Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w piątek, że protesty z powodu wyników wyborów mają prawo bytu, jednak powinny mieć legalne formy, a nie postać "pomarańczowych rewolucji"
W ten sposób Miedwiediew skomentował niedawne wydarzenia w Mołdawii, gdzie demonstracja opozycji przeciwko kolejnemu zwycięstwu partii komunistycznej w wyborach parlamentarnych przekształciła się w gwałtowane zamieszki.
Rosyjski prezydent wypowiedział się na ten temat w wywiadzie dla telewizji NTV, który zostanie wyemitowany w niedzielę. W piątek stacja ta nadała wyjątki z tej rozmowy.
"Tego rodzaju aktywność obywatelska powinna mieć legalne formy, a nie postać +pomarańczowych rewolucji+, które na poradzieckim obszarze nie przyniosły niczego oprócz nędzy i problemów z prawami człowieka" - powiedział Miedwiediew.
"Rozumiem, że ludzie mogą być niezadowoleni z rezultatów wyborów. Mogę też zrozumieć, że opozycja może domagać się od władz tych czy innych działań, nawet ponownego podliczenia głosów. Jednak wszystko to powinno się odbywać w ramach prawa" - dodał.
Zdaniem prezydenta Rosji, wydarzenia w Mołdawii "nie mieszczą się w kategoriach +dobra i zła+, bez względu na motywy, jakimi kierowali się ludzie". "Jeśli demonstranci chcą utraty suwerenności przez swoje państwo i pragną żyć w innym kraju, pod inną flagą, to należy użyć innego określenia" - podkreślił Miedwiediew.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mc/