Choć prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz mógłby budować stosunki z Unią Europejską nie oglądając się na Rosję, wielu na Zachodzie nie wierzy w szczerość jego intencji dotyczących integracji z UE - oświadczył były szef polskiej dyplomacji Adam Daniel Rotfeld.
"Wiedząc, iż łączą go (Janukowycza) dobre stosunki z Rosją i nikt nie będzie nawet podejrzewał go o chęć rozwijania relacji z UE przeciwko Moskwie, mógł sobie pozwolić na rozmawianie z Zachodem bez oglądania się na stronę rosyjską, co jest jego silną stroną" - powiedział Rotfeld w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina.
"Słaba strona polega na tym, że na Zachodzie wielu ludzi nie wierzy w szczerość jego zamiarów (co do zbliżenia z UE)" - podkreślił dyplomata.
Zdaniem Rotfelda dążenie do włączenia Ukrainy do UE powinno przejawiać się nie tylko w polityce zagranicznej, ale i wewnętrznej.
Jako przykład wykazywanego przez ekipę Janukowycza braku zgodności w tych dziedzinach Rotfeld wymienił mianowanie na stanowisko ministra oświaty Ukrainy Dmytra Tabacznyka - człowieka, który "lekceważąco odnosi się do ukraińskiej kultury i języka".
Rotfeld nie zechciał jednocześnie oceniać kierunku, w którym rozwija się obecnie ukraińska polityka zagraniczna.
"Trochę za wcześnie jest mówić o nowej strategii ukraińskiego prezydenta. Otrzymujemy pewne sygnały, ale na ile zostaną one wcielone w praktykę pozostaje kwestią otwartą" - powiedział.
Polski dyplomata zadeklarował, że zarówno Warszawa, jak i Bruksela będą sprzyjały uzyskaniu członkostwa Ukrainy w UE, podkreślił jednak, że główną "pracę domową" powinna odrobić sama Ukraina. Przytoczył tu przykład Polski.
"Przygotowania do wejścia do UE odbywały się przede wszystkim wewnątrz państwa, a nie za jego granicami. Dość wcześnie zrozumieliśmy, że żadne dobre słowa, wypowiadane pod naszym adresem ze strony członków UE nie doprowadzą Warszawy do uzyskania członkostwa" - powiedział Rotfeld.(PAP)
jjk/ ap/ jbr/