W pożarach w całym kraju zginęło w czwartek sześć osób. Od poniedziałku, gdy zaatakowała zima, doszło w sumie do 714 pożarów, w których śmierć poniosło 13 osób, a 47 zostało rannych - poinformowała straż pożarna. Wypadki te mogą być związane z dogrzewaniem się.
Jak powiedział PAP rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak, jak dotąd do najtragiczniejszego pożaru w czwartek doszło w domku jednorodzinnym, w podwarszawskim Konstancinie Jeziornie. Dwie osoby zginęły.
"Do pozostałych czterech pożarów doszło w województwach kujawsko-pomorskim, łódzkim, wielkopolskim i lubelskim. Były to pożary mieszkań i baraku, w każdym zginęło po jednej osobie" - dodał rzecznik.
Choć na razie nie wiadomo, co było przyczyną tych wszystkich tragedii, strażacy podejrzewają, że wiele z nich ma związek z niskimi temperaturami i dogrzewaniem się.
"Możemy jedynie apelować o ostrożność i zachowywanie podstawowych zasad bezpieczeństwa" - podkreślił Frątczak. Przypomniał, że wszelkiego rodzaju grzejników elektrycznych nie można zostawiać włączonych po wyjściu z domu. Zaapelował też, by ustawiać je w odległości przynajmniej 50 cm od mebli, firan, zasłon.
Strażacy apelują o systematyczne sprawdzanie stanu urządzeń i instalacji grzewczych.
Pierwsze dni zimy to dla strażaków nie tylko akcje związane z gaszeniem pożarów. Pomagają też m.in. kierowcom, których auta utknęły w śniegu a także ratownikom, którzy próbują dotrzeć do chorych, odciętych przez śnieg od świata. (PAP)
pru/ bos/
