Entuzjazm premiera ws. budżetu UE na lata 2014-20 był przedwczesny - ocenił w środę w Sejmie Łukasz Gibała (RP). Podkreślił, że Ruch Palikota jest za szybkim wejściem Polski do strefy euro i partnerską współpracą z USA.
W Sejmie odbywa się debata nad informacją szefa MSZ Radosława Sikorskiego nad priorytetami polskiej polityki zagranicznej na 2013 rok.
"Widać wyraźne, że ten entuzjazm, z jakim premier Tusk miesiąc temu ogłosił sukces był przedwczesny" - ocenił Gibała odnosząc się do wyników lutowego szczytu UE w Brukseli. Jego zdaniem nie jest prawdą, że Polska w nowej perspektywie budżetowej, dostanie więcej środków z UE, bo liczy się bilans przepływów netto.
"Choć dopłaty dla polskich podmiotów wzrosną, to jednocześnie też znacznie wzrośnie składka, którą Polska będzie płaciła do UE, a co za tym idzie faktyczny bilans przepływów netto będzie gorszy, niż w poprzedniej perspektywie finansowej" - powiedział.
Zauważył też, że w perspektywie finansowej na lata 2014-20 wydatki są o 30 mld euro mniejsze, niż w poprzedniej. "To jest wydarzenie absolutnie bez precedensu. Nigdy do tej pory nie było tak, że kolejne ramy finansowe były mniejsze od tych poprzednich" - dodał. Jak zaznaczył dla kogoś, kto jest sceptyczny wobec Unii to może być sukces.
"Czy rzeczywiście pan minister uważa, że sukcesem jest budżet europejski, w którym jest 50 mld euro deficytu?" - pytał Gibała.
Jak tłumaczył, na przykładzie Cypru widać, do czego prowadzi "nieodpowiedzialna polityka budżetowa". "Tam rząd przez lata nieodpowiedzenie się zadłużał, a dzisiaj okrada własnych obywateli z prywatnych oszczędności" - dodał.
Zaznaczał, że cieszy go deklaracja szefa MSZ na temat potrzeby wejścia Polski do strefy euro. "My, jako Ruch Palikota, uważamy, że powinno to nastąpić jak najszybciej" - zadeklarował.
Według niego "oczywiste argumenty gospodarcze" przemawiają za tym, że wejście do strefy euro jest niezbędne.
Jak wyliczał: po pierwsze zlikwiduje to ryzyko kursowe, jakim obarczeni są przedsiębiorcy; po drugie zlikwiduje uciążliwe koszty transakcyjne ponoszone podczas wyjazdów zagranicznych; a po trzecie - sprawi, że Polacy będą mieli tańszy dostęp do kredytów i do pożyczek.
Jak dodał, jeśli Polska nie wejdzie do strefy euro, to zostanie "kompletnie zmarginalizowana".
"Na mocy paktu fiskalnego te kraje, które będą poza strefą euro, będą mogły brać udział w nieformalnych szczytach przywódców państw strefy euro, ale bez prawa głosu w niektórych ważnych kwestiach. A to na tych szczytach będą zapadały kluczowe decyzje dotyczące przyszłości polityki gospodarczej UE. Dlatego musimy wejść do strefy euro" - przekonywał.
Gibała podkreślił, że martwi go "chwiejne stanowisko rządu w kwestii daty wejścia do tej strefy". Polityk przypomniał, że Donald Tusk mówił wcześniej o możliwym wejściu do strefy euro w 2011, potem w 2015 roku, a obecnie mówi o "pierwszym możliwym bezpiecznym terminie".
Zdaniem polityka RP potrzebny jest konkretny kalendarz przygotowań i wejścia Polski do strefy euro, a także konsekwencja w jego realizacji.
"Ruch Palikota deklaruje, że będzie wspierał rząd w budowie partnerskiej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Współpracę dostrzegamy, natomiast tego partnerstwa nie widzimy wcale" - ocenił.
Jak wyjaśnił, Polska wspierała USA w wojnach w Iraku i Afganistanie, "które nie są naszymi wojnami". Jednocześnie - jak wskazał - od dwudziestu lat nic się nie zmieniło w "tak drobnej sprawie", jak zniesienie wiz dla Polaków. "Pewnie przez najbliższe dwadzieścia lat nic się w tej materii nie zmieni" - dodał.
Gibała ocenił też, że sejmowe wystąpienie Radosława Sikorskiego "było pełne odniesień historycznych", ale brakowało w nim konkretów dotyczących przyszłości i "wyzwań, przed którymi stoi Polska dyplomacja". (PAP)
gł/ eaw/ jbr/