Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Rodzina aresztowanego prezydenta Świętochłowic: to sprawa polityczna

0
Podziel się:

Rodzina aresztowanego pod zarzutem korupcji prezydenta Świętochłowic
(Śląskie) jest przekonana, że sprawa ma charakter polityczny, a zarzuty wobec niego nie potwierdzą
się. Według córki prezydenta, Eugeniusz M. był od dłuższego czasu "nękany tajemniczymi telefonami"
i zastraszany.

Rodzina aresztowanego pod zarzutem korupcji prezydenta Świętochłowic (Śląskie) jest przekonana, że sprawa ma charakter polityczny, a zarzuty wobec niego nie potwierdzą się. Według córki prezydenta, Eugeniusz M. był od dłuższego czasu "nękany tajemniczymi telefonami" i zastraszany.

W piątek Sąd Rejonowy w Bytomiu aresztował na trzy miesiące prezydenta Świętochłowic i sekretarz tego miasta Jolantę S.-K. Oboje są podejrzani o korupcję. Zdaniem śledczych żądali i brali łapówki. Według ustaleń śledztwa, wręczono im prawie 100 tys. zł. Urzędnicy nie przyznają się do winy.

W poniedziałek córka podejrzanego o korupcję prezydenta, Alina Moś-Kerger, skierowała do mediów oświadczenie w sprawie jego aresztowania. Jej zdaniem, "wydarzenia kilku ostatnich dni to efekt działań czysto politycznych".

"Mój tata od dłuższego czasu był bowiem nękany tajemniczymi telefonami, ciągany po sądach w najróżniejszych sprawach, pozywany i oskarżany. Jego polityczni przeciwnicy co i rusz pisali donosy do najrozmaitszych organów władzy, od wojewody po premiera. Anonimowe telefony docierały także do rodziny" - napisała Alina Moś-Kerger.

Według jej informacji, dwuznaczne wiadomości tekstowe były także wysyłane na numer telefonu komórkowego jej matki, a sam prezydent miał dostać także sms-y z groźbami; jeden z nich o treści "wpędzę cię za kratki".

"Ja, cała moja rodzina i przyjaciele, jesteśmy głęboko zbulwersowani faktem zatrzymania mojego taty i sekretarz miasta. Zgromadzone przez prokuraturę dowody z pewnością poświadczą o ich niewinności (). Moim zdaniem, rozmach wydarzeń ostatnich dni ma ścisły związek z polityką samorządową i funkcjami sprawowanymi przez oboje" - uważa córka prezydenta miasta.

Według rodziny, nie było potrzeb zatrzymywania Eugeniusza M., ponieważ wezwany sam zgłosiłby się do prokuratury. Córka prezydenta zadeklarowała wpłatę 50 tys. zł na konto fundacji walki z korupcją (miałaby wskazać ją prokuratura), jeżeli sąd orzeknie "o bezwzględnej winie" prezydenta.

Prezydent i sekretarz zostali zatrzymani w czwartek rano w swych mieszkaniach przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusze przeszukali też niektóre biura w gmachu magistratu. W prokuraturze zatrzymani usłyszeli dwa zarzuty dotyczące przyjęcia i żądania korzyści majątkowych. Żaden z urzędników nie przyznał się do winy.

Prokuratura zarzuciła im żądanie - w jednym przypadku - 100 tys. zł i przyjęcie 25 tys. zł. W drugim przypadku podejrzani mieli żądać kwoty "równoważnej 15-krotności 40 proc. z miesięcznego wynagrodzenia brutto" osoby, od której żądano łapówki. W tym przypadku urzędnicy - zdaniem prokuratury - przyjęli 70 tys. zł. W obu przypadkach - według prokuratury - pieniądze miały trafić do prezydenta za pośrednictwem sekretarz miasta.

Prokuratura, zasłaniając się dobrem śledztwa, odmawia podania informacji, za co były łapówki. Osoby, które je wręczały, najprawdopodobniej nie będą pociągnięte do odpowiedzialności karnej, bo same powiadomiły o korupcji organy ścigania.

W czasie nieobecności prezydenta, zgodnie z przepisami, jego obowiązki w świętochłowickim magistracie pełni pierwszy zastępca, Urszula Gniełka. (PAP)

mab/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)