Do pikiety zorganizowanej w piątek pod Sejmem przez Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) dołączają kolejni protestujący. Według policji bierze w niej udział ok. 1,1 tys. osób. Obok związkowców, pikietują studenci, uczniowie oraz autorzy apelu o odwołanie Romana Giertycha z funkcji ministra edukacji.
"Oddano nas w ręce Ligi Polskich Rodzin, by stworzyć iluzoryczną większość w parlamencie" - mówił do protestujących prezes ZNP Sławomir Broniarz. Podkreślił, że po raz pierwszy w historii na czele resortu edukacji stoi osoba, która ma "mgliste pojęcie na temat tego, co dzieje się w szkołach". Skrytykował ministerialne decyzje o zaniechaniu wprowadzenia dla 5-latków obowiązkowych "zerówek" oraz o odwołaniu ze stanowiska dyrektora Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli (CODN) Mirosława Sielatyckiego.
Do pikietujących, którzy mają ze sobą transparenty z hasłami: "Dość lekceważenia nauczycieli", "Najlepiej buduje się na gruzach", przemawiali m.in. posłowie SLD Joanna Senyszyn i Artur Ostrowski, a także przewodniczący SdPl Marek Borowski oraz była wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka, Irena Dzierzgowska. (PAP)
dsr/ lip/ mskr/