Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rodziny białoruskich opozycjonistów wzywają, by o nich nie zapominać

0
Podziel się:

Z apelem do społeczności międzynarodowej, by nie zapominała o więźniach
politycznych na Białorusi zwróciły się w poniedziałek w Warszawie żony działaczy opozycji: Mikoły
Statkiewicza, Alesia Bialackiego i Siarhieja Kawalenki oraz siostra Andreja Sannikaua.

Z apelem do społeczności międzynarodowej, by nie zapominała o więźniach politycznych na Białorusi zwróciły się w poniedziałek w Warszawie żony działaczy opozycji: Mikoły Statkiewicza, Alesia Bialackiego i Siarhieja Kawalenki oraz siostra Andreja Sannikaua.

Uczestniczyły one w spotkaniu "Białoruski okrągły stół", zorganizowanym w Warszawie dzień po wyborach na Białorusi do niższej izby tamtejszego parlamentu.

Uczestnicy spotkania przypomnieli, że od wyborów prezydenckich z 9 grudnia 2010 roku w więzieniu pozostaje jeden z ówczesnych kandydatów opozycji Mikoła Statkiewicz, a liczbę więźniów politycznych ocenia się na 13-17.

Żona Statkiewicza Maryna Adamowicz relacjonowała, że w więzieniu w obwodzie mohylewskim, gdzie odbywa on teraz sześcioletni wyrok, poddano go ostremu rygorowi na czas nieokreślony. To oznacza - tłumaczyła - że Statkiewicz ma prawo do jednego krótkiego widzenia z nią rocznie, a prawo do paczek żywnościowych ograniczone zostało do 2 kg suchych produktów. Statkiewicz był umieszczany w karcerze; w jednej celi z więźniem chorym na gruźlicę i więźniem chorym psychicznie. Administracja więzienna uznała, że jest winny "złośliwego niepodporządkowywania się" jej nakazom, co oznacza ograniczenie przysługujących mu praw.

Ten ostatni status i wynikające z niego restrykcje dotknęły wszystkich opozycjonistów, którzy odbywają kary kolonii karnej związane z wyborami sprzed dwóch lat - dodała Adamowicz. Administracja kolonii, według jej relacji, stara się izolować opozycjonistów i według relacji wychodzących, współwięźniowie, którzy próbują im pomagać, są karani np. utratą prawa do zwolnienia warunkowego.

Adamowicz przypomniała, że jeden z opozycyjnych działaczy, Źmicier Daszkiewicz, został pod koniec sierpnia skazany na dodatkowy rok pobytu w kolonii karnej. Daszkiewicz był zatrzymany w grudniu 2010 roku, a w marcu 2011 - skazany na dwa lata kolonii karnej.

Przy tym "brak jest reakcji międzynarodowej na to, co dzieje się z więźniami" - mówiła Adamowicz.

Inna uczestniczka spotkania Iryna Bahdanowa, siostra kandydata opozycji w wyborach 2010 roku Andreja Sannikaua, oceniła, że nawet sytuacja osób, które otrzymały wyroki w zawieszeniu, jest bardzo trudna.

Taki wyrok otrzymała dziennikarka, żona Sannikaua Iryna Chalip. W praktyce oznacza on m.in., że milicja "może przyjść do niej o dowolnej porze, w dzień i w nocy" i takie wizyty są u Chalip codziennie - zaznaczyła Bahdanowa.

O sytuacji Alesia Bialackiego, obrońcy praw człowieka, skazanego za przestępstwa podatkowe, mówiła na spotkaniu jego żona Natalla Pinczuk. W kolonii karnej podlega on lżejszemu niż Statkiewicz rygorowi, choć również nadano mu status "złośliwie naruszającego" polecenia administracji. Nie można mu przysyłać paczek żywnościowych - relacjonowała Pinczuk.

Bialacki został skazany w 2011 roku na 4,5 roku kolonii karnej oraz konfiskatę mienia. Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie; odrzucił wyjaśnienia Bialackiego, że pieniądze były przeznaczone na działalność w sferze obrony praw człowieka.

Pinczuk powiedziała, że nie spodziewa się zmian w sytuacji więźniów po niedzielnych wyborach parlamentarnych. "Jedyne, na co można liczyć, to by wystarczyło mu zdrowia i sił" - mówiła o Bialackim; drugą nadzieją jest "poparcie ze strony społeczności międzynarodowej".

Również żona opozycyjnego działacza Siarhieja Kawalenki - Alona, apelowała w poniedziałek, by "temat więźniów politycznych pozostawał w centrum uwagi i by społeczność międzynarodowa nie zapominała o tym problemie". Kawalenka otrzymał wyrok ponad 2 lat kolonii karnej, w proteście przeciw wyrokowi, który uważa za niezgodny z prawem, prowadził długą głodówkę.

Obecna na spotkaniu szefowa niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ) Żanna Litwina przypomniała, że kiedy przed trzema laty Białoruś zaczęli odwiedzać oficjalnie wysocy rangą przedstawiciele UE, a kraj dołączył do unijnego Partnerstwa Wschodniego, pojawiło się wiele nadziei na zmiany.

Te nadzieje runęły jednak po wyborach prezydenckich, a dziś "marką" Białorusi są więźniowie polityczni - powiedziała Litwina.(PAP)

awl/ par/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)