Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Rapacki: prosiliśmy, by mecz Legia-Lech był na innym stadionie

0
Podziel się:

#
dochodzi stanowisko PZPN
#

# dochodzi stanowisko PZPN #

12.05. Warszawa (PAP) - Wiceszef MSWiA Adam Rapacki powiedział w czwartek w Sejmie, że zarówno on, jak i szef policji rozmawiali z PZPN, by mecz pomiędzy Legią Warszawą a Lechem Poznań w finale Pucharu Polski był rozgrywany na innym stadionie niż obiekt w Bydgoszczy.

Rapacki, który kieruje również pracami Komitetu ds. bezpieczeństwa Euro 2012, odpowiadał na pytania posłów PiS dotyczące bezpieczeństwa na stadionach.

Parlamentarzyści odnosili się przede wszystkim do ubiegłotygodniowych burd podczas finału Pucharu Polski pomiędzy Legią a Lechem. Dopytywali też, czy rząd zdąży zabezpieczyć Euro 2012.

Wiceminister, mówiąc o zamieszkach podczas meczu w Bydgoszczy, podkreślał, że już gdy planowano przeprowadzenie tego spotkania na stadionie Zawiszy, policja wydała negatywną opinię. Jak zaznaczył, organizatorom zwracano uwagę, że może dojść do konfrontacji pomiędzy zwaśnionymi kibicami.

"Ten mecz można było rozegrać na innym stadionie. Rozmawiał o tym z PZPN zarówno komendant główny policji, jak i ja osobiście" - dodał.

Powiedział również, że do burd prawdopodobnie by nie doszło, gdyby organizator zareagował wcześniej, zdecydował o przerwaniu meczu i nakazaniu pseudokibicom, którzy weszli na bieżnię, by wrócili na trybuny.

Jak dodał, organizator powinien też wcześniej poprosić o pomoc policję. "Policja została poproszona o interwencję dopiero wtedy, gdy został już zakłócony porządek" - zaznaczył.

Rapacki odniósł się też do decyzji funkcjonariuszy dowodzących akcją, by nie zatrzymywać chuliganów podczas burd a jedynie rozdzielić ich. Podkreślił, że gdyby zaczęto ich "wyłapywać", mogłoby dojść do eskalacji agresji. Przypomniał, że stadion Zawiszy jest stadionem lekkoatletycznym, a więc "spychanie" kibiców na trybuny mogłoby doprowadzić do tragedii. Ktoś mógłby - jak wyjaśniał wiceszef MSWiA - spaść z pionowych ścian za trybunami.

"Dzięki działaniom policji nikt nie został ranny. Dotąd ponad 30 osób dostało zarzuty. Spodziewamy się, że zostanie nimi objętych kilkaset osób" - dodał Rapacki. Przypomniał też, że prokuratura i policja badają, czy także organizator i firma ochroniarska wywiązały się ze swoich zadań.

Rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska, komentując słowa Rapackiego, podkreśliła, że w chwili wydania przez policję negatywnej opinii na temat przeprowadzania finału PP w Bydgoszczy było za późno, by zmienić lokalizację spotkania.

"Szef Kujawsko-Pomorskiego ZPN Eugeniusz Nowak, który był pełnomocnikiem prezesa PZPN ds. organizacji finału Pucharu Polski, był w stałym kontakcie z bydgoską policją i tamtejszym komendantem wojewódzkim, którzy początkowo nie mieli zastrzeżeń do pomysłu rozegrania finału tych rozgrywek na stadionie Zawiszy. Negatywną opinię przedstawiono nam siedem dni przed planowanym meczem. To stanowczo za późno, by możliwa była zmiana lokalizacji, m.in. ze względu na trwającą już sprzedaż biletów" - powiedziała.

Odnosząc się do przygotowań do piłkarskich mistrzostw Euro 2012, Rapacki powiedział, że "nie ma wątpliwości, iż będą one bezpieczne i będą odbywać się w przyjaznej atmosferze". Jak dodał, bezpieczeństwo tych mistrzostw, jak i innych imprez masowych, jest priorytetem obecnego rządu.

W sumie po burdach w Bydgoszczy, podczas których zdemolowany został stadion Zawiszy, policja zatrzymała 32 osoby. Jak jeszcze we wtorek informował szef policji Andrzej Matejuk, obecnie zidentyfikowanych jest ponad 70 chuliganów. (PAP)

pru/ malk/ pp/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)