Dwa rosyjskie bombowce strategiczne Tu-160, które wylądowały w Wenezueli, nie są uzbrojone w broń atomową - poinformowała w czwartek agencja Interfax, powołując się na przedstawiciela rosyjskich sił powietrznych.
Generał Władimir Drik zapewnił, że bombowce nie mają broni atomowej na pokładzie. Nie powiedział, jakie jest uzbrojenie tych maszyn.
W środę agencja RIA-Nowosti informowała, powołując się na rosyjski resort obrony, że bombowce pozostaną w Wenezueli "kilka dni", a celem ich misji są "loty ćwiczebne nad wodami neutralnymi".
Analitycy wojskowi zwracają uwagę, że bombowce rosyjskie wylądowały na półkuli zachodniej po raz pierwszy od czasów zimnej wojny.
Agencja Associated Press pisze, że wizyta rosyjskich bombowców strategicznych z pewnością rozdrażni USA. Według AP przylot tych maszyn wydaje się być reakcją Moskwy na wykorzystanie przez Waszyngton okrętów wojennych do dostarczania pomocy humanitarnej Gruzji.
AP odnotowuje jednocześnie, że Moskwa stara się położyć kres spekulacjom, jakoby Rosja tworzyła bazy wojskowe w Ameryce Południowej.
"Rosja nie ma żadnych baz wojskowych w Ameryce Łacińskiej - głosi oświadczenie wydane przez rzecznika MSZ Andrieja Niestierienkę. - Bombowce wylądowały w Wenezueli zgodnie z wcześniejszym porozumieniem dwustronnym. Rosyjskie siły powietrzne zawsze ściśle przestrzegają przepisów międzynarodowych, regulujących loty nad wodami neutralnymi. Te loty nie naruszają przestrzeni powietrznej innych krajów".
W lipcu prezydent Wenezueli Hugo Chavez, znany z antyamerykańskiej postawy, opowiedział się w Moskwie za strategicznym sojuszem z Rosją "w celu ochrony swego kraju przed USA".
W sobotę Caracas poinformowało o planach wenezuelsko-rosyjskich manewrów sił morskich na wodach terytorialnych Wenezueli w dniach 10-14 listopada. Z kolei w poniedziałek rosyjskie MSZ podało, że na wspólne manewry z Wenezuelą Rosja wyśle krążownik atomowy i samoloty do zwalczania okrętów podwodnych.
USA od razu zapowiedziały, że będą się tym manewrom uważnie przyglądać. (PAP)
az/ ap/
2875 arch.
