Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Przed komisję śledczą: Draba, Gosiewski, Jurgiel, Cichocki

0
Podziel się:

Były wiceszef Kancelarii Prezydenta Robert Draba, szef klubu PiS Przemysław
Gosiewski, wiceszef tego klubu Krzysztof Jurgiel oraz sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych
Jacek Cichocki mają w charakterze świadków zostać przesłuchani przez komisję śledczą ds. afery
hazardowej.

Były wiceszef Kancelarii Prezydenta Robert Draba, szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, wiceszef tego klubu Krzysztof Jurgiel oraz sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki mają w charakterze świadków zostać przesłuchani przez komisję śledczą ds. afery hazardowej.

Taka decyzja zapadła na wtorkowym posiedzeniu komisji, na którym posłowie wysłuchali też informacji ministra w kancelarii premiera Michała Boniego, o projektach zmian w tzw. ustawie hazardowej, które nie zostały złożone w Sejmie lub zostały z prac sejmowych wycofane.

Wniosek o przesłuchanie Draby złożył Sławomir Neumann (PO). O dopisanie do listy planowanych świadków Gosiewskiego i Jurgiela zwrócił się Jarosław Urbaniak (PO).

Za powołaniem Cichockiego na świadka wnioskowała Beata Kempa (PiS), na okoliczność - jak uzasadniała - "działań prezesa Rady Ministrów oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego związanych z badaniem przebiegu procesu legislacyjnego i działań lobbingowych dotyczących prac nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych".

Przed komisją stanąć ma też b. szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Zbigniew Derdziuk. Wniosek o jego przesłuchanie złożyła też Kempa. Dodała, że jest on "podyktowany przede wszystkim doniesieniami medialnymi". "Podczas prac w kancelarii premiera (Derdziuk) miał kilkakrotnie interweniować w sprawie nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych" - powiedziała Kempa.

Wcześniej na wtorkowym posiedzeniu Boni przedstawił komisji informację o projektach dotyczących prawa hazardowego, które - mimo że trwały nad nimi prace w rządzie - nie doczekały się uchwalenia w Sejmie. Boni mówił m.in. o sporządzonej przez Przemysława Gosiewskiego (PiS) notatce, która na prośbę ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego trafiła latem 2006 roku do CBA.

Minister w KPRM odpowiedzialna za walkę z korupcją Julia Pitera powiedziała we wtorek w TVN24, że ma zamiar "zadać pytanie szefowi CBA z prośbą o informację, czy taka notatka wpłynęła, została zarejestrowana i jakie działania zostały podjęte".

Jak mówiła, "to będzie bardzo dobry sprawdzian", czy CBA rzeczywiście zajmowała się PiS równie skrupulatnie, jak sprawami związanymi z jej ówczesnymi koalicjantami - Samoobroną i LPR.

Z notatki tej wynika, że do Gosiewskiego - wówczas wicepremiera i szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów - z projektem nowelizacji ustawy hazardowej przyszedł ówczesny wiceszef klubu PiS Krzysztof Jurgiel oraz p.o. zastępca dyrektora departamentu służby celnej w resorcie finansów Anna Cendrowska.

Propozycja, którą przynieśli zawierała m.in. korzystne rozwiązania z punktu widzenia organizatorów wideoloterii. Cendrowska - jak wynika z notatki - mówiła, że powodem chęci wniesienia tego projektu jako propozycji klubu PiS jest fakt, że departament zajmujący się grami losowymi w MF jest "uwikłany" i złożenie tej nowelizacji drogą rządową byłoby w związku z tym niemożliwe, a ocena tego departamentu stronnicza. Z przedstawionych na posiedzeniu komisji informacji wynika, że pod koniec lipca 2006 r. Gosiewski przekazał ten projekt do zaopiniowania ówczesnemu szefowi resortu finansów Stanisławowi Kluzie.

Boni powiedział w sumie o czterech projektach dotyczących prawa hazardowego, które nie trafiły do Sejmu, bądź zostały z niego wycofane. Jeden z nich został przygotowany w czasie rządów SLD, dwa - gdy u władzy było PiS i jeden w czasie rządów obecnej koalicji.

Franciszek Stefaniuk (PSL) pytał Boniego m.in. o to, kto był autorem projektu nowelizacji ustawy hazardowej, który w poprzedniej kadencji Sejmu Jurgiel przekazał Gosiewskiemu. "Nie posiadam takiej informacji" - odpowiedział Boni.

Natomiast Urbaniak pytał Boniego m.in. o ocenę listów, które przesłane zostały w 2007 r. z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do resortu finansów. Z materiału, jaki trafił do komisji śledczej wynika, że były wiceszef Kancelarii Prezydenta Robert Draba przekazywał w 2007 r. zespołowi, który w resorcie finansów zajmował się zmianami w prawie hazardowym, uwagi i opracowania, jakie do kancelarii Lecha Kaczyńskiego zgłaszał Totalizator Sportowy.

"Listy, które pochodziły z Kancelarii Prezydenta, nie miały charakteru opiniowania jakiegokolwiek aktu prawnego. Przedstawiały tylko informacje, jakie pozyskała Kancelaria Prezydenta " - zaznaczył Boni. Dodał, że były to tylko pytania, a nie uwagi skierowane do konkretnego "procesu legislacyjnego".

Urbaniaka za zadane pytanie skrytykowała posłanka PiS Beata Kempa. "Przy tego typu procedowaniu nie zadaje się pytania o ocenę. Oceną zajmuje się komisja. Ewentualnie o ocenę prosi się ekspertów" - mówiła. Nie zgodził się z nią szef komisji śledczej Mirosław Sekuła (PO). "Nie jesteśmy na etapie przesłuchań i pan minister Boni nie jest świadkiem. Te zasady, które pani podała, dotyczą przesłuchań świadków" - ripostował. Dodał, że jej "uwagi są niezgodne z regulaminem Sejmu".

Kempa pytała Boniego m.in. o zakres jego kompetencji przy pracach nad zmianami w ustawie hazardowej. Minister wyjaśnił, że z projektem ustawy zapoznał się obejmując funkcję szefa Komitetu Stałego RM w styczniu 2009 r. "Zetknąłem się zadając pytanie Rządowemu Centrum Legislacji o to, w jakiej fazie jest projekt. (...) Otrzymałem informację, że trwają prace uzgodnieniowe między ministerstwem finansów a Rządowym Centrum Legislacji" - zaznaczył.

Bartosz Arłukowicz (Lewica) pytał, ile w latach 2008 - 2009 w resorcie finansów powstało projektów nowelizacji ustawy hazardowej. Zdaniem Boniego, były to dwa projekty - projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych oraz projekt uchwalonej w listopadzie ustawy hazardowej. Arłukowicz odpowiedział, że jego zdaniem było ich pięć. W opinii ministra, nie były to jednak oddzielne projekty, a modyfikacja jednego.

Arłukowicz ujawnił też, że firma Central European Consulting (CEC) prowadziła działalność lobbingową w ministerstwie finansów w 2008 r. zanim formalnie powstał projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Później - według wiceministra finansów Jacka Kapicy, który był obecny na posiedzeniu komisji - CEC reprezentowała w kontaktach z Ministerstwem Finansów dotyczących ustawy hazardowej spółkę GTECH Polska, która była partnerem Totalizatora Sportowego.

Arłukowicz pytał Kapicę, kogo reprezentowała firma CEC, która 13 maja 2008 r. zgłosiła do MF uwagi dotyczące ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wiceminister odpowiadał, że CEC reprezentuje w Polsce firmę GTECH. Poseł Lewicy poinformował, że CEC napisała dopiero w powtórnym zgłoszeniu lobbingowym do MF, które miało miejsce 13 czerwca, że jest reprezentantem GTECH.

Po tym stwierdzeniu Kapica oświadczył, że 13 maja CEC zgłosiła do MF stanowisko w swoim własnym imieniu. Arłukowicz mówił, że firma zgłaszała wnioski dotyczące prawa hazardowego 14 marca i 21 kwietnia 2008 r. Pierwszy miał być postulatem wprowadzenia do ustawy o grach i zakładach wzajemnych zapisów dotyczących gier przeprowadzanych za pośrednictwem internetu.

"Wystąpienie nie miało formy zgłoszenia zainteresowania nad projektem, więc jaką miało formę?" - dopytywał polityk Lewicy. Drugie zgłoszenie CEC - kontynuował - dotyczyło zmiany opodatkowania gier i wprowadzenia wideoloterii w Polsce. "Jak to się dzieje, że firma zgłasza działalność lobbingową 13 maja po raz pierwszy, a już wcześniej zgłasza wnioski do państwa" - pytał Arłukowicz.

Kapica przyznał, że proces legislacyjny został uruchomiony 24 kwietnia, w związku z czym, trudno byłoby zgłosić uwagi do projektu ustawy, który formalnie nie jest uruchomiony. "Ja rozumiem, że były to swego rodzaju wnioski, czy postulaty kierowane do ministerstwa finansów, bo projekt do konsultacji wewnętrznych trafił 15 kwietnia" - podkreślał Kapica.

"Czyli możemy wysnuć taki wniosek - jeśli pan się z nim nie zgadza, proszę zaprzeczyć - że prowadzono działalność lobbingową, zanim w ogóle zgłoszono projekt ustawy" - mówił Arłukowicz. Wiceminister odparł, że trudno mu jest na to pytanie odpowiedzieć. Poseł Lewicy zwrócił mu uwagę, że to resort finansów zamieścił te dokumenty w wykazie działalności lobbingowych podejmowanych wobec ministerstwa.

Z przytoczonych przez polityka Lewicy informacji wynika, że Totalizator Sportowy i GTECH chciały przepisów umożliwiających nieograniczony rozwój wideoloterii i odejścia od dotychczasowych dopłat do gier losowych. Z odpowiedzi Kapicy wynika, że MF nie rozbiło analiz, jaki wpływ na budżet państwa miałoby wprowadzenie wideoloterii w Polsce.

W posiedzeniu komisji uczetniczył też wiceminister sportu Tomasz Półgrabski. Opowiadał o tym dlaczego zmieniła się koncepcja dotycząca budowy Narodowego Centrum Sportu. Jak podkreślał, w 2006 r., gdy szefem resortu był minister Tomasz Lipiec, na NCS miał się składać Stadion Narodowy, hala wielofunkcyjna, basen olimpijski, a także budynki, w których siedzibę miałby mieć polskie związki sportowe.

Inwestycja miała być finansowana m.in. ze środków, które miały zostać wygenerowane z dopłat do gier hazardowych. 2 listopada 2006 r. minister finansów powołał zespół, który pracował nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych. "Z tego okresu mamy bardzo nikłe informacje. Dysponujemy tylko jakimiś notatkami, niepodpisanymi informacjami, niepełnymi protokołami. Za to oczywiście odpowiada ówczesne kierownictwo, to jest rok 2006, czy początek 2007 r." - mówił Półgrabski.

Tłumaczył, że po tym, gdy Polsce przyznano organizację Euro 2012 nie można było czekać, aż uruchomione zostaną wideoloterie i będzie więcej środków na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej (do Funduszu trafiają pieniądze z dopłat do gier hazardowych). Właśnie to miało być powodem zmiany sposobu finansowania budowy obiektów na potrzeby Euro 2012, które według nowej koncepcji są sfinansowane z budżetu państwa.

Dlatego właśnie Ministerstwo Sportu zmieniło zdanie dotyczące wprowadzenia dopłat do gier. Jednak - tłumaczył Półgrabski - później doszło do spotkania, na którym podano, że sytuacja budżetowa MS w 2009 może być gorsza niż zakładano. Wówczas znów powrócono do pomysłu wprowadzenia dopłat do gier.

Z wtorkowego posiedzenia komisji nie była zadowolona posłanka Kempa. Jak powiedziała dziennikarzom, ze względów proceduralnych nie można było zadać wielu pytań Kapicy i Boniemu - przedstawiali oni informację resortu finansów, a nie występowali przed komisją jako świadkowie.

Posłanka PiS oceniła też, że wiceminister sportu nie potrafił przedstawić posłom z komisji śledczej informacji m.in. na temat podziału kompetencji i odpowiedzialności w resorcie. Jej zdaniem, jest to "bardzo zastanawiające i będzie wymagało wyjaśnienia, czy ktoś działał w granicach swoich kompetencji, poza kompetencjami, czy też wkraczał w kompetencje innych". Nawiązała w ten sposób do roli, jaką odegrał resort sportu w tzw. aferze hazardowej.

Ponadto, zdaniem Kempy, przewodniczący komisji śledczej powinien złożyć na ręce członków komisji oświadczenie w związku z ubiegłotygodniowymi doniesieniami "Gazety Polskiej". Gazeta napisała, że Sekuła spotkał się w latach 90., jako wiceprezydent Zabrza, i w 2000 r., jako szef sejmowej komisji finansów, z propozycją - nieskuteczną - wręczenia łapówki i nie złożył zawiadomień o próbie przekupstwa funkcjonariusza państwowego. Sekuła nie chciał we wtorek komentować tych doniesień.

"W sytuacji braku reakcji (Sekuły - PAP) przyjmiemy artykuł za prawdę. Milczenie jest zgodą" - powiedziała Kempa i dodała, że brak reakcji będzie dużą przeszkodą w nie tylko pracach komisji śledczej, a także w uczestniczeniu w nich Sekuły.(PAP)

luo/ stk/ mzk/ mok/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)