218 milicjantów i żołnierzy zginęło w ciągu 10 miesięcy tego roku na rosyjskim Kaukazie - poinformowała Prokuratura Generalna Rosji. Dane, jak pisze AFP, świadczą o tym, że normalizacja sytuacji w tym regionie jest odległa.
_ - Ponad 3 tysiące przestępstw i wykroczeń związanych z handlem bronią zarejestrowano w tym regionie w ciągu 10 miesięcy. W tym czasie było 529 ataków na siły bezpieczeństwa i żołnierzy, w następstwie czego zginęło 218 ludzi, a 536 zostało rannych _ - powiedział zastępca prokuratora generalnego Rosji Iwan Sidoruk.
Wypowiadając się na ten temat na spotkaniu sił bezpieczeństwa we Władykaukazie, stolicy rosyjskiej republiki Osetii Północnej, prokurator przyznał, że władze nie są w stanie zapanować nad przemocą w republikach kaukaskich.
Milicja, jego zdaniem, nie jest w stanie zorganizować racjonalnych i skoordynowanych działań, by zamknąć kanały przemytu broni i amunicji czy zapobiec atakom przeciwko funkcjonariuszom i żołnierzom.
Iwan Sidoruk poinformował, że siły rosyjskie zabiły ponad 300 rebeliantów między styczniem a październikiem. Nie wspomniał jednak, jak pisze AFP, ilu cywilów zginęło w tym niestabilnym regionie.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przyznał w listopadzie, że nie udało się poprawić sytuacji na Kaukazie Północnym, gdzie akty przemocy są na porządku dziennym. Podkreślił, że nie można ufać danym statystycznym, które mówią o spadku liczby ataków.
Czytaj w Money.pl ( http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=04-08-2011 0:05&de=04-08-2011 23:55&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&st=1&w=460&h=250&cm=0 )