Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Protest pracowników Grupy Energa w Gdańsku

0
Podziel się:

Około 2,5 tys. pracowników Grupy Energa protestowało w piątek przed centralą
firmy w Gdańsku. Załoga domaga się m.in. podwyżki płac. Na 20 maja zarząd spółki zaproponował
negocjacje, na które związki zawodowe przystały.

Około 2,5 tys. pracowników Grupy Energa protestowało w piątek przed centralą firmy w Gdańsku. Załoga domaga się m.in. podwyżki płac. Na 20 maja zarząd spółki zaproponował negocjacje, na które związki zawodowe przystały.

Podczas ponad godzinnej demonstracji pracownicy Grupy Energia obrzucili szklaną fasadę siedziby firmy jajkami. Budynek został także ochlapany czerwoną farbą. Rzucano świece dymne, jajka i farba trafiły także w stojące na parkingu samochody, należące do kierownictwa spółki.

Protestujący mieli ze sobą transparenty z napisami m.in.: "Polityka dla polityków - energetyka dla energetyków", "Stanowcze nie dla dzikiej restrukturyzacji", "Precz z rabunkową polityką zarządu", "PGR-y, huty, stocznie - A teraz energetyka!!!?", "Żądamy dialogu, nie monologu". Przynieśli również kukły-podobizny dwóch prezesów firmy, używali syren alarmowych oraz gwizdków.

Załoga Grupy Energa domaga się 10-procentowej podwyżki płac oraz uznania praw pracowniczych zawartych w podpisanej trzy lata temu w firmie umowie społecznej. Jeden z jej punktów mówi o konieczności uzgadniania przez zarząd z pracownikami planów restrukturyzacji spółki. Kierownictwo Energi proponuje 7 proc. podwyżki.

"Gdzie są nasze prawa? Dlaczego prowadzicie prowokacyjną politykę? To my jesteśmy firmą, a nie grupa polityków, to nie jest ich majątek" - mówił podczas pikiety Roman Rutkowski z komitetu protestacyjnego, przedstawiciel "Solidarności".

Na zakończenie manifestacji kilkuosobowa delegacja wręczyła zarządowi spółki petycję z postulatami. W odpowiedzi kierownictwo spółki przekazało list otwarty, w którym zaprasza związki zawodowe do ponownych rozmów 20 maja.

Wcześniej załoga zapowiadała, że w razie niespełnienia jej żądań, 24 maja dojdzie do strajku. W tym czasie klienci mają otrzymywać energię, ale nie będą usuwane awarie.

"Nie planujemy zwolnień pracowników ani obniżenia wynagrodzeń. Blisko 90 proc. pracowników Grupy Energa posiada gwarancje zatrudnienia oraz zachowania swoich wynagrodzeń do roku 2017. Nie możemy i nie chcemy ich zmieniać. Pracownicy mogą odejść ze swoich firm tylko dobrowolnie, korzystając z programu dobrowolnych odejść" - głosi oświadczenie władz GE, przekazane protestującym.

W stanowisku podkreślono, że protesty "obniżają wartość firmy". "Przed nami wyzwania technologiczne i inwestycyjne. Musimy budować sieci energetycznie i nowe moce wytwórcze, a nie strajkować" - uważa kierownictwo firmy.

"Przyjmujemy zaproszenie do rozmów, ale żeby to nie była kolejna manipulacja i oszukiwanie załogi" - powiedział dziennikarzom Rutkowski.

Związki zawodowe w Grupie Energi, zrzeszające ponad połowę pracowników, od lipca 2009 r. są w sporze zbiorowym z władzami koncernu. Rozmowy z kierownictwem firmy zostały przerwane na początku kwietnia.

Po zakończeniu demonstracji przed centralą firmy, pracownicy Grupy Energa przeszli kilka kilometrów do centrum miasta. Po drodze złożyli kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Następnie delegacja protestujących złożyła petycję z postulatami wicewojewodzie pomorskiemu Michałowi Owczarczakowi. (PAP)

rop/ je/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)