Rosjanin zatrudniony w ONZ w Nowym Jorku jako tłumacz załatwiał wizy do USA obywatelom Uzbekistanu posługując się sfałszowanymi dokumentami - twierdzi nowojorska prokuratura. Grozi mu 5 lat więzienia.
45-letni Wiaczesław Manochin, pracujący w ONZ od około 20 lat, wraz ze swym wspólnikiem Władimirem Dierewianko umożliwił otrzymanie wiz kilkunastu Uzbekom, pobierając od każdego po 15.000 dolarów. Dierewianko, który w 2004 r. otrzymał azyl polityczny w USA, zagrożony jest karą 10 lat więzienia.
Na papierze z nadrukiem ONZ wystawiali dokumenty obywatelom Uzbekistanu stwierdzające, że są rzekomo zaproszeni na konferencje ONZ, które albo w ogóle nie miały miejsca, albo na które nie zamierzali oni przyjechać. Dokumenty, przekazywane konsulatowi USA w Uzbekistanie, podpisane były nazwiskami nieistniejących urzędników ONZ.
Manochin, którego aresztowano i któremu odebrano immunitet dyplomatyczny, nie przyznaje się do winy. Jego adwokat twierdzi, że został wplątany w aferę, o której nie miał pojęcia.
Wtorkowa prasa amerykańska przypomina, że Manochin jest już trzecim Rosjaninem zamieszanym w skandale korupcyjne w ONZ będące od kilku lat przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez władze amerykańskie.
W sierpniu 2005 r. urzędnik działu zaopatrzenia ONZ, Aleksander Jakowlew, przyznał się do przyjmowania łapówek łącznej wartości setek tysięcy dolarów od firm robiących interesy z ONZ. W marcu br. były dyplomata Władimir Kuzniecow został skazany za współpracę z Jakowlewem przy praniu pieniędzy z łapówek.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ro/