Rosyjska Państwowa Inspekcja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (GIBDD) nie chce karać prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa za jazdę samochodem bez zapiętych pasów - podały w sobotę rosyjskie media internetowe powołując się na dziennik "Kommiersant".
W przeddzień pewien kierowca z Jekatrynburga złożył doniesienie w moskiewskim oddziale GIBDD, że prezydent nie przestrzega zasad ruchu drogowego.
Mężczyzna widział 12 sierpnia w telewizyjnym programie "Wiesti" materiał, w którym prezydent Rosji usiadł za kierownicą samochodu i odjechał nie zapiąwszy pasów. Za takie wykroczenie kodeks drogowy w Rosji przewiduje grzywnę w wysokości 500 rubli (ok. 46 złotych). Podobno prezydent dopuścił się jeszcze jednego wykroczenia, a mianowicie nie włączył świateł, chociaż już zapadł zmierzch.
Państwowa Inspekcja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego oświadczyła, że zachowanie prezydenta na drogach nie wchodzi w kompetencje Inspekcji i że za bezpieczeństwo prezydenta odpowiada Federalna Służba Ochrony (FSO)
(odpowiednik polskiego BOR). FSO z kolei utrzymuje, że prezydent jednak się zapiął zaraz po ruszeniu z miejsca.
Przedstawiciel FSO Siergiej Diewiatow przyznał, że "zasady ruchu drogowego są jednakowe dla wszystkich" i że "pierwsze osoby w państwie nie są wyjątkami". Wyraził jednak wątpliwość, by prezydent jechał nieprzypięty, bo, jak powiedział, "nie chodzi nawet o przepisy, lecz o to, że alarm nieprzyjemnie piszczy, gdy pasy są niezapięte".
Diewiatow jest przekonany, że prezydent Miedwiediew zapiął pasy zaraz po tym jak ruszył.(PAP)
mmp/ ro/
int.