Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces Leszka Bubla ws. kampanii referendalnej UE

0
Podziel się:

Przed warszawskim sądem ruszył ponowny
proces Leszka Bubla, oskarżonego o nawoływanie do antysemityzmu w
spotach wyborczych z kampanii referendalnej w sprawie UE. Bubel
nie przyznał się do winy i ocenił, że spot, który był wykorzystany
do antyunijnej kampanii, nikogo nie obraża.

Przed warszawskim sądem ruszył ponowny proces Leszka Bubla, oskarżonego o nawoływanie do antysemityzmu w spotach wyborczych z kampanii referendalnej w sprawie UE. Bubel nie przyznał się do winy i ocenił, że spot, który był wykorzystany do antyunijnej kampanii, nikogo nie obraża.

Jego zdaniem, Polska przystąpiła do UE na "nierównych, upokarzających warunkach". Jak dodał, w tym spocie znalazł się apel o bojkot referendum. "Utożsamiam się z tym, co zostało wyemitowane w tym spocie" - powiedział we wtorek Bubel.

"To jeden spośród ponad 200 spotów, który miał pokazać zagrożenie dla polskich interesów. Trzeba być kompletnym debilem i mieć złą wolę - mówię to pod adresem prokuratury - żeby pokazanie ortodoksyjnego Żyda, schludnie ubranego, zagranego przez profesjonalnego aktora, odebrać jako pejoratywne określenie" - mówił Bubel.

Sprawa dotyczy spotu z 2003 r., gdy komitety wyborcze prezentowały w mediach materiały reklamowe w kampanii przed referendum akcesyjnym.

3 czerwca 2003 r. na antenie TVP w bloku audycji referendalnych firmowane przez Bubla Polskie Stowarzyszenie "Nie dla Unii Europejskiej" wyemitowało spot, zaczynający się od hasła: "to im zależy, aby Polacy poszli do referendum". Na ekranie przedstawiono wtedy brodatego mężczyznę w czarnym kapeluszu i czarnym płaszczu. Wypowiada on słowa: "przed wojną 30 procent kamienic należało do nas. Obecnie Polska przeszkadza skutecznie w rewindykacji naszego majątku. Wierzymy, że to się zmieni po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Będziemy mogli odzyskać nasze kamienice i dlatego 7 i 8 czerwca mówimy tak dla Unii Europejskiej".

Następnie na ekranie pojawił się Bubel mówiący, że jest prezesem stowarzyszenia oraz redaktorem naczelnym gazety, która publikuje teksty na temat zagrożeń związanych z przystąpieniem Polski do UE. Po napisie: "nie dla UE to tak dla Polski, co każdy Polak powinien wiedzieć o UE" następuje słowny komentarz reklamujący tygodnik Bubla - "Piszemy o sprawach, o jakich inni boją się nawet pomyśleć".

Bubel w informacji dla mediów podał, że "zaskarżony spot" został wyprodukowany przez Jacka Kurskiego - ówczesnego szefa kampanii medialnej LPR, dziś w PiS, i przekazany jemu nieodpłatnie. Bubel wyemitował go w TVP w ramach darmowych bloków referendalnych.

Kurski, pytany o to kilka tygodni temu, przyznał, że pamięta ten spot, który "wpłynął do montażowni". Mówił, że wtedy wiele osób przynosiło różne materiały. "Myśmy nie zdecydowali się go wyemitować, uznając, że jest antysemicki. A siedzącemu w montażowni obok Bublowi tak się on spodobał, że to on postanowił go wyemitować. Taka jest między nami różnica" - mówił Kurski PAP. Podkreślił, że nigdy nie zdecydowałby się na wyemitowanie takiego spotu, bo nie jest antysemitą.

Proces ma swoją historię, bo Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa we wrześniu zeszłego roku umorzył ten proces, uznając, że wypowiedzi Bubla ze spotu mieściły się w ramach przysługującego mu prawa swobody wypowiedzi, które wynika z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Sąd nie dopatrzył się w nim cech nawoływania, nakłaniania czy podżegania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych lub wyznaniowych, za co grozi do 2 lat więzienia.

Sąd odwoławczy uchylił to orzeczenie i nakazał powtórzyć proces w I instancji. W piątek sąd podjął kolejną próbę jego rozpoczęcia (w sierpniu się to nie udało, bo Bubel się nie stawił). Na przeszkodzie stanęła jednak kwestia związana z koniecznością zbadania poczytalności oskarżonego.

We wtorek sąd wyznaczył termin następnej rozprawy na 31 stycznia. Wtedy mają zeznawać świadkowie. Ma zostać wyświetlony też spot dotyczący referendum.

Niezależnie od tej sprawy, Bubel ma wiele innych spraw karnych i cywilnych o szerzenie antysemityzmu w publikacjach i na plakatach. Białostocka prokuratura okręgowa, która zarzuca mu podobne przestępstwa, rozważała nawet wystąpienie o delegalizację Polskiej Partii Narodowej Bubla.

W wyborach prezydenckich w 2005 r. Bubel zajął 10. miejsce - na 12 kandydatów - zdobywając w całym kraju 19 tys. głosów - 0,13 proc.(PAP)

gdy/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)