Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces Bondaryka z "Rzeczpospolitą"

0
Podziel się:

Przeprosin na łamach "Rzeczpospolitej" i w
jej portalu internetowym domaga się od tej gazety szef ABW
Krzysztof Bondaryk za tekst, w którym niesłusznie - jego zdaniem -
uznano, że umorzona sprawa wycieków tajnych danych od operatora
GSM dotyczyła jego - a był w niej świadkiem.

Przeprosin na łamach "Rzeczpospolitej" i w jej portalu internetowym domaga się od tej gazety szef ABW Krzysztof Bondaryk za tekst, w którym niesłusznie - jego zdaniem - uznano, że umorzona sprawa wycieków tajnych danych od operatora GSM dotyczyła jego - a był w niej świadkiem.

Cywilny proces w tej sprawie zaczął się w poniedziałek przed warszawskim sądem okręgowym. Toczy się on w trybie niejawnym na wniosek pełnomocnika Bondaryka, mec. Pawła Graneckiego.

Powołał się on na istniejącą jego zdaniem klauzulę tajności w zakończonym już prawomocnym umorzeniem śledztwie w sprawie wycieku w 2005 r. danych z siedziby firmy Polska Telefonia Cyfrowa (operatora Ery GSM), gdzie Bondaryk - po wcześniejszym odejściu z UOP pracował na kierowniczym stanowisku związanym z ochroną informacji - zanim został powołany przez premiera Donalda Tuska na szefa ABW. Sąd utajnił proces.

Wiadomo, że sąd zwróci się do prokuratury o sprowadzenie akt tego śledztwa oraz że nie uwzględnił wniosku pozwanych o wezwanie na świadków w tej sprawie b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, b. szefa ABW Bogdana Święczkowskiego i b. wiceszefa Agencji Grzegorza Ocieczka.

W marcu "Rzeczpospolita" napisała na swych łamach i w portalu internetowym, że "Prokuratura umorzyła sprawę Bondaryka" i że obecny szef ABW "nie będzie miał postawionych zarzutów w sprawie wycieku informacji z Ery".

Za te zdania Bondaryk pozwał gazetę, autora tekstu Cezarego Gmyza i wydawcę "Rzeczpospolitej". Żąda jedynie przeprosin za "nieprawdziwe" twierdzenia, jakoby śledztwo dotyczyło jego, podczas gdy był on w sprawie przesłuchiwany tylko jako świadek. "To tak jakby +mały Czaruś+ został potrącony na drodze przez kierowcę, a potem by napisano, że umorzono sprawę +małego Czarusia+" - tłumaczył obrazowo mec. Granecki w rozmowie z PAP.

Mec. Barbara Kondracka, pełnomocnik pozwanej gazety, chce oddalenia powództwa i przypomina, że tytuł może być dziennikarskim uogólnieniem treści artykułu. "Było doniesienie skierowane przeciwko panu Bondarykowi przez członka zarządu PTC" - argumentowała w rozmowie z PAP.

Mec. Granecki odparł na to, że status prawny tego zarządu nie jest jasny, a - niezależnie od treści tamtego zawiadomienia prokuratury, Bondaryk w sprawie nigdy nie był podejrzanym. "Nawet jeśli pan Zbigniew Ziobro wyraża w inkryminowanym artykule pogląd, że wiele wskazuje, iż pan Bondaryk powinien mieć postawione zarzuty" - dodał.

Uzasadnienie umorzenia śledztwa ws. wycieku danych z PTC jest niejawne. "Rz" pisała, że w większości jego wątków prokuratorzy nie dopatrzyli się przestępstwa, a najważniejszy dotyczył wynoszenia z firmy przez Sławomira S. od kwietnia do sierpnia 2005 r. "dokumentów zawierających informacje niejawne, dotyczące zapytań służb specjalnych, sądów, prokuratur i innych uprawnionych organów". Były w nich informacje o billingach oraz podsłuchach.

Właśnie ta sprawa była jedną z przyczyn obiekcji prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec kandydatury Bondaryka na szefa ABW - co sformułował w "pytaniach" do premiera, które Tusk potraktował jako opinię prezydenta, którą wyraża on przed nominacją. Ostatecznie premier Tusk powołał Bondaryka. (PAP)

wkt/ itm/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)