*Minister zdrowia Zbigniew Religa oświadczył, że w wielu miejscach w kraju strajk pracowników służby zdrowia jest nielegalny. Poinformował, iż zwrócił się do wojewodów o sprawdzenie, czy strajki w ich regionach są zgodne z prawem. *
We wtorek premier Kazimierz Marcinkiewicz i minister zdrowia zaapelowali do wszystkich lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia o zaprzestanie protestów.
"Nie zareagowanie na prośbę premiera, na moją prośbę musi skutkować z naszej strony też działaniem" - powiedział dziennikarzom w Warszawie minister.
Pytany, jakie to będą działania odpowiedział, że nie chciałby o tym uprzedzać. "Ale zwróciłem się do wszystkich wojewodów, żeby rozeznali sytuację, czy w każdym miejscu strajk jest legalny. Zgodnie z moją wiedzą w wielu szpitalach strajk jest nielegalny" - podkreślił.
Wyjaśnił, że aby strajk był legalny to w referendum strajkowym musi wypowiedzieć się cała załoga szpitala. "A w wielu miejscach referenda dotyczyły tylko lekarzy. Nie pytano pielęgniarek, innych pracowników. W takiej sytuacji strajk jest nielegalny" - zaznaczył.
W całym kraju ponad 70 szpitali i innych Zakładów Opieki Zdrowotnej (ZOZ) strajkuje. Lekarze domagają się natychmiastowego 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie, i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6 proc. PKB.
Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzy Miller mówił w poniedziałek, że dopiero we wrześniu będzie wiadomo, jaką kwotę z rezerwy finansowej Fundusz będzie mógł wygospodarować na planowane podwyżki w służbie zdrowia. (PAP)
eaw/ pz/