Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PSL: prezydenta wybierałby nowy parlament, wyłoniony w 2010 r.

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź Waldemara Pawlaka
#

# dochodzi wypowiedź Waldemara Pawlaka #

23.11. Warszawa (PAP) - Gdyby udało się zmienić konstytucję tak, jak chce tego premier Donald Tusk, w 2010 r., przed wyborami prezydenckimi powinny się odbyć przedterminowe wybory parlamentarne. Dopiero nowy Sejm i Senat powinien wybrać prezydenta Polski - uważa szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.

Według niego, gdyby został zrealizowany scenariusz premiera, wybory parlamentarne musiałyby być przeprowadzone łącznie z wyborami samorządowymi (jesienią 2010 r.) i dopiero wówczas odbyłyby się wybory prezydenckie. "To też daje szanse PiS, by tak powalczyli, żeby to oni wygrali następne wybory parlamentarne" - zwrócił uwagę poseł PSL.

"Ja sobie wyobrażam taki scenariusz, że wybory parlamentarne byłyby znacznie przyspieszone (według kalendarza mają się one odbyć jesienią 2011 r.), gdyby się wszystkie siły na to zgodziły, następnie parlament wybrałby prezydenta" - powiedział w poniedziałek PAP Żelichowski.

Szef klubu Stronnictwa, który brał udział w piątkowym, koalicyjnym spotkaniu z Tuskiem na ten temat ocenił, że w innym trybie nie da się wybierać głowy państwa. "Trudno, żeby premier proponował, żeby ten parlament, gdzie wiadomo, jaki jest układ, wybierał prezydenta" - podkreślił.

Jak zaznaczył, po 12 latach funkcjonowania obecnej konstytucji warto rozmawiać o słabości i sile ustawy zasadniczej. Według niego, nieustająca walka Kancelarii Prezydenta z Kancelarią Premiera, nie dodaje siły Polsce. Obecne relacje pomiędzy ośrodkiem prezydenckim i rządowym Żelichowski określił jako słabość państwa, którą trzeba wyeliminować.

Jego zdaniem do debaty o zmianach w ustawie zasadniczej powinny być powołane grupy ekspertów. "Wyobrażamy sobie to w ten sposób, że powołamy komisję - może się nazywać konstytucyjna, może inaczej - na czele z marszałkiem Sejmu, do której wejdą najwięksi polscy prawnicy, również ci, którzy mają praktykę: byli ministrowie spraw zagranicznych, może byli premierzy, byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego i przeanalizujemy konstytucję po 12 latach jej funkcjonowania" - powiedział polityk.

Żelichowski opowiada się za ograniczeniem możliwości wetowania ustaw przez prezydenta. Według niego prezydent mógłby zachować te uprawnienia tylko w odniesieniu do ustaw, które regulują prawa obywatelskie lub dotyczą ustroju państwa.

"To jest domena pana prezydenta, natomiast dlaczego pan prezydent miesza się i wetuje ustawy gospodarcze, tego nie rozumiem. Za gospodarkę odpowiada rząd - nie powinno być domeną pana prezydenta decydowanie, jaki będzie kształt ochrony zdrowia, bo za to odpowiada Rada Ministrów" - zwrócił uwagę szef klubu Stronnictwa.

Żelichowski opowiada się za tym, by - jeśli doszłoby do ograniczenia władzy prezydenta - wybierało go Zgromadzenie Narodowe. Po takiej reformie konstytucji rola głowy państwa - według polityka PSL - ograniczałaby się do mediowania w trudnych sprawach między ugrupowaniami, a także reprezentowania państwa na zewnątrz.

Żelichowski jest jednak sceptyczny, że w Sejmie uda się znaleźć większość potrzebną do zmiany konstytucji. "Chociaż ja uważam, że czas jest dla nas strategicznym elementem i im szybciej to zrobimy, tym lepiej" - podkreślił.

Polityk PSL umiarkowanie pozytywnie ocenił również propozycje by senatorów wybierać w okręgach jednomandatowych, natomiast posłów w ordynacji mieszanej (połowę w okręgach jednomandatowych, połowę w systemie proporcjonalnym). "To jest krok PO we właściwym kierunku, bo do tej pory proponowali jednomandatowe okręgi w całym kraju" - stwierdził.

Jak zaznaczył, PSL jest o takiej propozycji w stanie rozmawiać.

Tymczasem szef ugrupowania Waldemar Pawlak napisał w sobotę na swoim blogu, że nie będzie zgody Stronnictwa na zmianę ordynacji sejmowej.

"Możemy się zgodzić na w pełni jednomandatowe większościowe wybory do Senatu" - oświadczył Pawlak. Lider ludowców chłodno też potraktował propozycję zmniejszenia liczebności obu izb. Zaznaczył, że obywatele mają prawo do rozsądnej proporcji parlamentu do liczby ludności.

W poniedziałek wieczorem w "Kropce nad i" w TVN24 Pawlak mówił z kolei, że można podejść do zmian w konstytucji nieco odważniej i zlikwidować Senat. "Znosząc Senat możemy przenieść uprawnienia na prezydenta w zakresie zgłaszania poprawek i wówczas prezydent nie będzie tylko negatywnym strażnikiem konstytucji" - ocenił.

Wicepremier jest sceptyczny co do możliwości przeprowadzenia zmian w konstytucji, tak by wybory prezydenckie w 2010 r. mogły odbywać się już pod rygorami nowej konstytucji.

Według niego, jeśli debata na temat zmian w ustawie zasadniczej ma być poważna, to powinna odbywać się w horyzoncie "nie tyle 2011 roku, ale 2015". Wicepremier podkreślił, że z kalendarza wyborczego wynika, że w 2015 r. powinny odbyć się wybory prezydenckie i parlamentarne.

Odnosząc się do pomysłu zmniejszenia liczby posłów, Pawlak ocenił, że 460 posłów to "proporcjonalnie tyle, ile trzeba". Według niego, jest to "pewna proporcja reprezentatywności". Wicepremier argumentował, że patrząc z punktu widzenia oszczędności, prawdziwą korzyść przyniosłaby likwidacja Senatu, ponieważ przy ograniczeniu liczby posłów lub senatorów, koszty funkcjonowania Sejmu i Senatu zmieniłyby się nieznacznie.

Z kolei inny polityk PSL, minister rolnictwa Marek Sawicki zapowiedział w rozmowie z PAP, że PSL zaproponuje krok dalej idący niż zmniejszenie liczby posłów i senatorów.

"Jeżeli pan premier chce ograniczać obie izby, to my proponujemy, aby zlikwidować Senat. Senackie uprawnienia dać prezydentowi z możliwością zgłaszania poprawek do ustaw. Być może wtedy nie potrzebne będzie weto i prezydent będzie uczestniczył w kształtowaniu prawa. Sejm powinien pozostać na obecnym poziomie" - podkreślił.

W sobotę premier Donald Tusk zapowiedział, że - w ramach propozycji zmian w konstytucji - będzie nakłaniał partie polityczne do poważnej rozmowy o zmniejszeniu liczebności obu izb - Sejmu i Senatu. Opowiedział się też za wyborem prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe, a także odebraniem mu prawa weta. Premier chciałby, aby zmiany te weszły w życie jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.(PAP)

stk/ awy/ hgt/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)