"Odniosłem wrażenie, że Władimir Putin nie chciał przed lipcowym szczytem G-8 w Petersburgu powiedzieć czegokolwiek, co mogłoby doprowadzić do pogorszenia stosunków Moskwy z Zachodem" - tak Dmitrij Babicz, komentator pisma "Russia Profile", w rozmowie z PAP podsumował część międzynarodową środowego orędzia prezydenta Rosji.
Według niego, wystąpienie gospodarza Kremla nie zawierało ani nowych elementów, ani akcentów polemicznych. "Putin z natury jest bardzo ostrożny, stąd w orędziu nie pozwolił sobie na żadne gwałtowne ruchy" - ocenił.
Babicz zwrócił uwagę, że Putin w żaden sposób nie odniósł się do niedawnego wystąpienia wiceprezydenta USA Dicka Cheneya w Wilnie, które media w Rosji uznały za początek nowej zimnej wojny. "Uwagi na temat wilka, który wie kogo pożerać i który pożera, nie słuchając nikogo, odnosiły się do USA, ale miały charakter rytualny. Żadne nazwisko nie padło" - powiedział.
Jego zdaniem, do spotkania przywódców siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosji w Petersburgu nie należy spodziewać się zmian w polityce zagranicznej Rosji. "Na szczycie Putin prawdopodobnie postawi sprawę jasno: czy Rosja jest partnerem, zwłaszcza w sferze energetycznej, czy konkurentem, niekompatybilnym pod względem wartości; jeśli konkurentem, to będzie szukać innych rynków, na przykład - w Chinach" - zauważył Babicz.
"Przed szczytem G-8 prezydent nie zrobi niczego, co mogłoby sprowokować niezadowolenie Zachodu" - powtórzył. "Inna sprawa, że Putin nie jest głupi i rozumie, że w parze z Chinami Rosja będzie młodszym partnerem. Prezydent robi więc wszystko, by takiego scenariusza - niebezpiecznego, kosztownego i niepotrzebnego - uniknąć" - dodał komentator.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ro/