy pieszych". W rezultacie doprowadziło do potrącenia przez konia zaprzężonego z lewej strony zaprzęgu dwóch pokrzywdzonych i spowodowania u jednej z nich obrażeń ciała.

Jak ustaliła w śledztwie prokuratura, woźnica, jadący prawidłowo dorożką, na widok kolumny pieszych lekko skręcił w lewą stronę w celu wyminięcia przeszkody. W chwili gdy dorożka zrównała się z przechodzącymi, jedna z osób klepnęła ręką konia idącego po prawej stronie w zaprzęgu. Uderzony koń natychmiast przesunął się w swoją lewą stronę, spychając tym samym konia idącego w zaprzęgu po lewej stronie. Koń ten wszedł na znajdujący się nieopodal kościoła św. Wojciecha kamienny murek, na którym siedziały nastolatki.

Woźnica był trzeźwy, biegły sądowy stwierdził, że stan techniczny pojazdu nie miał wpływu na wypadek; według weterynarza stan odżywienia i utrzymania zwierząt był dobry. Biegły nie stwierdził również odwodnienia zwierząt, jak ustalił, w trakcie badania zwierzęta nie wykazywały zaniepokojenia, strachu oraz żadnych objawów bólowych. Konie posiadały także "paszporty konia" z nadanymi numerami i wpisami Okręgowego Związku Hodowców Koni w Krakowie.

Według biegłego weterynarza, koń w przypadku klepnięcia przez przechodnia mógł nie tyle przestraszyć się, ile - nauczony takiego zachowania wcześniej - przesunąć się w jedną stronę, spychając automatycznie drugiego konia w bok.

Prokuratura ustaliła także, że właściciel dorożki posiadał wszelkie wymagane prawem zaświadczenia i pozwolenia na postój i wjazd dorożki na drogę wewnętrzną w Rynku Głównym w Krakowie lub innym miejscu. Posiadał on także obowiązujące ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej.

Po analizie materiału dowodowego prokuratura uznała, że wszystkie zgromadzone dowody przemawiają za przyjęciem, iż powodem nietypowego zachowania się jednego z koni było klepnięcie go przez turystę. Z tego powodu postępowanie umorzono.

W październiku ub. r. krakowska prokuratura umorzyła z tego samego powodu postępowanie w sprawie wypadku z udziałem spłoszonych koni dorożkarskich, do którego doszło na Rynku Głównym 10 lipca. W wypadku, podczas którego spłoszone konie z zaprzęgu wpadły do ogródka kawiarnianego, ranne zostały cztery osoby, w tym jedna poważnie. Jak ustaliła prokuratura, powodem wypadku była samoczynna reakcja zwierząt na wybuch petardy.

Po tych wypadkach krakowski magistrat zapowiedział szczegółowe kontrole, dotyczące przestrzegania przepisów bezpieczeństwa przez dorożkarzy. Okresowo wprowadził także zakaz wjazdu dorożek na Rynek. W wyniku postępowania miasto podpisało aneksy do umów z dorożkarzami, przewidujące m.in. obowiązek corocznych szkoleń w zakresie jazdy zaprzęgami w ruchu miejskim oraz co najmniej dwukrotne w sezonie. (PAP)

hp/ itm/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)