Wątpię, że wszyscy lekarze wystąpią z pozwami do sądu w związku z przepracowanymi dyżurami lekarskimi - powiedział w czwartek minister zdrowia Zbigniew Religa. Odpowiedział w ten sposób na pytanie o zapowiedzi lekarzy, którzy chcą domagać się wypłaty zaległych rekompensat finansowych bądź otrzymania urlopów za pracę ponad normę.
"Pozwy lekarzy nie stanowią żadnego problemu" - oświadczył minister. Przypomniał, że jest przygotowywana nowelizacja ustawy zdrowotnej, która zakłada włączenie dyżurów lekarskich do czasu pracy, więc sprawa zostanie załatwiona.
Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, medycy deklarują, że zaczęli składać pozwy do sądów przeciwko dyrektorom placówek, w których pracują. Domagają się zaległych rekompensat finansowych bądź płatnych urlopów za pracę na dyżurach.
Do tej pory medycy czekali na wyrok w sprawie Czesława Misia, pediatry z Nowego Sącza, który pozwał własny szpital za pracę powyżej 48 godzin tygodniowo. Placówka musi mu zwrócić 169 godzin przepracowanych ponad normę podczas dyżurów. Sąd, wydając wyrok, powołał się na normy UE.
Obecnie dyżury nie są wliczane do czasu pracy lekarzy. Zgodnie z obowiązującym prawem, mogą być oni zobowiązani do pełnienia dyżurów przez osiem dni w miesiącu (nie częściej niż dwa razy w tygodniu). Tym samym pracują miesięcznie dłużej, niż inni pracownicy, których obowiązuje 48-godzinny tydzień pracy.
"Wątpię, że z pozwami wystąpią wszyscy lekarze. Wiem, że nie wszyscy moi koledzy z Instytutu Kardiologii czy Śląskiego Centrum Chorób Serca wystąpią. Lekarze chcą dyżurować, dyżur to dla nich cudowna przygoda" - mówił Religa. Dodał, że sam jako młody lekarz pracował na dyżurach za darmo. (PAP)
ktt/ pz/ rod/
